Najlepsi i najgorsi policjanci. Służby w popkulturze
Na co dzień widzimy mundurowych patrolujących ulice, dokonujących interwencji czy zajmujących się innymi sprawami związanymi z bezpieczeństwem. W popkulturze rzadko kiedy ich praca jest rutynowa lub nawet zgodna z procedurami. Filmy, komiksy i gry znalazły w pracy policji ogromne pole do popisu, dzięki czemu postacie z bronią u boku często dokonują heroicznych czynów... lub stają się bohaterami niezłych komedii.
Tajemnicze morderstwa, kradzieże czy wojny gangów - w tych wszystkich opowieściach strony medalu są dwie. Jedną stanowią niecni złoczyńcy, na drugiej zaś obserwujemy policjantów i detektywów, którzy chcą im pokrzyżować szyki. Nic dziwnego, że popkultura od dawna ma miejsce dla policjantów, których codzienna praca jest nam przecież znana. Najbardziej atrakcyjne są jednak sytuacje niecodzienne, a to właśnie te najczęściej stają się tłem lub sednem wydarzeń przedstawianych w książkach, komiksach, filmach czy grach wideo.
Zebranie wszystkich popkulturowych dzieł związanych z policją byłoby nie lada wyzwaniem. Perypetie stróżów prawa są z nami od dawna, czy to na kartach powieści, czy w kinematografii. Po czasie swoje dołożyły również seriale, gry wideo, a nawet muzyka - w tym ostatnim przypadku na myśl przychodzą jednak niezbyt popularne, choć kultowe numery (NWA to przecież klasyk). Rzućmy okiem gdzie i w jaki sposób przedstawiano policjantów.
Komiks jako graficzne przedstawienie krótkich historyjek jest z nami już przeszło sto lat. Forma ta rozwijana była już na przełomie XIX i XX wieku. Jeżeli chodzi o komiks "policyjny" w Polsce, to jego historia jest równie długa. Wiemy, że krótko po odzyskaniu przez Polskę niepodległości zaczęto tworzyć obrazkowe fabuły, w których wśród bohaterów znaleźć można było funkcjonariuszy. Co ciekawe, początek obrazkowych przygód policjantów w Polsce zbiegł się ze stworzeniem tej formacji - wtedy jednak skupiano się na zwięzłych gagach, z reguły odnoszących się do sytuacji społecznej i politycznej.
Krótkie komiksy publikowane w gazetach były lubiane na tyle, że tylko kwestią czasu było stworzenie bardziej pełnoprawnych dzieł. Do kanonu polskiego komiksu z pewnością należy Kapitan Żbik, czyli seria komiksów wydawana od drugiej połowy lat 60. XX wieku. Główny bohater, czyli Jan Żbik był kapitanem Milicji Obywatelskiej. Jak łatwo się domyślić, jednym z celów stworzenia serii było ocieplenie wizerunku tej formacji.
Chodziło głównie o młodzież, która za sprawą przygód Kapitana Żbika miała zaznajomić się z pracą milicjantów i zacząć pałać do nich sympatią. Sytuacja zmieniła się przy okazji wprowadzenia stanu wojennego. Jak przyznał generał Józef Beim, ówczesny komendant MO, młodzież nie musi lubić milicji - ma za to ją szanować i się jej bać. Ucięto środki na wydawanie komiksów, jednak z uwagi na rzeszę sympatyków powróciły. Wznowienie miało miejsce w 2006 roku. Zmienił się bohater, został nim Michał Żbik, czyli wnuk oryginalnego kapitana.
Inaczej niż w przypadku komiksu podchodzono do tematu policji w muzyce. Ta w wielu momentach historii była sposobem na wyrażanie buntu i niegodzenia się na dany porządek społeczny. O ile komiksy o Kapitanie Żbiku miały poprawiać wizerunek milicji, tak wiele grup muzycznych z punkwoym rodowodem stawiało na bycie w opozycji do mundurowych służb w Polsce. Próbowano walczyć z nimi cenzurą, ta jednak nie zawsze dawała radę. Zresztą, co mogli zrobić cenzorzy, gdy piosenka na pierwszy rzut oka nie ma "złego" wydźwięku?
Łatwiej mieli ci artyści, którzy zaczęli tworzyć po zmianach ustrojowych. Wówczas zniknęła cenzura, a i tytuły czy same teksty mogły być bardziej bezpośrednie. Gdy złota era punku przeminęła, coraz więcej do powiedzenia miał rap. Środowisko nie stroniło od niewybrednych tekstów na temat policji, często utożsamiając funkcjonariuszy ze swoimi wrogami i tymi, którzy chcą ich zwalczać. Wtórowały im też grupy związane z mniej gangsterskimi, zaś bardziej "zielonymi" klimatami. Niejedna dyskoteka w Polsce skandowała refren Jamala odnoszący się do niesłusznego przeszukiwania podmiotu lirycznego.
Nie inaczej było w innych miejscach na świecie. Weźmy na przykład Stany Zjednoczone, gdzie rozwój kultury hiphopowej związany był z podejmowaniem tematu m.in. rasizmu, którego przejawy widoczne były w działaniach tamtejszej policji. Jednym z muzycznych klasyków zza oceanu jest album NWA "Straight Outta Compton". Już drugi kawałek na płycie jasno sugeruje, jakie zdanie muzycy mieli o mundurowych.
Seriale i filmy to media, które chyba najchętniej korzystały z policji i policjantów jako bohaterów. Większość z nas z pewnością kojarzy niejeden gliniarski duet, czy samotnych, brutalnych i bezwzględnych stróżów prawa. Tak też było w Polsce. Jeżeli w stanach mieli brudnego Harry'ego, to u nas sławą okrył się porucznik Borewicz. Serial "07 zgłoś się" wdarł się do kanonu kultury popularnej i nawet dziś cieszy się niesłabnącą popularnością. Z jednej strony mieliśmy do czynienia z bohaterem ocieplającym wizerunek milicji. Z drugiej jednak, jego przygody były interesujące i nie stanowiły namiastki kolorowego Zachodu, lecz dostarczały świetnych wrażeń. No i ten Polonez!