TECHNOLOGIA, KTÓRA UMARŁA

Technologia Jamesa Bonda dla każdego. Gdzie jesteś Google Glass?

Futurystyczna technologia rodem z Hollywood, tajne laboratorium najwybitniejszych umysłów świata, szeroko zakrojona kampania marketingowa i jedna z najbardziej rozpoznawalnych marek świata. Teoretycznie nie mogło się nie udać, a jednak i wiele wskazuje na to, że Google Glass podzieli los wielu zapomnianych już "przełomowych" urządzeń.

Takimi słowami zaczęła się jedna z najciekawszych przygód w historii nowej technologii, a mowa o okularach rozszerzonej rzeczywistości Google Glass. Bo choć producent twierdził, że za sprawą dołączonego do postu nagrania wideo chciał tylko rozpocząć rozmowę o przyszłości, to dosłownie kilka dni później prototyp urządzenia został zauważony na wolności. Sergey Brin, czyli współtwórca wyszukiwarki internetowej Google Search, miał je na sobie podczas imprezy charytatywnej i się zaczęło! 

Spadochroniarze, książę Karol i Beyonce. Początki Google Glass

Google przyznało, że ta przyszłość faktycznie nadeszła szybciej i tęgie głowy z Google X, czyli półtajnego ośrodka i organizacji badawczo-rozwojowej założonej przez firmę w 2010 roku, opracowały już "wszechobecny komputer", czyli wyświetlacz w formie okularów rozszerzonej rzeczywistości, który umożliwia prezentację informacji dostępnych dotąd na ekranach smartfonów i interakcję z internetem za pomocą poleceń głosowych w języku naturalnym. 

Reklama

A mowa o rozwiązaniu w stylu wyświetlaczy przeziernych HUD, czyli prezentujących informacji na specjalnym ekranie bez zasłaniania widoku, które debiutowały jako rozwiązanie militarne do prezentacji danych w samolotach bojowych, a później trafiły też do samochodów.

Od tego czasu sprawy potoczyły się błyskawicznie, a kampania marketingowa towarzysząca prezentacji urządzenia sugerowała, że Google było pewne Glass - porażka po prostu nie wchodziła w grę. 

Okulary przyszłości były dosłownie wszędzie, magazyn Time uznał je za jeden z "najlepszych wynalazków roku", miały swoje 5 minut w czasopiśmie The New Yorker, dostały rozkładówkę w Vogue’u, odcinek Simpsonów, pojawiały się w porannych i wieczornych programach telewizyjnych czy na wybiegach podczas Tygodnia Mody w Nowym Jorku. 

A wspominałam już, że podczas jednej z konferencji Google wykorzystało do ich promocji spadochroniarzy i nosili je "najwięksi" tego świata? Google Glass testowali m.in. książę Karol, Oprah Winfrey, Beyoncé, Jennifer Lawrence i Bill Murray. No dosłownie brakowało tylko tygrysów skaczących przez płonące obręcze... zapytam więc jeszcze raz, no co mogło pójść nie tak?

Przecież wiedzieliście, że Google Glass to jeszcze prototyp

Jak się okazuje - wszystko, bo zespół odpowiedzialny za Google Glass nie chciał wcale tego całego rozgłosu i doskonale zdawał sobie sprawę, że produkt nie jest nawet bliski stanu, w którym można byłoby wprowadzić go na rynek. Mówiąc krótko, był prototypem pełnym błędów, a inżynierowie nie zdążyli nawet uzgodnić, czy chcą rozwijać go jako modowy dodatek do codziennego noszenia, czy też może specjalistyczne narzędzie. 

Ich przełożeni również o tym wiedzieli, tyle że uznali, że nie ma sensu dłużej ukrywać tej technologii, skoro można zebrać opinie użytkowników i na tej podstawie poprawić produkt. I teoretycznie miało to szanse powodzenia, tylko firma zaczęła promocję Google Glass z takim rozmachem, że można było zapomnieć o tym, że mamy do czynienia z urządzeniem dalekim od ideału i debiutu rynkowego. 

A kiedy Google w kwietniu 2013 roku udostępniło możliwość zakupu Google Glass Explorer Edition deweloperom Google I/O, którzy byli zdecydowani zapłacić 1500 USD, żeby jako pierwsi przetestować to rozwiązanie, szybko zyskało na "wyjątkowości", która tylko dolała oliwy do ognia. To z pewnością nie był cichy eksperyment, na który liczyli inżynierowie Google X, ale - jak trafnie określił to The New York Times - wyszeptanie sekretu przez megafon.

Na tym etapie okulary posiadały wymienne końcówki w dwóch rozmiarach, 5 MP aparat, który umożliwiał nagrywanie obrazu w rozdzielczości 720p, 16 GB pamięci na dane, łączność Wi-Fi oraz Bluetooth, baterię, która miała wystarczyć na cały dzień korzystania oraz obsługiwały takie aplikacje, jak Google Maps, Gmail, YouTube, Facebook czy Twitter.

Co więcej, umożliwiały wyszukiwanie przez zadawanie pytań mniej więcej w taki sposób, jak korzystamy teraz z cyfrowych asystentów, a odpowiedzi dostarczały głosowo za pomocą przewodnictwa kostnego, dzięki czemu dźwięk był prawie niesłyszalny dla osób trzecich.

I wciąż były prototypem, co szybko wyłapali recenzenci, którzy narzekali na liczne błędy, nieintuicyjną obsługę, fatalną żywotność baterii i wprost nazywali Google Glass "najgorszym produktem wszech czasów". W kolejnych miesiącach na sile zaczęły też przybierać obawy dotyczące prywatności, bo coraz więcej osób przestało czuć się komfortowo wśród użytkowników okularów Google.

Używania urządzenia stopniowo zakazywano więc w barach, restauracjach, kinach, kasynach i innych miejscach, gdzie pojawiały się obawy o nieuprawnione czy niechciane nagrywanie. Do tego, w niektórych krajach zostały uznane za narzędzie szpiegowskie, a w innych skutkowały mandatami, jeśli kierowcy używali ich podczas prowadzenia samochodu.

I chociaż nie brakowało też pozytywnych komentarzy ze strony klientów wyspecjalizowanych, np. lekarzy czy chirurgów, to koncern zmuszony był najpierw do zmiany polityki korzystania z urządzenia (zakazał odsprzedaży, pożyczania i przekazywania swojego urządzenia innym osobom, strasząc przy tym możliwą zdalną dezaktywacją urządzenia), a następnie wystawiania białej flagi.

Mówiąc krótko, Google robiło co mogło, aby ratować Glass, ale ostatecznie musiało się poddać i w 2015 roku, czyli niespełna 3 lata po ujawnieniu swoich przełomowych okularów, zaprzestało ich dystrybucji. I teoretycznie tu moglibyśmy zakończyć ten tekst, ale jak już ustaliliśmy, amerykański koncern nie poddaje się tak łatwo i w 2017 roku okulary AR firmy ponownie znalazły się na świeczniku

Google zaprezentowało nową wersję Glass, czyli Enterprise Edition i zapowiedziało ich wykorzystanie przez takie firmy jak Boeing oraz wspomniany wcześniej sektor medyczny, a w 2019 roku Google Glass Enterprise Edition 2 wyposażone w procesor giganta rynku mobilnego, czyli Qualcomm, który zapewniał urządzeniu niedostępną wcześniej wydajność. 

Jak jednak łatwo się domyślić po tym, że większość z nas nigdy nie widziała okularów Google na żywo, pomysł ponownie nie wypalił. 15 marca tego roku firma ogłosiła, że zaprzestaje wsparcia Enterprise Edition 2, sprzedaż została natychmiast zawieszona, a wsparcie produktu ma zakończyć się 15 września. 

Czy tym razem to definitywny koniec? Trudno powiedzieć, bo niby tylko raz można zrobić pierwsze wrażenie, ale skoro regularnie słyszymy zapowiedzi podobnych rozwiązań, jak choćby ostatnie okulary Nreal Air AR, to zapotrzebowanie jest, a Google jak mało kto ma możliwości, by dostarczyć na rynek udany produkt. 

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: google glass
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy