Samoloty celowo rozpylają trucizny i zostawiają śmiertelne smugi? Teoria spiskowa o chemtrails
Chemtrails, czyli wielkie trucie. Według tej teorii spiskowej nad naszymi głowami trwa eksperyment mający ograniczyć liczbę ludności na Ziemi. Ma stać za tym Rząd Światowy, Bill Gates i Elon Musk. Ale "trucie" z samolotów nie jest takie proste.
To jedna z najbardziej zadziwiających teorii spiskowych wszech czasów. Nikt do końca nie wie, kto ją pierwszy stworzył i kiedy się pojawiła. Prawdopodobnie stało się to w czasie, kiedy niebo nad nami zdominowały samoloty odrzutowe zostawiające za sobą jasne smugi, czyli w latach 70-tych. Jednak prawdziwy przełom nastąpił w dobie internetu i mediów społecznościowych, kiedy nagle pojawili się zaciekli piewcy teorii o "wielkim truciu" z samolotów. To wtedy pojawiły się zdjęcia i filmy pokazujące niebo poszatkowane smugami, które pozostawiły samoloty. Widok rzeczywiście jest niepokojący i trudno się dziwić, że wiele osób było skłonnych uwierzyć, że "to nie może być przypadek" i coś tu nie gra... O potędze teorii spiskowej o "chemtrails" można się przekonać wstukując to tajemnicze słowo w wyszukiwarkę google. Spróbujmy w takim razie przyjrzeć się tym smugom trochę bliżej.
Po polsku "smuga chemiczna"
Termin "chemtrails" to nic innego jak skrót od dwóch angielskich słów "chemical trails", czyli chemiczne smugi. Słownik Oxford English Dictionary przedstawia bardziej precyzyjną definicję.
"Chemtrail" (po polsku "smuga chemiczna") to "widoczny ślad na niebie pozostawiany przez statki powietrzne, który zdaniem miłośników teorii spiskowych zamiast ze skondensowanej pary wodnej składa się ze środków chemicznych lub biologicznych uwalnianych podczas przeprowadzania tajnych operacji
Teoria "chemtrails" zakłada, że nad naszymi głowami nie latają po prostu zwykłe samoloty odrzutowe pozostawiające smugi kondensacyjne, ale zamaskowane zbiornikowce, które rozpylają przeróżne substancje przeważnie bardzo groźne dla ludzi. Dlaczego to robią i kto za tym stoi? Tu miłośnicy teorii spiskowej są podzieleni, ale można zaprezentować kilka zasadniczych powodów.
Zmniejszyć populację i kontrolować ludzkość
Zwolennicy "chemtrails" są przekonani, że smugi ciągnące się za samolotami zawierają substancje, które po opadnięciu na ziemię będą niszczycielsko wpływały na ludzi, zwierzęta i rośliny. Ich działanie nie jest natychmiastowe, lecz rozłożone w czasie. Ludzie nie są świadomi tego, że oddychając przyjmują wraz z powietrzem wrogie substancje, a kiedy pojmą tę prawdę - będzie już za późno. Jaki jest cel rozpylania trucizny z samolotów? Tu odpowiedzi jest cały wachlarz.
- Jest za dużo ludzi na Ziemi i zatruwając część z nich za pomocą "chemtrails" prowadzi się operację depopulacji ludzkości,
- To program faszerowania ludzi środkami wywołującymi choroby (pandemia koronawirusa miała być częścią tego programu),
- Kontrola umysłów i manipulacja psychologiczna. Rozpylane z samolotów substancje mają ludzi ogłupiać i sprawiać, że np. zamiast wierzyć w teorie spiskowe, oni przyjmują oficjalną wersję podawaną przez naukowców czy media,
- "Chemtrails" to testy nowej broni. Smugi nad naszymi głowami to jedynie ćwiczenia, przygotowanie przed właściwym uderzeniem na ludzkość,
- Sterowanie pogodą na masową skalę przez rządy poszczególnych mocarstw, które w ten sposób wywołują zmiany klimatu.
To najważniejsze powody "rozpylania trucizn" nad naszymi głowami, ale są także zwolennicy bardziej oryginalnych teorii spiskowych dotyczących "chemtrails". W 1996 roku Siły Powietrze USA opublikowały raport o hipotetycznym wykorzystaniu pogody do celów wojskowych. Od tego czasu wiele osób jest przekonanych, że "chemtrails" to nic innego jak próba zmiany klimatu na świecie i w ten sposób zwiększenia zysków potężnych koncernów produkujących żywność. Są także zwolennicy teorii, że za "chemtrails" stoją koncerny farmaceutyczne, które najpierw zatruwają ludzi doprowadzając do chorób, a potem leczą ich i zarabiają krociowe zyski. I tak dochodzimy powoli do kolejnego ważnego pytania: kto za tym wszystkim stoi?
Bill Gates, Elon Musk i Rząd Światowy
Miłośnicy teorii spiskowej "chemtrails" za głównych odpowiedzialnych za trucie z samolotów wskazują rządy największych mocarstw. Wśród sprawców wymieniane są także największe światowe organizacje, jak ONZ, Bank Światowy czy nawet znienawidzona po pandemii koronawirusa Światowa Organizacja Zdrowia, czyli WHO. Za "wielkie trucie" mają także odpowiadać najbogatsi. Wśród nich numerem jeden jest twórca Microsoftu Bill Gates, który od lat jest jednym z największych propagatorów szczepień, jak również "społecznikiem" działającym w krajach trzeciego świata. To budzi ogromną nieufność miłośników teorii spiskowych, którzy podejrzewają, że być może Gates szczepi ludzi "rozsiewając coś z samolotów".
Całość programu "chemtrails" ma koordynować mroczny i wszechpotężny "Rząd Światowy", w którym mają zasiadać tacy bogacze jak Elon Musk czy Jeff Bezos. W ten sposób twórca Tesli czy właściciel Amazona także dołączyli do tych, którzy stoją za rozpylaniem trucizn. Dlaczego to robią? Miłośnicy "chemtrails" nie mają cienia wątpliwości - tak pomnażają swój majątek, gdyż wywołują choroby, a potem zarabiają krocie na lekach czy szczepionkach.
Samolot M-15
Naukowcy zajmujący się atmosferą nie mają wątpliwości, że nawet najbardziej efektowne smugi na niebie to nic innego jak smugi kondensacyjne, czyli... chmury typu cimis powstające w postaci długich linii. Tworzą się one samoistnie za samolotem odrzutowym, jeśli ten leci na wysokości powyżej kilku tysięcy metrów. Na niebie mogą utrzymywać się nawet kilka dni. Zwolenników teorii spiskowych to jednak nie przekonuje i tłumaczą, że z ukrytych w samolocie zbiorników taki płyn może być sekretnymi przewodami wprowadzany do silników. Z takim wyjaśnieniem nie zgadzają się piloci, ale także konstruktorzy samolotów. O sprawę "chemitrails" został kiedyś zapytany inż. Leszek Czarnecki, jeden z twórców polskiego samolotu odrzutowego Iskra. Jego zdaniem rozpylanie czegokolwiek z powietrza wymaga samolotu specjalnie do tego zaprojektowanego, a takim był M-15. Był to jedyny samolot o odrzutowy, który prawdopodobnie był także sprawdzany, czy można go użyć do celów wojskowych.
Trucie z samolotów? To nie takie proste
Jest kilka dramatycznych problemów związanych z rozpylaniem czegokolwiek z samolotów odrzutowych. Wprowadzanie płynów (poza paliwem) do komory silnika oznaczałoby błyskawiczne jego uszkodzenie, a sama substancja uległaby spaleniu. Ale o wiele większym problemem jest wysokość. Rozpylanie czegokolwiek ma sens tylko na bardzo małych wysokościach - najwyżej do kilkunastu metrów! To oznacza, że samolot powinien praktycznie lecieć tuż nad ziemią i tak właśnie latają samoloty rolnicze. Zupełnie inaczej sprawa wygląda, jeśli spojrzymy na potężne odrzutowce, a to one przede wszystkim zostawiają smugi kondensacyjne. Jeśli bowiem założymy, że samolot uwolni jakąś substancję na wysokości powyżej 8 tysięcy metrów, to bardzo silne prądy strumieniowe przeniosą taką substancję nawet kilka tysięcy kilometrów dalej. Jeden z pilotów powiedział, że zarzucanie osobom pracującym w lotnictwie uczestniczenia w wielkim programie zatruwania ludzkości jest absurdalne.
Kto by się na to zgodził? Przecież my też mamy rodziny i kiedyś tam lądujemy tym samolotem i wracamy do domów. Czyli co... trulibyśmny samych siebie? A poza tym jakbym nawet rozpylił coś nad Polską na wysokości 10 tysięcy metrów, to prądy zatokowe sprawią, że ta substancja opadnie nie na Polskę, ale na Afrykę, jeśli nie na Australię... absurd goni absurd!
W 2016 roku "Carnegie Institution for Science" zapytał najwybitniejszych ekspertów od badania atmosfery, co myślą o teorii "chemtrails". 76 z 77 naukowców stanowczo oświadczyło, że nie dostrzega żadnych dowodów na jej prawdziwość. Jednak teoria spiskowa o "chemtrails" działa bardzo na wyobraźnię milionów ludzi na całym świecie i jest traktowana przez jej miłośników ze śmiertelną powagą. O tym, jak bardzo duży niepokój wywołują "smugi na niebie" pokazują sondaże, które przeprowadzono w USA, Kanadzie i Wielkiej Brytanii. Okazało się, że 16,6 procent Brytyjczyków wierzy w teorię "chemtrails", a w Stanach Zjednoczonych ten odsetek jest jeszcze wyższy i wynosi imponujące 30 procent. To oznacza, że prawie co trzeci Amerykanin jest przekonany, że na niebie obserwujemy potężną operację trucia ludzkości przez mroczne siły. Czy powinniśmy się temu dziwić? Niebo poprzecinane smugami kondensacyjnymi to jeden ze znaków rozpoznawczych naszej cywilizacji i mimo wszystko ten widok w każdym normalnym człowieku budzi lekki niepokój.