Robo-pies Spot pojawił się obok wraku prototypu SN10 statku Starship
Po niemal idealnym locie prototypu SN10 i jego późniejszym wybuchu, do pracy przystąpili inżynierowie, którzy próbowali ustalić, co dokładnie się stało i jak uniknąć takich sytuacji w przyszłości.
Dziś obok wraku pojazdu na płycie ośrodka SpaceX w Boca Chica pojawili się eksperci od technologii rakietowych. Co ciekawe, towarzyszył im robo-pies Spot. Firma jakiś czas temu wynajęła czworonożnego robota do przeprowadzania inspekcji prototypów, a w zasadzie ich wraków, po lotach.
Robot o imieniu Zeus został wyposażony w LiDAR, za pomocą którego może bardzo dokładnie zmapować cały teren i na tej podstawie przygotować jego trójwymiarową mapę. Dzięki temu, inżynierowie mogą zapoznać się z efektami eksplozji i zebrać cenne dane do późniejszych przygotowań nowych prototypów.
Wszystko wskazuje na to, że zawiodły nogi przeznaczone do lądowania pojazdu. Wysuwają się one grawitacyjnie tuż przed przyziemieniem, ale z jakichś powodów inżynierowie nie przewidzieli, że po ich wysunięciu może wystąpić efekt wahadła, co sprawi, że w chwili dotknięcia ziemi złożą się i pojazd uderzy w płytę kadłubem.
Tak właśnie stało się w przypadku lądowania prototypu SN10, przez co pojazd zaliczył twarde lądowanie częścią kadłuba, a następnie nastąpiło rozszczelnienie zbiorników, wyciek metanu i eksplozja. Prawdopodobnie ten problem byłby rozwiązany wcześniej, gdyby poprzednie prototypy pomyślnie wylądowały. Niestety, tak się nie stało, dlatego ten defekt wystąpił dopiero teraz.
Możemy spodziewać się, że w przypadku kolejnego prototypu, czyli SN11, ten defekt zostanie wyeliminowany i pojazd odbędzie już perfekcyjny lot. Jak widzimy, budowa i testy rakiet nie są takie proste, jakby się wydawało. Często bowiem bywa, że zawiedzie najbardziej niepozorny element, jak właśnie nogi, które po uwolnieniu zaczęły zachowywać się jak wahadło.
Źródło: GeekWeek.pl/ / Fot. AustinBarnard45