10-letni burger z McDonald's. Czy da się go zjeść?
Według jednej z miejskich legend jedzenie z McDonald's jest tak naszpikowane chemią, że nie zachodzą w nim procesy gnilne. Hjortur Smarason postanowił to sprawdzić. Jak wygląda burger, który kupił dekadę temu?
Reykjavík, 31 października 2009 r. Hjortur Smarason postanawia rzutem na taśmę kupić ostatniego burgera, jakiego McDonald's sprzeda w Islandii. 1 listopada był końcem sieciówki na wyspie, ale też początkiem trwającego po dziś dzień eksperymentu.
Bułka i frytki, które nabył Smarason trafiły na trzy lata do szczelnie zamkniętej foliowej torby. Ku zdziwieniu mężczyzny po długich miesiącach posiłek wciąż wyglądał na jadalny.
Był to jednak zaledwie początek - burger trafił do tamtejszego Muzeum Narodowego, gdzie można było go oglądać przez kilka następnych lat.
Obecnie rzeczony eksperyment - i zarazem dzieło sztuki - ma stałą ekspozycję w hostelu Snotra House. To, jak nic nie dzieje się z burgerem można oglądać na żywo (ostatnie islandzkie zamówienie w McDonald's jest zamknięte w szklanej witrynie), jak i za pośrednictwem kamerki internetowej.
O tym, że mamy do czynienia z prawdziwym fenomenem najlepiej świadczą liczby. Według Sigurdura Gylfasona, właściciela Snotra House, aż 400 tysięcy osób dziennie zagląda na stronę internetową, by podziwiać odporną na pleśń bułkę.
Po nieco ponad 10 latach od rozpoczęcia eksperymentu zakupiony posiłek wciąż wygląda na "jadalny". Upływ czasu widać tylko po papierze, w który zapakowano zamówienie. Samo McDonald's spytane o komentarz w tej sprawie ograniczyła się do lakonicznego komunikatu, że w "naturalnych warunkach burger by się rozłożył".
Przedstawiciele sieciówki dodali, że "okazowi" z Islandii brakuje wilgoci, stąd jego "świeży" wygląd. Czy w te zapewnienia można wierzyć? Wyniki eksperymentu każą w nie powątpiewać, ale nikomu nie przyszła jeszcze do głowy konsumpcja tego symbolu... konsumpcjonizmu.