Amerykanki chcą chodzić topless
Amerykańskie feministki domagają się prawa do pokazywania się topless w miejscach publicznych. Twierdzą, że gwarantuje im to konstytucja USA. Na stronach internetowych Białego Domu zamieszczono nawet petycję w tej sprawie.
Petycja wpisuje się w akcję "Go Topless Day", którą w ostatnią niedzielę (26 sierpnia) przeprowadzono w 30 amerykańskich miastach. Kobiety bez staników protestowały także w 10 miastach świata, m.in. w Paryżu, Londynie, Toronto, Puebla w Meksyku czy kolumbijskiej Cartagenie.
W parkach i na plażach pojawiły się panie tylko w stroju topless. W większości amerykańskich miast jest to nielegalne. Kobiety mogą zostać ukarane mandatem i aresztowane. Zdaniem protestujących przedstawicielek płci pięknej jest to dyskryminacja i pogwałcenie praw gwarantowanych im w amerykańskiej konstytucji.
"Wszyscy ludzie powinni mieć te same prawa. Dlaczego musimy chować i zakrywać nasze piersi" - mówiła Karen Heaven organizatorka protestu "Go Topless Day" w Nowym Jorku.
Demonstracji kobiet bez staników w parku Bryant na Manhattanie towarzyszyło olbrzymie zainteresowanie gapiów, którzy paniom w stroju topless robili zdjęcia telefonami komórkowymi. Można było zobaczyć plakaty z napisem: "Uwolnij swoje piersi. Uwolnij swój umysł".
Organizatorki protestu także w innych amerykańskich miastach nawoływały do podpisywania petycji zamieszczonej na stronie internetowego Białego Domu.
Jej autorzy przekonują, że kobiety powinny mieć prawo do pokazywania się topless w tych miejscach publicznych, w których mogą to robić mężczyźni. By petycja została rozpatrzona, do 13 września musi się pod nią znaleźć co najmniej 25 tys. podpisów. Do wtorku podpisało się pod nią nieco ponad 1300 osób.
Z sondażu przeprowadzonego przez stronę internetową magazynu "The Gloss" wynika, że prawie 80 procent Amerykanek stwierdza, że chce korzystać z uroków plaży czy parków tylko w stroju topless. Zaledwie 12 procent wyraża bezwarunkową dezaprobatę dla takiego zachowania.