Czy w Krakowie jest katownia?

Areszt przy ul. Montelupich w Krakowie od zawsze cieszył się złą sławą. To właśnie tam, 21 kwietnia 1988 roku, dokonano ostatniej w Polsce egzekucji.

Początkowo budynek dzisiejszego aresztu śledczego należał do sławnej w podwawelskim grodzie kupiecko-bankierskiej rodziny Montelupich (od nich pochodzi obecna nazwa ulicy, położonej w Kleparzu, dzielnicy Krakowa). Jej przodkowie przybyli do Polski w połowie XVI wieku z Włoch i dorobili się znacznego majątku, świadcząc szlachcie, mieszczaństwu, a nawet dworowi królewskiemu usługi finansowe.

Gestapowska katownia

Potomkowie Montelupich zadomowili się w nowej ojczyźnie i z czasem przybrali nawet polskie nazwisko - Wilczogórscy. A należący niegdyś do nich gmach - zbudowany w latach osiemdziesiątych XIX wieku - jest obecnie wpisany do rejestru zabytków, co nie przeszkadza mu nadal być miejscem odosobnienia dla tymczasowo aresztowanych.

W roku 1905 władze austriackie w budynku przejętym od włoskich bankierów umieściły sąd wojskowy (urzędujący przedtem na Wawelu), a potem więzienie. Istniało ono także w okresie międzywojennym. Po klęsce wrześniowej natychmiast przejęły je niemieckie władze okupacyjne i oddały gestapo. Więzienie stało się ważnym trybem w machinie hitlerowskiego terroru. W latach 1940 -1944 przewinęło się przez Montelupich około 50 tysięcy osób, Polaków i Żydów. Trafili tutaj m.in. profesorowie Uniwersytetu Jagiellońskiego, aresztowani podczas słynnej Sonderaktion Krakau - fali masowych aresztowań polskiej inteligencji. Ale siedzieli tu także zarówno zatrzymani w czasie łapanek zwykli ludzie, jak i pochwyceni przez Niemców żołnierze podziemia.

Reklama

Niewielu wróciło do domu

W czasie okupacji krakowskie więzienie zyskało ponurą sławę. Na jego terenie odbywały się masowe egzekucje aresztowanych, np. w odwecie za nieudany zamach polskiego podziemia na generalnego gubernatora, Hansa Franka, SS i gestapo rozstrzelało na terenie Krakowa tysiąc osób, wybranych spośród przetrzymywanych na Montelupich więźniów. Tych, których nie zabito od razu, poddawano okrutnym przesłuchiwaniom i w większości wysyłano do obozu koncentracyjnego Auschwitz-Birkenau. Niewielu wróciło do domu.

Po wojnie obiekt na ulicy Montelupich przejął Urząd Bezpieczeństwa do spółki z NKWD i cele znowu zapełniły się polskimi patriotami: żołnierzami AK i innych organizacji niepodległościowych. Dokonywano na nich w okresie stalinizmu tzw. mordów sądowych. Oblicza się, że rozstrzelano tutaj w latach 1945-1956 niemal 180 osób, członków ruchu oporu walczącego z narzuconą komunistyczną władzą. Tysiące akowców wywieziono stąd na Wschód, do sowieckich łagrów. Trafiło tu również wielu członków Ukraińskiej Powstańczej Armii, pojmanych w Bieszczadach w trakcie akcji "Wisła".

Miejsce ostatniej egzekucji

W późniejszym okresie urządzono w "Monte", jak się popularnie określa krakowskie więzienie, areszt śledczy. Obecnie zajmuje on obszar około hektara i jest otoczony murem. Na tym terenie znajduje się osiem budynków - główny obiekt więzienny posiada 158 cel mogących pomieścić 644 osadzonych. Zdarzały się jednak okresy, gdy panowało wręcz monstrualne przepełnienie. Zostałem umieszczony na oddziale V, w celi 155. Cela o wymiarach 8 na 4 m mieściła... 15 osób - wspomina Edward I. Fialkowski, uwięziony w połowie lat siedemdziesiątych za odmowę służby wojskowej. I obecnie Montelupich uchodzi za dość ciężkie miejsce odosobnienia, np. w ubiegłych latach więźniowie często skarżyli się na utrudniony dostęp do opieki medycznej, mimo że istnieje tam szpital dysponujący 105 miejscami. O wielu nieprawidłowościach w funkcjonowaniu aresztu donosiła prasa, jeden z artykułów, opublikowany na łamach tygodnika "Nie", nosił drastyczny tytuł "Katownia w Krakowie".

Przez cały okres PRL-u wykonywano na Montelupich karę śmierci, m.in. pod koniec lat 40-tych na skazanych w pierwszym procesie oświęcimskim strażnikach z Auschwitz-Birkenau. I tu właśnie, 21 kwietnia 1988 roku, dokonano ostatniej w Polsce egzekucji.

Jacek Inglot

Śledztwo
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama