Im bliżej do baru, tym bliżej do nałogu

Mieszkanie w sąsiedztwie barów zwiększa apetyt na codziennego drinka. Fińscy naukowcy twierdzą, że tak jak okazja czyni złodzieja, tak bar za rogiem - alkoholika.

Banieczka
Banieczka123RF/PICSEL
Im bliżej pubu mieszkamy, tym gorzej dla naszej wątroby
Im bliżej pubu mieszkamy, tym gorzej dla naszej wątroby123RF/PICSEL

Najnowsze badania wykazały, że miejsce zamieszkania ma wpływ na tryb życia. Im bliżej centrum i barów mieszkamy, tym więcej pijemy alkoholu i to nawet o 17 proc - informują naukowcy.

"Miejsce zamieszkania w małej lub większej odległość od barów wydaje się mieć analogiczny związek ze zwiększeniem lub zmniejszeniem ilości pitego alkoholu" - powiedziała główna badaczka Jaana Halonen, z Fińskiego Instytutu Zdrowia w Kuopio.

Naukowcy ustalili, że w głównej mierze to "imprezowicze" świadomie przeprowadzają się w okolice z dużą ilością pubów, restauracji i knajp.

Jednak zauważyli również, że osoby, które dotychczas piły mniej, zaczęły częściej wychodzić na drinka po otwarciu baru blisko ich miejsca zamieszkania.

Najbardziej zagrożone nałogiem alkoholowym zdaniem badaczy są osoby mieszkające w odległości 400 metrów od knajpy w dzielnicach biedniejszych.

Jak wykazały badania, jedną z przyczyn alkoholizmu jest, bowiem ubóstwo i bezrobocie. W badaniach, które trwały siedem lat wzięło udział prawie 55 tys. osób.

Jednym z rozwiązań problemu alkoholowego zaproponowanych przez Finów jest skrócenie godzin otwarcia barów i knajp.

Czasem może się skończyć tak.
Czasem może się skończyć tak.123RF/PICSEL
PAP life
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas