Lodowy Wulkan: Zimowy paradoks pośrodku głuchego stepu
Bezkresne stepy wokół obwodu ałmackiego w Kazachstanie nie są miejscem, które można określić mianem atrakcji turystycznej. Szczególnie w czasie srogiej zimy. Ale jeden, bardzo nietypowy obiekt, znajdujący się w tamtej odległej krainie, od lat przyciąga tłumy zwiedzających.
Pojawia się niemal każdej zimy na pustkowiu pomiędzy wioskami Kegen i Szyrganak, około cztery godziny jazdy samochodem ze stolicy Kazachstanu, miasta Ałmaty.
Wyrasta prosto z ziemi pośrodku zlodowaciałego płaskowyżu, tworząc niecodzienny i jednocześnie baśniowy widok.
To nazywana po prostu "lodowym wulkanem", 14-metrowa wieża z zamarzniętej wody.
Ogromny stożek sam w sobie stanowi całkiem wdzięczny element pamiątkowej fotografii, ale oprócz tego, że przez kilka miesięcy góruje w całym swoim majestacie nad okolicą, to jeszcze co jakiś czas wyrzuca w powietrze strumienie wody.
Jak nietrudno się domyślić, lodowy wulkan cieszy się ogromną popularnością. Oprócz mieszkańców pobliskich miejscowości, pod mroźną wieżę ściągają setki turystów czy nawet gwiazd social media - nie tylko z Kazachstanu.
Każdy chce pochwalić się przed znajomymi i fanami zdjęciem albo filmem z dziwnym obiektem w roli głównej.
Masywny stożek to rezultat działania podziemnego gorącego źródła, z którego woda tryska przez cały rok. Dzięki temu późną wiosną i w lecie, w promieniu kilkudziesięciu metrów, kwitnie bujna flora.
W zimie zaś, kiedy temperatura spada poniżej zera, woda zamarza, będąc jeszcze w powietrzu - tworząc aktywną, lodową formację.
Co ciekawe, lokalni mieszkańcy utrzymują, że w tym roku wulkan wyrzuca z siebie o wiele więcej wody, niż w poprzednich latach. Wcześniej woda zbijała się w lodowy słup, ale nie strzelała aż tak intensywnie.
Nikt nie potrafi wytłumaczyć tego fenomenu, choć dziwnym trafem zgrał się on z eksplozją popularności zamarzniętej wieży.