Najbardziej niespełniony mąż świata

Najświętsza Maryja Panna i św. Józef leżą nago w łóżku. Maryja z rozrzewnieniem spogląda w niebo. Józef spuszcza ze smutku wzrok, bo... "Bóg był lepszym kochaniem".

Biedy Józef...
Biedy Józef...AFP

Kompleks Józefa, kompleks Maryi

Na stylizowanym na malowidło plakacie w jednym łóżku, najprawdopodobniej nago, leżą Maryja i Józef. Żadne z nich nie wygląda na zadowolone. Ona z wyraźnym rozczuleniem spogląda w niebo. On natomiast ze wstydu spuszcza wzrok. Wygląda tak, jakby poniósł jakąś klęskę. Jaką? Tego możemy się tylko domyślać... Nad całością obrazu góruje slogan, który dosłownie należy przetłumaczyć, jako: "Biedy Józef. Bóg był trudny do naśladowania".

Wbrew stereotypom

Według pastora parafii św. Mateusza w Auckland celem plakatu jest zmiana stereotypowego myślenia na temat sposobu, w jaki Jezus został poczęty. - Billboard został tak pomyślany, by stawić wyzwanie stereotypowym przekonaniom, co do sposobu poczęcia Syna Bożego i zachęcić ludzi do rozważań na temat Świąt - wyjaśnia pastor Archdeacon Glynn Cardy.

Koniec z dosłownym odczytaniem

W Biblii zapisano, że Maryja zaszła w ciążę po tym, jak nawiedził ją Duch Święty i powiedział, że urodzi Syna Bożego. Pastor Cardy liczy, że dzięki billboardowi wierni przestaną interpretować zapisy Pisma Świętego zbyt dosłownie.

Kościół krytykuje

Konserwatywni chrześcijanie w Nowej Zelandii zdecydowanie skrytykowali, tak pastora kościoła św. Mateusza, jak i jego inicjatywę. Określili ją mianem "obraźliwej i lekceważącej".

- Zgodnie z chrystusową tradycją, od dwóch tysięcy lat wierzymy, że Maryja była dziewicą a Jezus jest synem Boga, nie Józefa - powiedziała Lyndsay Freer, rzeczniczka Kurii Katolickiej w Auckland.

Józef i Maryja skryci pod farbą

Obraz wywołał zdecydowanie bardziej burzliwą reakcję, niż spodziewali się tego jego pomysłodawcy. Jeden z mężczyzn protestujących przeciwko obrazoburczemu, jego zdaniem, wizerunkowi Najświętszej Maryji Panny i św. Józefa zamalował ich postacie na plakacie brązową farbą. Stało się to ledwie kilka godziny po prezentacji billboardu dla szerszej publiczności.

MW(na podst. AFP)

INTERIA.PL
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas