Osiem mil szrotu. Najbardziej toksyczna plaża świata, na której ludzie giną za czapkę gruszek
Każdego roku na plaży Ćottogram w Bangladeszu 150 tysięcy pracowników złomuje dziesiątki olbrzymich statków. Na rozebranie supertankowca potrzebują zaledwie kilku tygodni. Jedyne, co pozostaje po tych stalowych wielorybach, to mieszanka trujących substancji - szkodliwych i dla człowieka, i dla środowiska...
Złomowisko statków na plaży Ćottogram w Bangladeszu jest dobrze widoczne nawet z wysokości kilku tysięcy metrów. Na 13-kilometrowym odcinku wybrzeża spoczywa ponad 100 statków - niczym wieloryby osiadłe na mieliźnie. Niemal codziennie dołącza do nich kolejny niezdatny do użytku stalowy kolos.
Większość statków, które kończą swój żywot w Bangladeszu, to tankowce (można je rozpoznać po charakterystycznych grodziach), niegdyś przewożące ropę lub inne paliwa. Te stalowe kolosy o długości dochodzącej do 350 metrów ważą przeciętnie 15 tysięcy ton.
Podczas złomowania jednego tankowca uwalnianych jest do 100 ton wysoce toksycznych chemikaliów i metali. Do gleby i morza dostają się między innymi kadm, arsen, polichlorowane bifenyle, cynk oraz średnio 7,5 tony azbestu i tysiące litrów ropy. Na zdjęciach satelitarnych widać, jak wypływająca z wraków rdzawa ciecz zabarwia morską wodę.
Wartość pH wody morskiej jest dziś wielokrotnie wyższa niż 20 lat temu. Ponadto w rybach i skorupiakach zamieszkujących region Ćottogram biologowie stwierdzili podwyższone stężenie szkodliwych związków. Również wody gruntowe są tu zanieczyszczone pochodzącymi ze statków toksycznymi substancjami.
Gazowce (statki z kulistymi zbiornikami na pokładzie) podczas złomowania wydzielają szczególnie dużo trujących substancji. Chemikalia wżerają się w skórę robotników, u niektórych z nich pojawiają się choroby dróg oddechowych, wielu traci wzrok.
Dlatego też jedynie nieliczni ludzie pracujący tu latami dożywają wieku ponad 40 lat. Tym samym żyją 15 lat dłużej niż większość tankowców. Te bowiem średnio po 25 latach pływania w słonej wodzie nadają się już tylko na złom.
Bez odzieży ochronnej, wyposażeni w palniki spawalnicze i młoty kowalskie robotnicy rozkładają na części masywne stalowe fragmenty statków. Za 14 godzin spawania, walenia młotem i dźwigania ciężkich elementów ludzie pracujący przy złomowaniu otrzymują równowartość niecałych 10 złotych.
Każdego miesiąca umiera tu od jednego do trzech pracowników - giną, uderzani lub miażdżeni przez odpadające elementy statku bądź też grzebani pod nimi żywcem.
Nie ma jednak szans na to, żeby interes ten został w jakiś sposób zatrzymany. Każdego ranka około 150 tysięcy robotników wspina się jak mrówki na stalowe zwłoki. Ściany, kable, wyposażenie kuchni - wszystko jest demontowane i wynoszone na brzeg. Złomowanie statków w Bangladeszu to biznes, którego roczne obroty szacowane są na... półtora miliarda dolarów.