Pałac Kultury: Tajemnice daru ZSRR dla Polski

Był ulubionym miejscem partyjnych notabli, zachodnich gwiazd i... samobójców! Pałac Kultury stojący dumnie w Warszawie kryje w sobie - i pod sobą - wiele tajemnic!

PRL-owska plotka głosiła, że alternatywnym prezentem od ZSRR dla bratniej Polski miało być metro. Woleliśmy jednak pałac...
PRL-owska plotka głosiła, że alternatywnym prezentem od ZSRR dla bratniej Polski miało być metro. Woleliśmy jednak pałac...Robert Neumann / ForumAgencja FORUM

Premier Józef Cyrankiewicz przechylił się przez drewnianą barierkę i rzucił złotówkę do pierwszego wykopu. Moneta wylądowała w błotnej mazi, a na górze rozległ się okrzyk "Na szczastie!".

Był 2 maja 1952 roku. Ruszyła budowa budynku, który wkrótce miał stać się symbolem stolicy. Obiecał to Polakom sam Józef Stalin. A zobowiązanie przypomniał minister spraw zagranicznych ZSRR Wiaczesław Mołotow, który podczas przyjacielskiej wizyty w  Warszawie w obecności najwyższych przedstawicieli partii i rządu zapytał Józefa Sigalina, szefa Biura Odbudowy Stolicy:

- A jakbyście widzieli w Warszawie taki wieżowiec jak nasz?

- No cóż, owszem - odpowiedział przyparty do muru architekt.

Dar Związku Radzieckiego

Mołotow miał na myśli Moskiewski Uniwersytet Państwowy. Bliźniaczą "wysotkę", jak w  ZSRR nazywano drapacz chmur, postanowiono zbudować w samym centrum Warszawy, choć Polacy przygotowali kilka innych lokalizacji, także po praskiej stronie Wisły. Zaprojektowany przez Lwa Rudniewa Pałac Kultury i  Nauki im. Józefa Stalina, dar Narodów Związku Radzieckiego dla Polski, powstał w imponującym tempie - oddano go do użytku w  przededniu Święta Odrodzenia Polski w 1955 roku. 

Osiedle drewnianych domków Przyjaźń na Jelonkach, w którym mieszkali budowniczowie pałacu, w dużej części Rosjanie, przekazano stołecznym uczelniom na akademiki. Podobnie jak pałac, służą do dziś. Józef Wissarionowicz nie dożył końca budowy, a wśród zdobiących gmach pomników zabrakło jego podobizny. 

Obchody Święta Pracy w 1968 r. Na zdjęciu widzimy wierchuszkę ówczesnych władz
Obchody Święta Pracy w 1968 r. Na zdjęciu widzimy wierchuszkę ówczesnych władzWojtek LaskiEast News

Imię patrona "daru" po cichu zniknęło z dokumentów jesienią 1956 roku, 3,5 roku po jego śmierci. Wtedy również zmieniono nazwę rozległego placu przed pałacem z Placu Stalina na Plac Defilad. Nazwisko Stalina nadal jest jednak widoczne na murze pod neonem nad głównym wejściem od strony ul. Marszałkowskiej. 

Budowla od początku budziła mieszane uczucia. Po oddaniu jej do użytku krążyła po stolicy taka anegdota: "Jakie jest najpiękniejsze miejsce w Warszawie?". Odpowiedź: "30. piętro PKiN, bo stamtąd nie widać Pałacu Kultury". Oraz przyśpiewka na melodię hymnu narodowego: "Co nam obca przemoc dała, nocą rozbierzemy". Władysław Broniewski nazwał dzieło Rudniewa "koszmarnym snem pijanego cukiernika".

Jesienią 1957 roku z 30. piętra skoczył pierwszy samobójca. Jedni mówili, że zwariował, inni - że miał dosyć systemu. W sumie samobójców było kilkunastu, w  tym jeden Francuz. Na początku lat 70., trzymając się za ręce, z 30. piętra skoczyła para - współcześni Romeo i Julia. Ona pochodziła ze wsi, on z miasta, rodzice nie zgadzali się na ślub - napisali w liście pożegnalnym. W 1974 roku nad balustradami 30. piętra zamocowano metalową kratę. 

W Sali Kongresowej pałacu odbyło się 9 z 11 zjazdów PZPR. W latach 70. goszczący na nich radzieccy towarzysze koniecznie chcieli zobaczyć striptiz w  restauracji Kongresowej, oczywiście służbowo. Oglądali, a potem prosili, aby w delegacjach stemplować im restaurację Trojka, lokal o  dużo niższym standardzie i oczywiście bez striptizu. 

W latach 70. w Sali Kongresowej podczas zjazdu partii powieszono wielki portret Leonida Breżniewa. Jak wspominają pracownicy pałacu, hydronetkę do umycia portretu ktoś napełnił jednak nie wodą, lecz... fekaliami. Sprawcy nigdy nie znaleziono. Drogocenny portret szorowano przez całą noc, ale zapachu nie udało się pozbyć. 

PZPR niepodzielnie władała kilkoma piętrami pałacu: zajmowały je m.in. Instytut Nauk Społecznych oraz Wieczorny Uniwersytet Marksizmu i Leninizmu. Szef tej placówki oraz jego zastępcy otrzymali też na 24. piętrze obszerne gabinety wyposażone w odrębne łazienki. 
W Sali Kongresowej występowały także niemal wszystkie zachodnie gwiazdy, jakie przyjeżdżały do Polski. Pierwszą z  nich była Marlena Dietrich. Był styczeń 1964 roku. 63-letnia artystka wyszła na scenę w obcisłej sukni i futrze ciągnącym się po ziemi. Miało cztery metry długości i trzy szerokości. Uszyto je z piór ponad 300 łabędzi.

Przed dwoma koncertami Rolling Stonesów w  kwietniu 1967 roku w okolicach pałacu doszło do zamieszek i bójek fanów z MO. Tylko nieliczni mieli bilety. A niektórzy kupili od koników fałszywe! W ruch poszły armatki wodne. 

W 1969 roku w Sali Kongresowej wystąpiły Mireille Mathieu i Juliette Greco, 10 lat później grał i śpiewał Eric Clapton, a w 1984 roku - Elton John. Dwukrotnie - w 1983 i 1988 roku - wystąpił tu Miles Davis. Zachodni goście starali się wyrażać dobrze o pałacu, błędnie uważając, że uraziliby gospodarzy. Zwiedzający Warszawę pod koniec lat 50. Gerard Philippe zauważył z sarkazmem: 

- Mały, ale gustowny!

Podziemia do ambasady

Jak na tak potężną budowlę przystało, pałac musiał kryć w sobie wiele tajemnic. Na przykład jest pozbawiony 3. piętra (reprezentacyjne sale na piętrach drugim i czwartym okazały się za wysokie i nie starczyło już miejsca). Z kolei na 14. nie zatrzymywały się windy - mieściło się tam archiwum oraz rury, pompy i sprężarki doprowadzające powietrze. 

Jednak najwięcej emocji budziły podziemia, które miały prowadzić do Domu Partii lub nawet do ambasady radzieckiej przy ulicy Belwederskiej. Opowiadano też o  (nieistniejącej w  rzeczywistości) podziemnej stacji kolejowej, na którą miały zajeżdżać pociągi z  przywódcami krajów socjalistycznych. Wybuch w Rotundzie w  lutym 1979 roku miał być nieudanym zamachem na taki pociąg, którym planowano przejazd Breżniewa! 

Najwięcej emocji budziły podziemia, które miały prowadzić do Domu Partii lub nawet do ambasady radzieckiej przy Belwederskiej
Najwięcej emocji budziły podziemia, które miały prowadzić do Domu Partii lub nawet do ambasady radzieckiej przy BelwederskiejJoanna Borowska / ForumAgencja FORUM

Po roku 1989 pojawiały się pomysły, że pałac, jako relikt komunizmu, należy zburzyć. Jak dotąd udało się to jedynie w komedii Rozmowy kontrolowane. Wydostający się spod gruzów Ryszard Ochódzki (Stanisław Tym), komentuje ten fakt słowami: 

- To się odbuduje. 

W tym roku pałac będzie świętował swoje 65-lecie. Ze swymi 237 metrami wysokości nadal jest najwyższym budynkiem w Polsce.

Świat Tajemnic
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas