Przeżyli koniec świata. Dwa razy
- Ciała leżały dosłownie wszędzie - opisuje Hiroszimę po wybuchu bomby atomowej 80-letnia Misako Katani. - Z niektórych zostały wyłącznie szkielety, inne natomiast były nabrzmiałe od padającego z nieba czarnego deszczu - dodaje. Trzy dni później Japonka raz jeszcze doświadczyła wybuchu atomowego. I przeżyła.
Smród palonych ciał
- To było kolejne piekło - kobieta wspomina po latach. Wraz z pozostałymi pasażerami pociągu odczuła na sobie skutki wybuchu drugiej, o wiele potężniejszej, bomby atomowej zrzuconej na Japonię. Było to 9 sierpnia 1945 r.
Mała dziewczynka zobaczyła wtedy, jak część przesuwających się z trudem po wagonie pasażerów pociągu miała "stopioną skórę odpadającą od ich ciał".
- Cały czas pamiętam smród spalonych ciał i ciche pojękiwania umierających, proszących o wodę... Nawet jeżeli będę cierpieć na demencję, to nigdy tego nie zapomnę - zarzeka się Japonka.
Dziesiątki tysięcy zabitych
- Miałam olbrzymie szczęście, że nie zginęłam od razu tak, jak większość - mówi Kazuko Uragashira. - W dalszym ciągu jednak nie wiem, dlaczego tak okropna rzecz spotkała mnie dwukrotnie - dodaje po cichu.
Szacuje się, że w Hiroszimie w ciągu pierwszego dnia od eksplozji bomby nazywanej "Little Boy" ("Chłopczyk"), która nastąpiła o godzinie 8:16 6 sierpnia 1945 r., zginęło około 70 tys. ludzi. Dalsze 60 tys. umarło na skutek ran (głównie poparzeń) i choroby popromiennej.
Ponad pół wieku musiało minąć
Amerykańskiemu ambasadorowi towarzyszyć będą dyplomaci z Wielkiej Brytanii i Francji. Po raz pierwszy w Hiroszimskim Parku Pokoju, miejscu gdzie corocznie odbywają się obchody bombardowania, pojawi się także Sekretarz Generalny ONZ.
Wielu Japończyków ma nadzieję, że Barack Obama osobiście odwiedzi Hiroszimę jeszcze w tym roku.
150 wyjątkowych osób
Jak obliczono, około 150 osób doświadczyło wybuchu obu bomb atomowych. Kazuko Uragashira jest jedną z nich, ale oficjalnie jedynym człowiekiem, który przeżył eksplozję zarówno "Chłopczyka", jak i "Grubasa" był Tsutomu Yamaguchi. Zmarł on w styczniu tego roku w wieku 93 lat.
- Myślałem, że atomowe grzyby mnie gonią - powiedział w jednym z wywiadów.
Wraz z 65. rocznicą zrzucenia bomb atomowych na Japonię media zaczęły się interesować tzw. "niju hibakusha". Całkiem niedawno cały kraj raz jeszcze przeżywał historie dziewięciu takich osób, z którymi w latach 50. ubiegłego wieku rozmawiał korespondent "New York Timesa". Natomiast reżyser Hidetaka Inazuka nakręcił film z wspomnieniami "podwójnie ocalałych".
- Hiroszima została całkowicie zniszczona, co powinno wystarczyć Amerykanom - mówi reżyser. - Powinniśmy zbadać, dlaczego zrzucono kolejną bombę - dodaje.
Jednocześnie zastrzega, że Japończycy powinni pospieszyć się z dokumentowaniem wspomnień ocalałych, bowiem średnia ich wieku wynosi 75 lat.
Problem w tym, że - zarówno "pojedynczy", jak i "podwójni" - ocaleni milczeli przez lata obawiając się dyskryminacji ich samych oraz ich rodzin przez społeczeństwo. Obecnie, jedno wystąpienie ocalałego pociąga za sobą kolejne.
- Nie mówiłam nikomu, że jestem "hibakusha" ponieważ uważałam, że nikt nie będzie chciał poślubić osoby dotkniętej takim piętnem - mówi kolejna ocalała z dwóch wybuchów 80-letnia Misako Katani.
Wspomnienia wydarzeń sprzed 65 lat są dla niej bardzo bolesne i nie pozwalają o sobie zapomnieć.
- Ciała leżały dosłownie wszędzie - mówi opisując Hiroszimę. - Z niektórych zostały wyłącznie szkielety, inne natomiast były nabrzmiałe od padającego z nieba czarnego deszczu - wspomina.
Ojciec Japonki poprosił ją, by zawiozła szczątki siostry i matki do Nagaskai, gdzie miały zostać pochowane w rodzinnym grobowcu. Kiedy przygotowywała się do pogrzebu bliskich została ponownie napromieniowana. Wybuch "Grubasa" spowodował, że zapadła w trzydniową śpiączkę. Straciła także wszystkie włosy.
- Bomby atomowe zniszczyły moje życie - mówi krótko.
- Słyszałam, że prezydent Obama chce odwiedzić Hiroszimę, ale jego wizyta nie zmieni wiele - uważa. - Mam nadzieję, że zobowiąże się do stworzenia świata bez broni jądrowej - mówi ze smutkiem kobieta.
MW, na podst. AFP