​Sekta AR-15: Święte karabiny w służbie szaleńca

Wyznawcy sekty Kościoła Sanktuarium uważają, że "rózgi z żelaza" czyli karabiny to narzędzia, które Bóg wręczył im do walki o pokój na Ziemi /YouTube
Reklama

To nie scenariusz postapokaliptycznego filmu lub gry, w których główny bohater dociera do odciętej od świata grupy szaleńców wznoszących modły do dziwnych obiektów. To XXI wiek i realny świat, a ci ludzie istnieją naprawdę.

28 lutego 2019, budynek Kościoła Sanktuarium zwanego też Sanktuarium Światowego Pokoju i Zjednoczenia - sekty powstałej jako odłam Kościoła Zjednoczenia czyli słynnej "Sekty Moona". Setki par małżeńskich zebrały się, aby uzyskać błogosławieństwo od swojego przywódcy. 

Wielebny Hyung Jin "Sean" Moon, nazywany Drugim Królem to syn Sun Myung Moona, Pierwszego Króla (logiczne), założyciela Sekty Moona, która zasłynęła z próby masowego samobójstwa swoich członków na przełomie XX i XXI wieku. Ceremonia wyglądałaby jak tysiące innych religijnych zebrań ku czci tego czy innego bóstwa. Z jedną różnicą.  Wierni przyszli tu po błogosławieństwo nie tylko dla siebie, ale także dla swoich karabinów Colt AR-15.

Reklama

Takiego samego modelu broni użył zamachowiec, który zaledwie 160 kilometrów na południe od budynku Kościoła i dwa tygodnie przed ceremonią zamordował 17 uczniów i pracowników szkoły w Parkland na Florydzie.

Kobiety ubrane w białe suknie i dostojni panowie w ciemnych garniturach ściskają w dłoniach broń, a na głowie mają korony - część z nich zrobiono z pocisków. Przed nimi stoi Drugi Król oraz jego "kapłanka" dzierżąca pozłacany AR-15.

Zarówno Sean jak i jego wyznawcy utrzymują, że rytuał poświęcenia karabinów zaplanowano dużo wcześniej. O dziwo, ciężko się z tym nie zgodzić, bo cała ta organizacja parareligijna opiera się na przekonaniu o świętości broni palnej.

Uwielbienie dla karabinów i pistoletów to jedna z fundamentalnych zasad odłamu, Drugi Król mówi często w wywiadach, że obowiązkiem każdego wiernego jest miłość do swojego sąsiada i obrona wspólnego terytorium.

W czasach mocnej krytyki powszechnego dostępu do broni, działania sekty Hyung Jin Moona wydają się co najmniej kontrowersyjne. - Każdy z nas jest zobowiązany użyć potęgi "rózgi z żelaza" (tak nazywa karabiny - red.), aby bronić Boże Dzieci - twierdzi. - Ta moc została nam dana i musimy z niej korzystać. Jeśli ktoś zagraża pokojowi, trzeba go zabić. W Apokalipsie św. Jana powiedziano, że nadejdzie "ten, który będzie pasł narody świata rózgą z żelaza" - mówi "wielebny" w jednym ze swoich kazań.

Moon założył przy swojej sekcie zbrojną grupę Policji Królestwa Pokoju, w ramach której wierni uczą się posługiwać bronią. - Dzięki temu jeszcze bardziej zaciskają więź z "rózgami z żelaza", narzędziem pokoju i ładu - głosi przywódca sekty. W logo "Policji" znajdują się między innymi dwa karabiny AR-15.

Działania Kościoła Sanktuarium wywołują zdumienie w całych Stanach. Pomimo że widok ludzi klęczących w kościele przed oblanym złotem Coltem mogą wyglądać komicznie, cała sprawa napawa niektórych niepokojem. 

Syn człowieka, który nakłonił kilkaset osób do wypicia zabójczej trucizny, nie tylko zawładnął umysłami setek dewotów. Uzbroił ich i nauczył posługiwać się bronią tworząc własną gwardię, która gotowa jest uderzyć na rozkaz swojego przywódcy.

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy