Świadek UFO oddany w ręce rządu USA

Autor "największego hackerskiego ataku na cele militarne", Gary McKinnon, będzie sądzony w USA. Nie jest to dobra wiadomość dla legendarnego Solo, który twierdzi, że w komputerach armii dotarł do dowodów na istnienie UFO.

Gary McKinnon przed sądem w Londynie, lipiec 2006
Gary McKinnon przed sądem w Londynie, lipiec 2006AFP

Od lutego 2001 roku do marca 2002 roku Gary McKinnon, znany pod pseudonimem "Solo", włamał się do setek komputerów należących do armii Stanów Zjednoczonych, NASA i innych instytucji badawczych. Amerykanie zarzucają mu m. in. uszkodzenie sieci 2 tys. komputerów w Waszyngtonie i systemu komputerowego w jednej z baz lotnictwa.

Decyzja sądu, który odrzucił apelację McKinnona sprawia, że nie uniknie on ekstradycji do USA, gdzie grozi mu 700 tys. dolarów odszkodowania za szkody wyrządzone armii i 70 lat więzienia.

MWMedia

Twierdzi, że w trakcie ataku widział książkę dla kontrolerów przestrzeni powietrznej, która mówi o technologiach wziętych z UFO. Opowiada też o włamaniu do departamentu znajdującego się w budynku nr 8 Johnson Space Center, w którym mają być wymazywane ślady UFO ze zdjęć satelitarnych.

- Widziałem te zdjęcia przed obróbką. Był tam katalog "do obróbki" i "po obróbce". Widziałem tajemniczy srebrny obiekt w kształcie cygara, który nie mógł być dziełem człowieka - powiedział. Miał tez podobno wgląd w plik Excela zatytułowany "Oficerowie spoza Ziemi".

Jak twierdzi, próbował ściągnąć te świadectwa, ale w kluczowym momencie został namierzony i połączenie przerwano.

Nieprzychylni mu komentatorzy stwierdzają, że McKinnon miał inny cel włamania niż znalezienie dowodu na to, że ukrywa się przed nami wiedzę o darmowym źródle energii. A jego opowieści to przykrywka, która miała mu ułatwić uniknięcie ekstradycji do USA.

Mateusz Lubiński

Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas