Świąt nie będzie, póki on się nie zgodzi
W Finlandii, znanej jako ojczyzna św. Mikołaja, potrzeba zgody jednego człowieka, by można było świętować Boże Narodzenie. I wcale nie jest to decyzja długobrodego jegomościa w czerwonym kubraczku...
Żadnych życzeń, same nakazy
W tym roku treść Deklaracji o Świątecznym Spokoju wygłosi, piastujący urząd szefa administracji miasta Turku, Jouko Lehmusto.
- Wiemy, że w XVII w., na podstawie oryginalnej Deklaracji ze średniowiecza, napisano dużo dłuższą, bardzo szczegółową i zawierającą katalog surowych kar przysięgę - mówi Lehmusto rozwijając pergamin z tekstem Deklaracji o Świątecznym Spokoju.
- Nie ma w niej świątecznych życzeń, za to dokument wzywa obywateli, by zachowywali się spokojnie i godnie w czasie Bożego Narodzenia - wyjaśnia "zwiastun świąt".
Uważaj, co robisz w święta
Pół wieku temu oryginalną przysięgę przepisano na misternie zdobiony zwój papirusu, który jest odczytywany w wigilię Bożego Narodzenia.
Tuż po tym, jak dzwony katedry w Turku oznajmią południe, "zwiastun świąt" pokazuje się na balkonie jednej z otaczających rynek starego miasta kamienic i po wojskowych fanfarach przystępuje do odczytania Deklaracji o Świątecznym Spokoju.
Wydarzenie to jest transmitowane przez ogólnokrajową telewizję i radio, a dla wielu rodzin oznacza moment, od którego można zacząć świętować przyjście Jezusa na świat.
- To bardzo ważne wydarzenie dla naprawdę wielu ludzi. Nawet kiedy pogoda nie dopisuje, na rynek przychodzi 10 tys. osób, by usłyszeć zapisy Deklaracji - mówi Jouko Lehmusto.
Srogie kary za przyjmowanie gości
- Lokalny możnowładca dawał osobistą gwarancję, że na czas Bożego Narodzenia wstrzymane zostaną wszelkie wojny i nie będzie miejsca na przemoc. Zakazane było wykonywanie również wszelkich prac fizycznych, z wyjątkiem tych absolutnie koniecznych, np. karmienia inwentarza - mówi Tarja-Tuulikki Laaksonen, historyk z Turku.
Nawet przyjmowanie gości, bez wyraźnej zgody lokalnych władz, było zabronione i podlegało kare grzywny.
Laaksonen przypomina, że złamanie zapisów Deklaracji groziły tak wysokie kary, że sprawca mógł się zadłużyć do końca życia. Co ciekawe, tak srogie przepisy obowiązywały w Finlandii aż do 1970 r.
- W Szwecji, w czasach króla Gustawa III, ludzie znudzili się podobną deklaracją - mówi Laaksonen wyjaśniając, że w XVIII w. Europejczycy zamiast "modlić się w ciszy i spokoju w czasie Bożego Narodzenia woleli bawić się i ucztować". - I tak już pozostało - dodaje.
...ale Finowie nie
- Podejście Finów do świąt Bożego Narodzenia jest w dalszym ciągu bardzo pobożne. Kładziemy nacisk na spokój i modlitwę, a nie na zabawę - wyjaśnia szef administracji miasta Turku.
Ostatnia taka Wigilia
Tegoroczna Wigilia będzie jednak ostatnią, kiedy Jouko Lehmusto odczyta na balkonie starej kamiennicy Brinkkala Deklarację rozpoczynającą się od słów "Jutro, da Bóg, świętować będziemy narodziny Pana naszego...". Od nowego roku sympatyczny staruszek przechodzi na emeryturę. Ale jak zapewnia, w kolejną Wigilię stanie w tłumie na rynku, by wysłuchać słów Deklaracji.
- To taka rodzinna tradycja - mówi Lehmusto.
MW, na podst. AFP