UFO wróciło do Emilcina! Historia Jana Wolskiego i jego spotkania z kosmitami ma ciąg dalszy
UFO w Emilcinie - ta historia trwa dalej. Badacze UFO są przekonani, że obce istoty cały czas przylatują do Emilcina, na co mają być dowody. Historia spotkania Jana Wolskiego z dziwnymi istotami z pojazdu w kształcie „autobusu” staje się powoli światową klasyką ufologii.
10 maja 1978 roku rolnik Jan Wolski mieszkający w Emilcinie (woj. lubelskie) wracał do domu z sąsiedniej wioski. Jechał wozem, który był ciągnięty przez klacz. Postanowił sobie skrócić drogę do domu i pojechał przez las.
Mali ludzie
Było ok. wpół do ósmej rano, kiedy wjechał na dużą polanę otoczoną drzewami. W pewnym momencie zauważył dwie małe istoty (ok. 140 cm wysokości), które w milczeniu podeszły do jego wozu, po czym... na niego wskoczyły! Jan Wolski był przekonany, że są to dzieci, które przebrały się w takie dziwne, czarne i bardzo obcisłe stroje. Zdziwiło go jednak to, że mieli niezwykłe twarze o bardzo dziwnych rysach. Obcy byli uprzejmi, uśmiechali się do niego. Jak mówił - nie czuł żadnego zagrożenia.
To byli bardzo szczupli ludzie, mali. Ja myślałem, że to może jakieś Chińczyki czy inne takie ludzie z jakiegoś miejsca na Ziemi. Nie myślałem, że to nie ludzie, ale jakoweś potworaki. Potem zobaczyłem ten pojazd.
UFO jak autobus
Przez chwilę Jan Wolski jechał wozem razem z niezwykłymi pasażerami. Kiedy wjechał na dużą polanę zauważył, że nad nią unosi się dziwny pojazd, który miał kształt prostopadłościanu (Wolski mówił, że przypominał mu trochę autobus). UFO miało na rogach obracające się jakieś elementy, które Wolski nazwał "wirami". Pojazd unosił się nieruchomo w powietrzu na wysokości ok. 4-5 metrów. Wydawał z siebie bardzo cichy odgłos przypominający dźwięk transformatora lub stada pszczół.
Obcy zeskoczyli z wozu Wolskiego i dali mu znak rękami, aby zrobił to samo. Rolnik przywiązał klacz do drzewa, a sam poszedł w kierunku pojazdu, gdzie czekały na niego trzy obce istoty (czwarta była na pokładzie UFO). Jan Wolski domyślił się, że ma wejść na coś w rodzaju windy z małą platformą. Kiedy tylko to zrobił, ona bezszelestnie ruszyła w górę. Po chwili był już wewnątrz UFO.
Kosmici gestami poprosili go, żeby się rozebrał. Przykładali do niego jakieś urządzenia w postaci dwóch metalowych talerzy, które od czasu do czasu wydawały dźwięk przypominający kliknięcie. Po chwili dali mu znać, że może się już ubrać. Na pokładzie UFO Wolski przebywał najwyżej kilkanaście minut, po czym znowu stanął na windę, która opuściła się na ziemię. Zanim podszedł do wozu doszło do ciekawej wymiany uprzejmości.
Byli tacy mili ci ludzie, że ja zdjąłem czapkę i się im na odchodne ukłoniłem. I oni także się mi pokłonili. Wsiadłem na wóz i pojechałem do domu.
Po chwili pojazd UFO nadleciał na niskiej wysokości nad centrum wsi, gdzie był obserwowany między innymi przez bawiące się dzieci w gospodarstwie rodziny P. Po chwili wystartował w górę wywołując gigantyczny grzmot, który słyszeli praktycznie wszyscy mieszkańcy. To sprawiło, że potem nikt nie kwestionował relacji Jana Wolskiego.
Pasjonaci UFO są przekonani, że obce istoty zrobiły to małe widowisko specjalnie, aby w ten sposób uwiarygodnić jego relację w oczach innych mieszkańców wioski. I tak się stało - praktycznie wszyscy mu wierzyli.
O dziwnym spotkaniu w emilcińskim lesie dowiedział się pasjonat UFO z Lublina Witold Wawrzonek, który sprawą zainteresował dziennikarza Zbigniewa Blanię-Bolnara. Kilka tygodni później o spotkaniu z UFO w Emilcinie stało głośno w całej Polsce, a TVP nagrała nawet na miejscu dokument o tej historii, zatytułowany "Zdarzenie w Emilcinie".
O historii z Emilcina narysował komiks sam mistrz tego gatunku w Polsce, Jerzy Rosiński. Komiks został przedrukowany przez legendarny periodyk RELAX. Jego wersję papierową i elektroniczną ma w swoim archiwum Fundacja Nautilus.
Wyjaśnić i za wszelką cenę ośmieszyć
Od samego początku próbowano ośmieszyć historię rolnika sugerując, że "chłopu coś się przyśniło" albo że padł ofiarą żartu przebierańców. Wymyślano najbardziej absurdalne, niedorzeczne teorie jak choćby taką, że Witold Wawrzonek zahipnotyzował (!) Wolskiego i jego rodzinę (rodzina Wawrzonków w specjalnym oświadczeniu kategorycznie stwierdziła, że p. Witold nigdy nie zajmował się hipnozą). Liczba dowodów przemawiających za prawdziwością tego zdarzenia robi poruszające wrażenie nawet dziś, po 44 latach.
Obcy powrócili do Emilcina?
Ale ta historia ma jeszcze jeden, zupełnie nieznany wątek. W 2005 roku w Emilcinie Fundacja Nautilus ustawiła monument (okrzyknięty w mediach "Pomnikiem UFO"), który miał upamiętnić to wydarzenie. Na potężnej, granitowej podstawie stanęła metalowa kostka, która nawiązywała do słynnego "czarnego sześcianu" z Odysei Kosmicznej 2001 Stanleya Kubricka.
W 2010 roku doszło do serii zagadkowych incydentów. Kolejne osoby przechodzące w pobliżu pomnika słyszały dziwny odgłos "przypominający transformator", który wydawał się dobiegać od strony pomnika, a nawet trochę "z góry" znad pomnika. Warto przypomnieć, że odgłos bardzo przypominał ten, który opisywał Wolski od unoszącego się UFO. Przykładem osoby, która była świadkiem takiego zdarzenia jest mieszkanka Emilcina, pani Marianna Czuryłło.
Ufolodzy z Fundacji Nautilus tłumaczą, że nad pomnikiem UFO mógł wisieć pojazd obcych, który był niewidoczny, gdyż miał pole maskujące. Kilka lat później niezwykły odgłos "transformatora znad pomnika" słyszeli także członkowie Nautilusa. Zapewniają, że o żadnej pomyłce czy złudzeniu nie może być mowy - nad pomnikiem znajdował się jakiś niewidoczny, techniczny obiekt.
Co to leci? Rób zdjęcia!
Przez ostatnie 20 lat w Emilcinie wykonano dziesiątki fotografii, na których uwieczniono obiekty UFO. Jednak absolutnie najciekawszym wydarzeniem było to, które miało miejsce 5 listopada 2017 roku. Tego dnia dwójka młodych ludzi z Warszawy przyjechała do Emilcina, aby pod pomnikiem zrobić sobie zdjęcie typu "selfie". Było pochmurno i zimno, więc szybko ruszyli z powrotem do domu. W chwilę po odjechaniu od pomnika kierujący samochodem chłopak krzyknął do dziewczyny: - Zobacz, co to leci nad lasem... błagam, rób zdjęcia!
Tak powstała seria zadziwiających fotografii, na których widać obiekt wręcz identyczny jak ten, który opisywał Jan Wolski. Na rogach UFO na zdjęciach widać nawet owe "wiry", o których mówił świadek Bliskiego Spotkania z UFO 10 maja 1978 roku.
Nie ma wiary... jest wiedza!
Historia spotkania Jana Wolskiego z załogą pojazdu UFO cały czas żyje mimo upływu lat. Według Fundacji Nautilus co roku pojawiają się nowi świadkowie, relacje, dokumenty, nawet zdjęcia. Mimo usilnych prób ośmieszenia opowieści Jana Wolskiego po 44 latach jest ona uznawana za najlepiej udokumentowany przypadek spotkania z UFO w Polsce i jeden z najbardziej wiarygodnych na świecie.
Ludzie niewierzący w UFO po prostu odrzucają cały incydent w Emilcinie jako niemożliwy, bo przecież gwiezdne odległości za duże i "prędkość światła nieprzekraczalna". O wiele ciekawiej mają ci, którzy mówią, że w tej konkretnej sprawie nie możemy mówić o żadnej wierze, ale o wiedzy. Oni są przekonani, że Jan Wolski naprawdę 10 maja 1978 roku spotkał się z kosmitami. Jeśli rację mają ci ostatni, to naszą cywilizację czeka największe odkrycie wszechczasów. Czas pogodzić się z tym, że nie jesteśmy sami we wszechświecie!