W miesiąc na Marsa? To podróż tylko w jedną stronę...
Napęd fuzyjny wyraźnie skróci loty międzyplanetarne - obiecują naukowcy. Przy użyciu współczesnych technologii taki lot trwałby od 400 do 700 dni i kosztowałby dziesiątki miliardów dolarów. Czy doczekamy się prawdziwego napędu opierającego się o fuzję jądrową i skrócimy odległości kosmiczne?
John Slough i jego zespół badawczy z Washington University pracują nad napędem fuzyjnym dla statków kosmicznych. Dzięki temu mogłoby dojść do zasadniczych zmian w podróżach międzyplanetarnych. NASA finansuje projekt o nazwie Innovative Advanced Concepts, który zajmuje się nowymi możliwościami podróży kosmicznych.
Naukowcy stworzyli już kilka modeli napędu fuzyjnego, a nawet udało im się zainicjować fuzję jądrową skompresowaną przez pole magnetyczne. Na razie jednak wszystko odbywa się w warunkach laboratoryjnych.
W ramach najnowszego projektu naukowcy budują napędzaną fuzyjnie rakietę o nazwie FDR. Fuzja jądrowa to łączenie jąder atomów, podczas którego uwalnia się ogromna energia (na podobnej zasadzie działa Słońce i inne gwiazdy).
System FDR waży ok. 150 t i jest napędzany litem, deuterem i trytem. W napędzie w każdej minucie miałyby implodować pierścienie litu, między którymi znajduje się deuter i tryt. Między pierścieniami na parę sekund przebiega fuzja jądrowa, najonizowany lit wylatuje z dyszy i wytwarza impuls, który napędza statek kosmiczny. Prędkość statku mogłaby wynosić ponad 300 tys. km/h, a impulsy miałyby się powtarzać co ok. 10 s lub zależnie od poleceń załogi.
Twórcom udało się zagiąć plazmę przez dysze, ale cała reakcja fuzyjna jeszcze nie została osiągnięta. Slough uważa jednak, że jest to tylko kwestia czasu i podobno wystarczy tylko połączyć części, które przeszły już testy.
Eksperci wskazują na to, że do napędu potrzebna jest zbyt wielka energia rozruchowa. Slough chciałby ją czerpać z paneli słonecznych. Energia byłyby gromadzona w efektywnych kondensatorach, a ładunek aktywowałby elektromagnes, który następnie rozpocząłby cały proces.
Napęd fuzyjny rozwiązałby szereg problemów, które związane są z konwencjonalnym paliwem rakietowym. Np. nie dochodziłoby do uszkodzeń silnika, ponieważ wszystko miałoby miejsce w polu magnetycznym. Ponadto niezbędne paliwo ma 7 mln razy większą masę, w związku z czym zasoby paliwa mogłyby być nieporównywalnie mniejsze, dzięki czemu koszty lotu w kosmos byłyby o wiele niższe.
Niejedna firma interesuje się potencjalnym życiem ludzi na Marsie. Np. organizacja non-profit Mars One stara się stworzyć na Marsie kolonie ludzkie już w 2023 r. Wszystko przebiegnie w ramach reality show, który będzie nadawany nieprzerwanie i już teraz zgłosiło się do niego ponad 100 tys. osób. Lot na Marsa jest jednak tylko w jedną stronę.
Koszty tego kontrowersyjnego przedsięwzięcia szacowane są na 6 mld dolarów (ok. 19 mld PLN). Eksperci ostrzegają m.in. przed wysokim poziomem promieniowania radioaktywnego na Marsie.
Plan misji wygląda następująco:
2013: Replika techniki kolonizacyjnej stworzona dla celów treningowych.
2014: Pierwszy satelita komunikacyjny.
Lipiec 2015: Wybór astronautów zostanie ukończony - 6 zespołów po 4 osoby.
2016: Misja zaopatrzeniowa wystartuje w styczniu (wyląduje w sierpniu), mając na pokładzie 2,5 tys. pożywienia.
2018: Wysłanie sondy badawczej, której celem będzie wybranie odpowiedniego miejsca lądowania dla misji.
2021: Wysłanie kolejnych transportów jedzenia i techniki, włącznie z dwoma jednostkami do zamieszkania, dwóch jednostek utrzymujących życie i dwóch jednostek zaopatrzeniowych.
2022: Wystartuje pierwsza grupa kolonistów. Parę lat po pierwszej ekspedycji w kierunku planety wyruszy kolejna grupa.
2023: Pierwsza załoga wyląduje na Marsie.
Jarosław Piotrowski