Wojna to walka o przetrwanie. Jak przeżyć, kiedy zabraknie wszystkiego?

Wrogiem może być każdy, sukcesem będzie przeżycie kolejnego dnia. Brakuje wody, lekarstw, jedzenia… Jak radzić sobie, jeśli rozpoczyna się wojna? Oto kilka porad człowieka, który przeżył rok w oblężonym mieście.

Trwa agresja Rosji na Ukrainę, a lokalny konflikt może wymknąć się spod kontroli i zamienić się w globalną wojnę Rosji z NATO i światem Zachodu. To może oznaczać niewyobrażalny kryzys w całej Europie, w tym niestety także w Polsce. 

Jak przygotować się na czasy, kiedy nagle bezpieczny i przewidywalny świat wokół zniknie, a nam przyjdzie się zmierzyć z nową, ponurą rzeczywistością? Czy warto robić zapasy? A jeśli tak, to co będzie najbardziej przydatne, kiedy nagle przyjdzie walczyć nam o przetrwanie? 

Odpowiedzi na te pytania znają "Preppersi".

Reklama

Trzecia Wojna Światowa? Oni są na nią przygotowani

Preppersi to ludzie, którzy opracowują plan awaryjny sytuacje kryzysowe, w których załamuje się system, handel, przestaje funkcjonować państwo. To może być katastrofa naturalna jak np. trzęsienie ziemi czy upadek meteorytu, ale także wybuch Trzeciej Wojny Światowej czy pojawienie się nowej pandemii.

Preppersi chcą być na taką sytuację przygotowani i dlatego kupują sprzęt potrzebny do przetrwania, a także gromadzą zapasy konserw czy wody. Ich zadaniem jest zgromadzenie wszystkiego, co może się okazać kluczowe do przeżycia czasów chaosu i bezprawia. Oprócz skompletowania odpowiedniego zestawu narzędzi czy przedmiotów bardzo ważne jest także nabycie umiejętności, które pozwolą przetrwać, a także zaoferować coś, za co można zdobyć np. jedzenie. 

Bardzo popularne wśród preppersów są szkolenia pozwalające opanować sztukę zdobywania pożywienia w sytuacji, kiedy sklepy przestaną działać. Każda osoba przygotowująca się na czasy apokalipsy powinna opanować proste zasady udzielania pierwszej pomocy, gdyż w czasie wojny i chaosu szpitale mogą być zamknięte.

W Polsce osób przyznających się do bycia "preppersem" jeszcze do niedawna było ok. 20 tysięcy, choć liczba ta gwałtownie zaczęła rosnąć od czasów pojawienie się pandemii koronawirusa. Najbardziej popularny jest ruch "preppersów" w Stanach Zjednoczonych, gdzie osób przygotowujących się na nadejście czasów apokalipsy jest ok. dwóch milionów. Kompletowaniem wyposażenia na czas apokalipsy zajmują się całe rodziny.



Dolary i złoto? Ważniejsze są konserwy i zapalniczki!

Zasada "preppersów" jest prosta - możesz liczyć tylko na siebie! Nadejście sytuacji kryzysowej zawsze jest dla każdej osoby zaskoczeniem i tego nie da się uniknąć. Cała filozofia "prepperingu" polega jednak na tym, aby w przynajmniej minimalnym stopniu przygotować się do tego, jak przetrwać w czasach totalnego kryzysu.

Prawdziwą legendą ruchu "preppersów" jest mieszkający na Bałkanach Selco Begovic, autor książki "Survival w mieście". W latach 1992-95 znalazł się nagle oblężonym mieście bez prądu, dostępu do bieżącej, wody, paliwa, leków czy żywności. Wokół nastały czasy bezprawia i przemocy, a każdy dzień był walką o to, aby przeżyć. Jego obserwacje i porady opisane w książce są bardzo ciekawe, gdyż często sprzeczne z naszą intuicją.

Czytaj także: Plecak ucieczkowy. Co warto mieć przygotowane w razie niebezpieczeństwa? 

Na podstawie własnych doświadczeń z czasów wojny na Bałkanach Selco Begovic uważa, że tylko ludzie w grupie mają szansę przeżyć czasy bezprawia. Osoby, które decydują się na przetrwanie w pojedynkę bardzo szybko były okradane przez grasujące bandy, które pojawiały się błyskawicznie po wybuchu wojny. Nie działały sklepy, ale kwitł handel wymienny. Liczyły się przedmioty, a pieniądze błyskawicznie straciły na wartości. Najbardziej poszukiwane były konserwy, antybiotyki, ale także... zapalniczki, świeczki, kawa i - co ciekawe - alkohol. W czasie kryzysu ludzie o wiele więcej piją, a butelka wódki staje się swoistą walutę, za którą można kupić choćby żywność.

W swojej książce Selco Begowic opisuje, jak ogromnym problemem było zdobywanie wody, kiedy system miejskich wodociągów przestał działać. Kluczowe okazało się posiadanie beczek i folii, które można było rozkładać na ziemi i w ten sposób zbierać deszczówkę.

Jk

Baza przetrwania. Im gorzej wyglądasz, tym lepiej

Autor książki "Survival w mieście" radzi, aby w czasie walki o przetrwanie nie wyróżniać się z otoczenia i nie pokazywać, że posiadamy zapasy i cenne przedmioty. Bardzo ważne jest miejsce schronienia. Potężne domy otoczone murami i z zakratowanymi oknami były okradane w pierwszej kolejności. 

O wiele lepiej jest zrobić swoją bazę przetrwania w częściowo zniszczonym domu, bo dzięki temu unikniemy zainteresowania ciekawskich. Także ubiór nie powinien sugerować, że dobrze sobie radzimy w czasie wojny. Najlepiej jest nosić rzeczy zniszczone, które pozwolą wtopić się nam w otoczenie.

Jak przetrwać na wojnie? Leki tylko dla rodziny

Selco Begowic radzi, aby wcześniej zrobić zakupy najpotrzebniejszych rzeczy, także zaopatrzyć się w proste narzędzia pozwalające choćby zdobyć drewno na opał. Najcenniejsze są oczywiście antybiotyki, które trzeba trzymać na czarną godzinę i tylko dla najbliższej rodziny. Bezcenne są także środki higieny osobistej, które według Selco Begovica w czasie oblężenia miasta były towarem najbardziej poszukiwanym.

Szanse na przetrwanie wielokrotnie zwiększało posiadanie jakiś umiejętności. Osoby, które potrafiły coś naprawić zawsze były sowicie nagradzane jedzeniem czy lekarstwami, gdyż w czasach wojennych nie działały tradycyjne usługi.

Selco Begovic od kilku lat prowadzi szkolenia z zasad survivalu miejskiego, które opracował na podstawie własnych doświadczeń w czasie wojny na Bałkanach. Od 2011 roku prowadzi także własną szkołę “SHTF School Survival Boot Camp", w której jest głównym instruktorem. Selco Begovic powtarza swoim kursantom, że w nadejście czasów walki o przetrwanie nie trzeba wierzyć, ale zasady miejskiego survivalu i tak warto po prostu znać.

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy