Wpadł do jeziora, a za nim dwanaście osób!
Mrożące krew w żyłach sceny (dosłownie!) rozegrały się w amerykańskiej miejscowości Wrightwood. Aż dwanaście osób skąpało się w lodowatej wodzie, próbując ratować mężczyznę, pod którym załamał się lód na jeziorze.
Wrightwood w stanie Kalifornia. Mała wioska położona 1800 metrów nad poziomem morza, a także popularny kurort narciarski. To właśnie tutaj rozegrały się mrożące krew w żyłach sceny. Młody mężczyzna spacerujący po cienkiej tafli jeziora nagle wpadł do lodowatej wody. "On nie umie pływać!" - krzyknął ktoś z brzegu.
Topielec miał szczęście - momentalnie znaleźli się ochotnicy gotowi go ratować. Nie okazali się jednak wykwalifikowanymi ratownikami. Co więcej - to była chyba najbardziej spektakularnie-niezdarna akcja ratownicza w historii.
Na cienki, topniejący lód wbiegło naraz zbyt dużo osób. Każdy próbował ratować kolegę w inny sposób, ale zabrakło spokoju i zimnej krwi. W efekcie sami "ratownicy" niebawem pływali w jeziorze, wzywając pomocy i chwytając się kół ratunkowych, które chwilę wcześniej rzucili mężczyźnie.
Łącznie do wody wpadło dwanaście osób ratujących topielca. Na szczęście wszystkich udało się wyłowić i osuszyć. Pierwszy z mężczyzn, pod którym załamał się lód, na ląd wyszedł po dziewięciu minutach. Całą akcję sfilmowali i udostępnili na YouTube świadkowie zdarzeń, a wideo w kilka dni zanotowało ponad sto tysięcy wyświetleń.
Choć autorzy śmieją się z przedstawionych na filmie wydarzeń, my publikujemy go ku przestrodze. Uważajcie, stąpając po cienkim lodzie. Nie zawsze znajdzie się bowiem dwunastu szaleńców gotowych wykąpać się w niej z wami!