Wywiad PRL ukradł Jamesowi Bondowi... wiatrówkę

Wizerunek Jamesa Bonda z pistoletem o bardzo długiej lufie stał się w ciągu pół wieku jedną z najbardziej rozpoznawanych ikon popkultury. Obraz Seana Connery z potężną bronią w ręku promował aż cztery filmy z bondowskiej serii. Mało kto wie, że jego powstanie jest wynikiem wpadki rekwizytora, a potężna na oko broń to niemal nieszkodliwa wiatrówka, skopiowana potem w Polsce jako swojski produkt "Predom-Łucznik wz. 1970".

Bond
BondEast News
Zdjęcie z sesji promującej film "From Russia with Love"East News

Brzemienna w promocyjne skutki wpadka miała miejsce w 1963 roku, w trakcie sesji zdjęciowej, kiedy miały powstać zdjęcia promujące drugi film o Bondzie z udziałem Seana Connery - "From Russia with Love". Organizujący sesję Tom Carlile wspomina, że dopiero kiedy w studio fotografa Davida Hurna pojawili się Connery i przedstawiciele wytwórni United Artists, zauważono, że żaden z nich nie dostarczył powszechnie znanego jako broń agenta 007... pistoletu Walther PPK.

Z problemów wybawił wytwórnię sam fotograf, David Hurn, jak się okazało, hobbystycznie ćwiczący strzelanie sylwetkowe z pistoletu pneumatycznego - wiatrówki. W tajemnicy przed Connerym i ludźmi z wytwórni Carlile ustalił z Hurnem, że do serii portretów Bonda użyją wiatrówki Hurna, Walthera LP53.

Sean Connery nie wiedział, co trzyma w ręku, a ewentualne wątpliwości ludzi z United Artists miała przełamać nazwa Walther na samej broni i możliwość wyretuszowania jej długiej lufy, ewidentnie niepasującej do wizerunku agenta, posługującego się przecież zwykle pistoletem - niewielkim i łatwym do ukrycia.

Do retuszu jednak, z nieznanych powodów, nigdy nie doszło, a stworzony podczas feralnej sesji wizerunek agenta Jej Królewskiej Mości z nieszkodliwą wiatrówką w garści, poza "From Russia with Love" z  r., promował też trzy kolejne filmy z serii: "Goldfinger" (1964), "Thunderball" (1965) i "You Only Live Twice" (1967).

Plakat promujący "From Russia with Love"materiały prasowe

Trzymany podczas sesji przez Seana Connery'ego pistolet pneumatyczny Walther LP53 (LP oznacza "LuftPistole" - wiatrówkę, 53 - rok wprowadzenia go na rynek) jest bronią skonstruowaną dość nietypowo: napędzająca mechanizm sprężyna umieszczona jest w jego rękojeści, choć zwykle komora z umieszczoną w niej napędzającą tłok sprężyną umieszczana jest w wiatrówkach w osi lufy lub równolegle do niej. Wydłużona w iście artyleryjskim stylu, niedorzecznie okazała lufa jest w istocie dźwignią - im dłuższą, tym łatwiej napiąć nią sprężynę w uchwycie.

Niestety, przez wymuszony konstrukcją, trudny do opanowania odrzut pistolet niespecjalnie nadaje się do strzelania tarczowego czy sylwetkowego. Mówiąc wprost: trzeba go bardzo umiejętnie trzymać, żeby osiągnąć celność, jaką w wypadku innych wiatrówek osiąga się "z marszu", bez długotrwałych ćwiczeń.

Walther LP53, wraz z kilkoma jego pochodnymi, opartymi na tej samej zasadzie działania, jest w zasadzie jedynym popularnym pistoletem-wiatrówką skonstruowanym w ten właśnie sposób. Projekt wiatrówki ze sprężyną umieszczoną w uchwycie, choć okazały z wyglądu, nie był rozwijany przez żadnego z producentów.

Walther LP53 w oryginalnym opakowaniuINTERIA.PL/materiały prasowe

Polska kopia


Wyjątek od tej zasady stanowiła uruchomiona w 1970 w zakładach "Łucznik" w Radomiu produkcja wiatrówki pod nazwą "Predom-Łucznik wz. 1970". Po kilku latach od upowszechnienia wizerunku Jamesa Bonda z Waltherem LP53 w ręku polska fabryka zaczęła produkcję pistoletu niemal identycznego, choć znacznie bardziej topornego.

Nietrudno zgadnąć, że projekt nie był dziełem polskich inżynierów, ale został zwyczajnie skopiowany z zarzuconego już w Niemczech modelu Walthera. Identyczna jest zarówno zasada działania, sposób napinania sprężyny, a nawet (choć bardziej tandetne i wrażliwe na rozregulowanie) przyrządy celownicze. Zgadza się i długość lufy, i przekrój cylindra, w którym pracuje sprężyna napędzająca tłok.

Polscy "projektanci" lekko tylko zmienili wygląd korpusu broni, nie rezygnując jednak z matowego wykończenia. Położyli też na nim prostsze (i brzydsze) plastikowe okładziny.

Należąca kiedyś do Davida Hurna wiatrówka Walther LP53 o numerze 054159, której użyto do promowania czterech filmów z serii o Jamesie Bondzie, w grudniu 2012 roku została sprzedana w Wielkiej Brytanii za 121 tysięcy funtów. Niespełna rok temu, w lipcu 2013, jej cena była już wyższa o prawie 100 tys. dolarów - sprzedano ją w Kalifornii za 300 tys. dolarów, a więc za niemal milion złotych.

Wynik jest aż nader okazały, kiedy się weźmie pod uwagę fakt, że pistolet nie wystąpił przecież w żadnym z filmów o Bondzie. Na planie agent 007 używał wówczas, zgodnie z literackim pierwowzorem, jednego z najmniejszych pistoletów - Walthera PPK, kilkakrotnie mniejszego od LP53.

A "Predom-Łucznik wz. 1970"? Cóż, po latach używania podczas zajęć przysposobienia obronnego i zalegania w magazynach można go dziś kupić za 200-250 zł. W czasach, kiedy na posiadanie wiatrówki potrzebne było pozwolenie milicji, na czarnym rynku pojawiła się trudna do oszacowania liczba egzemplarzy tego pistoletu ze starannie wytrawionymi bądź spiłowanymi numerami seryjnymi - co miało utrudnić namierzenie źródła nielegalnej wówczas sprzedaży tej "broni".
Obecnie stworzoną dzięki wywiadowi PRL podróbkę pomylonego 50 lat temu pistoletu Jamesa Bonda, razem z siermiężną kowbojską kaburą, może sobie kupić każdy...

"Łucznik" w oryginaleTomasz Skory RMF24

Tomasz Skory

RMF24.pl
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas