Yeti w polskich Tatrach. Co naprawdę zarejestrowało nagranie?

Tą historią żyła cała Polska. Nikt nie dowierzał, że mityczny potwór może także mieszkać w polskich górach. Mowa o yeti – niezbadanym małpoludzie, którego istnienia tak naprawdę do dzisiaj nie udowodniono. Pomimo dziesiątek nagrań i setek relacji ludzi, którzy widzieli ślady potwora, jego odchody lub dostrzegli w oddali jego owłosioną posturę, nadal świat nauki zaprzecza istnieniu yeti, ewentualnie sugerując, że mamy do czynienia z gatunkiem małpy lub niedźwiedzia. Czy historia, która wydarzyła się latem 2009 roku w polskich górach, rzuca nowe światło na niewyjaśnioną kwestię yeti?

Kim lub czym była niezwykła postać w polskich górach?
Kim lub czym była niezwykła postać w polskich górach?Wojciech TraczykEast News

Więcej o yeti, także tych spotkanych poza Polską, można się dowiedzieć, oglądając program "Czy yeti istnieje?" w najbliższą sobotę 11 września o godzinie 22:00 na kanale Polsat Doku.

To był pogodny sierpniowy dzień. Piotr Kowalski wybrał się na wycieczkę górską w Tatry. Wędrując na Kasprowy Wierch, dostrzegł na stoku kozę. Postanowił ją nagrać, aby potem zapewne się pochwalić przed znajomymi i rodziną oraz mieć pamiątkę z wycieczki.

Mężczyzna nie spodziewał się tego, co zobaczy naprawdę. Jak relacjonował Kowalski, potem w ogólnopolskiej prasie: "Zrobiłem duże zbliżenie i ku mojemu zaskoczeniu nagrałem jakąś przerażającą postać chowającą się za skały. Kiedy zobaczyłem, co tak naprawdę nagrałem, stanąłem jak wryty. Potwornie się przestraszyłem, bo w końcu nie codziennie nagrywa się coś takiego."

Tajemnicza postać chowała się za skały
Tajemnicza postać chowała się za skałyWojciech TraczykEast News

Turysta był święcie przekonany, że widział yeti. Był to pierwszy przypadek w Polsce zaobserwowania mitycznego, włochatego stwora.

Na nagraniu mężczyzny, pomimo tego, że kamera bardzo drży, wyraźnie można dostrzec dziwną postać poruszającą się na dwóch nogach. Film, odkąd pojawił się w internecie, obejrzały już miliony osób z całego świata. Nawet brytyjska prasa bulwarowa rozpisywała się o niezwykłym wydarzeniu pod Kasprowym Wierchem.

Sława tatrzańskiego yeti przybrała na sile jeszcze bardziej, kiedy ogłoszono nagrodę 100 tysięcy złotych dla tego, kto schwyta potwora. Amatorzy przygód ruszyli wtedy w góry, aby odnaleźć postać z nagrania. Niestety, od sierpnia 2009 roku nikt inny już nie zobaczył ponownie tej niezwykłej istoty. Czy zbiegła ona na słowacką stronę Tatr, gdzie mogłaby zażyć nieco więcej spokoju? Tego już nie dowiemy.

Zrobiłem duże zbliżenie i ku mojemu zaskoczeniu nagrałem jakąś przerażającą postać chowającą się za skały.
Piotr Kowalski

Całą sytuacją spod Kasprowego Wiechu zainteresowała się Fundacja Nautilus badająca niewyjaśnione zjawiska. Robert Bernatowicz, ówczesny prezes organizacji, wyjaśniał, że sprawa w wielu kwestiach jest niejasna.

- Autor nagrania nie powinien odpuszczać temu czemuś, co spotkał w górach i popędzić w miejsce, gdzie ta rzekome yeti się pojawiło, bo być może zostawiło jakieś ślady - mówił Bernatowicz, zapewniając, że Fundacja Nautilus przyjrzy się jeszcze głębiej sprawie.

Niestety zagadka rzekomego yeti w Tatrach nie została rozwikłana. Po ponad 12 latach wszyscy zdążyliśmy już zapomnieć o legendarnym nagraniu. Dzisiaj możemy tylko z uśmiechem wspominać chwilową sensację z polskich gór.

Ślady yeti odnajdywano na całym świecie
Ślady yeti odnajdywano na całym świeciePolsat Dokumateriały prasowe

Yeti nadal jest tylko legendą. O jego faktycznym istnieniu świat nauki milczy. Rzekomo potwór ma przypominać dwumetrowego małpoluda żyjącego wysoko w górach. Dotychczas najczęściej widziano tylko jego ślady na śniegu w Himalajach powyżej 5000 metrów n.p.m.

Poza Nepalem i Tybetem, zaobserwowano ślady yeti także na dalekiej północy Syberii. Tam stwór jest nazywany przez miejscowych ałmasem. O podobnych małpoludach krążą opowieści również w Ameryce Północnej (tam nazywa się je "wielką stopą"), Australii ("Yowie"), czy na wyspie Borneo ("orang-pendek").

Czy istnieje chociaż jakikolwiek cień prawdy, kim lub czym jest yeti? Naukowcy w tej sprawie najwyżej sugerują, że mityczny potwór z Himalajów to po prostu niedźwiedź tybetański lub inny nieznany podgatunek niedźwiedzia brunatnego. Natomiast orang-pendek z Borneo to może być po prostu orangutan.

Tak czy owak, tematyka yeti rozgrzewa serca i umysły tysięcy ludzi na całym świecie. Zaskakującym jest, że pomimo tak rozwiniętej technologii, nadal nie rozwikłano jednej z największych zagadek ludzkości. Widocznie na tym ma polegać ten fenomen - na nieustającym niedopowiedzeniu.

Więcej o yeti, także tych spotkanych poza Polską, można się dowiedzieć, oglądając program "Czy yeti istnieje?" w najbliższą sobotę 11 września o godzinie 22:00 na kanale Polsat Doku.

INTERIA.PL
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas