Abushe: Chłopiec o plastikowych oczach
Ma osiem lat i mieszka w Etiopii. Jest wyjątkowy, ale czasem wolałby niczym się nie wyróżniać spośród swoich rówieśników. Ma na imię Abushe i wołają na niego "plastikowe oczy".
Abushe mieszka w miasteczku Jinka, w południowej Etiopii. Ma 8 lat. Nikt nie zwróciłby na niego uwagi, jak na wiele innych dzieci biegających po ulicach, gdyby nie jeden szczegół. Jego magnetyczne, niebieskie oczy. Abushe cierpi bowiem na zespół Waardenburga.
W jego przypadku objawia się on niedoborem barwnika w tęczówkach albo - jak sądzą niektórzy - specjalną jego pigmentacją. Ten syndrom jest niezwykle rzadki. Przydarza się raz na 300 tysięcy urodzeń na wszystkich kontynentach, ale najbardziej widoczny jest u czarnoskórych dzieci.
Ojciec Abushe zmarł, matki nie stać na wychowanie chłopca. Pracuje na farmie, kilka godzin drogi od miasteczka, zarabiając równowartość sześciu złotych dziennie. Ledwo wystarcza na przeżycie i opłacenie chłopcu szkoły, która kosztuje 20 złotych miesięcznie. Małym Abushe zajmowała się babcia.
Abushe mieszkał wraz ze swoją babcią w krytej strzechą chacie zbudowanej z drewna i ręcznie robionej cegły. Jego dach nad głową odebrał mu jednak ogień, który pewnej nocy rozprzestrzenił się po chacie i obrócił ją w pogorzelisko.
Spłonęły wszystkie książki, szkolne przybory i wszystko, co posiadał Abushe. Sczęśliwie chłopiec i jego babcia przeżyli pożar. Dziś jedyna po nim pamiątka, to blizna na czole.
Obecnie najcenniejszy przedmiot, jaki posiada Abushe, to czerwona piłka. Skarb, którego nigdy nie spuszcza z oczu, przedmiot zazdrości jego rówieśników. Chłopiec jest wielkim fanem futbolu. Nie opuszcza żadnego meczu Barcelony, które transmitowane są w okolicznych barach i jest wielkim fanem Messiego. "Jest taki jak ja. Zupełnie niepodobny do innych" - zaznacza.
Rodzice Abushe byli niezwykle zaskoczeni, gdy zobaczyli swoje dziecko po raz pierwszy. Wszyscy bowiem bali się, że malec będzie niewidomy. Nie mieli pieniędzy na lekarza, więc nikt nie wytłumaczył im, że nie jest to choroba oczu. Dopiero po wielu miesiącach dotarło do nich, że to prędzej dar niebios, niż klątwa, która ciąży nad rodziną.
Abushe nie ma łatwego życia. Inne dzieci wyśmiewają się z niego i przezywają. "Plastikowe oczy" - tak wołają na niego najczęściej, ale zdarza się, że jest wyzywany od potworów. Kilka razy zdarzyło się, że ośmiolatek został pobity przez mieszkających w sąsiedztwie nastolatków.
Po pożarze chłopiec mógł wyprowadzić się do wioski ze swoją babcią. Zdecydował jednak, że nie opuści miasteczka, aby być blisko swojej szkoły, bo nie stać go na bilet na autobus. Śpi na brudnym kartonie, a jako poduszki używa starych szmat. "Brudno tu" - szepcze zawstydzony, gdy fotograf robi zdjęcia jego leżanki na klepisku. Je niewiele. Polega jedynie na łasce właściciela restauracji, mieszczącej się nieopodal jego slumsów.