Domowy survival: Jak zawsze być gotowym na kryzys?

Czym tak naprawdę są trudne czasy? O jakich kryzysowych, nietypowych, niesprzyjających sytuacjach będziemy rozmawiać? Synonimem trudnych czasów jest w Polsce czarna godzina. Moment, w którym coś nam się nie udało, nastąpił kryzys. Spodziewany okres niespodziewanie dużych trudności różnego rodzaju. Wojna, utrata pracy, recesja gospodarcza. Ale przecież niesprzyjających okoliczności jest dużo, dużo więcej.

Amerykańscy preppersi od lat są gotowi na dzień zagłady...
Amerykańscy preppersi od lat są gotowi na dzień zagłady...123RF/PICSEL

Na pewno słyszeliście o amerykańskich prepperach przygotowujących się na koniec świata. Ale kryzysowe, niesprzyjające, nietypowe sytuacje zdarzają się codziennie. To małe domowe nieprzyjemności są prawdziwym zagrożeniem i wyzwaniem. Przecież w każdej chwili może zdarzyć ci się awaria prądu, terminala płatniczego albo utkwisz samochodem w rowie. Ale jeśli będziesz wiedział, jak poradzić sobie z zalaniem mieszkania, bez trudu dasz sobie radę także podczas powodzi stulecia.

Metody nowoczesnych prepperów przystosowane do zwykłych codziennych potrzeb sprawią, że zawsze poradzisz sobie sam. W każdej sytuacji. Bądź przezorny, a w twojej rodzinie nigdy nie zdarzy się koniec świata.
 
Krzysztof Lis, Artur Kwiatkowski - survivaliści, twórcy bloga i vloga Domowy Survival. Od lat wprowadzają w życie zasady opisane w tej książce. Przeczytaj fragment zatytułowany "Trudne czasy":

***

Część z nich to banalne, codzienne uciążliwości. Banalne, bo względnie łatwo sobie z nimi poradzić, wymaga to tylko nieco większego wysiłku. Banalne także dlatego, że po prostu dość częste, więc jesteśmy do nich przyzwyczajeni, przynajmniej częściowo. Masz ważny dzień w pracy. Albo rozmowę o pracę. Albo ostatni możliwy termin na zrobienie zdjęcia do paszportu, bo inaczej nie zdążysz załatwić dokumentu i zagraniczny wyjazd przepadnie.

Budzisz się rano, a tu - jak na złość - nie ma wody w całej dzielnicy. Jak się teraz ogolić albo umyć i ułożyć włosy, gdy jedyna woda, jaką masz, to odrobina na dnie czajnika oraz pół szklanki niedopitej dzień wcześniej gazowanej mineralnej? Czy będziesz mieć dość czasu, żeby najpierw pojechać samochodem do koleżanki mieszkającej w innej dzielnicy, gdzie można się umyć?

Pędzisz rano do pracy, spóźniony, a na dodatek (przecież nieszczęścia chodzą parami) zapomniałeś, że minął termin ważności twojego biletu miesięcznego na komunikację miejską. Biletomat w autobusie nie działa albo przyjmuje tylko monety, a ty przecież nigdy nie masz przy sobie gotówki, bo teraz za wszystko można zapłacić kartą lub telefonem (o czym usilnie chcą nas przekonać banki). Rozmowa z kontrolerem skończy się nie tylko mandatem, lecz także dodatkowym spóźnieniem!

Zielone Świątki, sklepy pozamykane. Ciebie to nie martwi, bo przecież masz co jeść na kolację i śniadanie następnego dnia. A obiad zamówisz przez internet. Przyjeżdża dostawca z pizzą lub sushi i okazuje się, że jego terminal płatniczy nie działa. Czy jesteś w stanie zapłacić gotówką, czy też otrzymana wcześniej kara za brak biletu niczego cię nie nauczyła? 

Wracasz samochodem z weekendu na działce albo urlopu w górach. Zmęczony, bo przecież urlop jest po to, by wypocząć i zmęczyć się naraz. Nagle opona dziurawi się na jakimś porzuconym na jezdni żelastwie. Dobrze, że tylko jedna. Przecież w bagażniku wozisz tylko jedno koło zapasowe. Czy jest w nim dość powietrza? Choć tyle, by powoli dojechać do najbliższej stacji benzynowej? Czy masz sprawny lewarek i wiesz, jak go użyć? A jeśli nie, to może chociaż wykupiłeś ubezpieczenie assistance? Albo nosisz przy sobie telefon komórkowy z dostępem do internetu, by znaleźć najbliższą pomoc drogową? I gotówkę, by za jej usługi od razu zapłacić? Skala i prawdopodobieństwo zdarzenia Wspomniane wydarzenia są dość prawdopodobne. Każdy z nas zna kogoś, komu przynajmniej jedna taka sytuacja kiedyś się przydarzyła. My przeżyliśmy wszystkie.

"Katastrofy" mają przeważnie mały zasięg, bo dotykają pojedynczych osób, czy rodzin
"Katastrofy" mają przeważnie mały zasięg, bo dotykają pojedynczych osób, czy rodzin123RF/PICSEL

Jednocześnie na pewno zauważyłeś, że te "katastrofy" mają dość mały zasięg, bo dotykają pojedynczej osoby czy pojedynczej rodziny. Albo kilkunastu tysięcy ludzi na osiedlu. Przez to łatwo je zbagatelizować, bo przecież nie mają bezpośredniego związku ani z tobą, ani z twoimi najbliższymi. Tymczasem klęski globalne są bardzo rzadkie. Częściej zdarzają się katastrofy dotykające całego kraju lub połowy kontynentu. Jeszcze częściej te o zasięgu lokalnym. A najczęściej te, które wpływają na życie jednego miasta, jednej dzielnicy, jednej rodziny.

Z tego powodu przygotowywanie się na mało prawdopodobne zdarzenia o dużym zasięgu (np. globalną pandemię) ma mniejszy sens niż przygotowywanie się na bardziej prawdopodobne zdarzenia o mniejszej skali (np. grypę, która rozłoży jednocześnie wszystkich domowników). Wokół idei "przygotowuję się na X" (w miejsce X podstaw jakieś zdarzenie o dużej skali - światowa wojna jądrowa, pandemia, apokalipsa zombie, globalna awaria sieci elektroenergetycznej) konstruowano kolejne odcinki Doomsday Preppers, czasem wręcz zmuszając bohaterów tego serialu do określenia, z czym planują się zmierzyć.

Tymczasem takie podejście nie ma sensu, bo nie da się przewidzieć, jaki kataklizm się zdarzy. Na szczęście nasze przygotowania mogą przydać się w wielu kryzysowych sytuacjach i pomóc w ich przetrwaniu. A jeśli koniecznie chcesz stanąć w obliczu zagrożenia, to na początek niech to będą sytuacje, które przytrafiają się najczęściej, dotykające pojedynczych rodzin. Zanim zaczniesz się organizować na wypadek powodzi stulecia (sprzedając dom i przeprowadzając się w bezpieczne miejsce), bądź gotów na zalanie domu przez pękniętą rurkę, urwaną rynnę lub podtopienie wskutek ulewy, a jeśli mieszkasz w bloku - na zalanie mieszkania przez sąsiada z piętra wyżej.

Koniec świata, jaki znamy W publikacjach dotyczących przygotowywania się na trudne czasy często pojawia się określenie "koniec świata, jaki znamy". To moment, w którym nasze życie ulega wywróceniu do góry nogami. Gdy wszystko to, do czego jesteśmy przyzwyczajeni, rozpada się albo drastycznie zmienia. Taką sytuacją będzie na pewno mocno ograna przez popkulturę apokalipsa zombie, do której jeszcze wrócimy (s. 276). Ale w skali pojedynczej rodziny będzie nią również utrata pracy przez głównego żywiciela. Albo jego kalectwo, a nawet śmierć. Nagle może się okazać, że nie ma za co kupić jedzenia, opału, nie ma czym zapłacić za prąd, wynajem mieszkania, nie mówiąc już o spłacie raty kredytu.

Współcześnie żyjemy w lepszych warunkach niż kiedyś polscy królowie. Mamy w domach ogrzewanie i oświetlenie. Wiele czynności wykonują za nas maszyny zasilane energią elektryczną. Z kranów płynie woda, ciepła i zimna, a w odpływach znikają fekalia i woda zabrudzona podczas kąpieli lub mycia naczyń. Żyjemy całkiem bezpiecznie. Pracujemy tylko przez jedną trzecią doby. Jemy świeże mięso przez cały rok, warzywa i owoce, także te egzotyczne, możemy kupić w dowolnym momencie.

Problem polega na tym, że na nasze codzienne życie ogromny wpływ ma wiele różnego rodzaju systemów:

- elektrownie, sieci elektroenergetyczne i transformatory - zaopatrujące nas w prąd,

- kopalnie, tłocznie gazu, gazociągi i różnego rodzaju urządzenia - dostarczające nam węgla, gazu ziemnego i innych paliw,

- stacje pomp i filtrów, rurociągi - zapewniające czystą, zdatną do picia i celów higienicznych wodę,

- rolnicy, dystrybutorzy żywności, sieci hurtowni i sklepów - dzięki którym prawie codziennie możemy pójść do sklepu spożywczego i kupić coś świeżego do jedzenia. Jakakolwiek niewydolność któregoś z wymienionych systemów może mieć bardzo daleko idące skutki. Także dlatego, że są one od siebie zależne. Katastrofalna może być zwłaszcza awaria sieci elektroenergetycznej.

Bez prądu nie będą przecież działać m.in.:

- lampy w domach, oświetlenie uliczne, sygnalizacja świetlna

- kopalnie zaopatrujące elektrownie w węgiel

- stacje pomp i filtrów w sieciach wodociągowych

- chłodnie służące do przechowywania żywności

- systemy bankowości elektronicznej, centra obsługujące transakcje kartami płatniczymi, wreszcie sklepowe terminale i kasy fiskalne

- telefony komórkowe i stacje przekaźnikowe

- windy, bramy garażowe, wentylatory, lodówki, kuchenki. Gdy zabraknie prądu, nie będzie można korzystać z większości zdobyczy technicznych naszej cywilizacji.

Domowy survival - okładka książki
Domowy survival - okładka książkimateriały prasowe
INTERIA.PL/materiały prasowe
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas