Polski James Bond kończy 70. lat

Swego czasu ekranowych podbojów zazdrościła mu połowa Polski, a druga była bez pamięci w nim zakochana. "Polski James Bond", Bronisław Cieślak obchodzić będzie we wtorek 70. urodziny.

Oficer MO Sławomir Borewicz, w którego wcielił się Bronisław Cieślak, jest bezkompromisowy w walce z przestępczością, a zarazem niepozbawiony uroku osobistego i poczucia humoru. Przez widzów nazywany jest żartobliwie "Jamesem Bondem Milicji Obywatelskiej".

Zanim Borewicz został zatrudniony w Stołecznym Urzędzie Spraw Wewnętrznych, miał - co wypomina mu przełożony - "zawadiacką przeszłość", uczestniczył w licznych bójkach. Jednocześnie dowiadujemy się, że skończył studia prawnicze, a przez pewien czas przebywał w Wielkiej Brytanii, gdzie, jak sam opowiada w jednym z odcinków, "bawił się w handel zagraniczny".

Reklama

Porucznik jest inteligentny, bardzo pewny siebie, odznacza się sceptycznym dystansem do świata i ostrym językiem - jest mistrzem ciętych ripost i dosadnych określeń. Lubi pouczać. Gdy np. obaj z Jaszczukiem znajdują na biurku sierżant Sikory książkę "Ciąża, poród, połóg", a zaskoczony Jaszczuk stwierdza, że "przecież koleżanka Sikora jest...", Borewicz odpowiada: - Panną - chciał pan powiedzieć. Ale tego się nie robi obrączką.

Zwierzchnikiem Borewicza jest major Wołczyk. Major lubi podwładnego, jednak ten nierzadko wystawia cierpliwość szefa na próbę. Major mówi później ironicznie:

- Marzę o dniu, w którym jeden z nas pójdzie na emeryturę lub  - Wyjaśnienia w stylu "po to Pan Bóg dał mi ręce, żebym nie musiał wzywać radiowozu" przestały mnie już interesować.

Borewicz jeździ dużym fiatem i polonezem. Świetnie strzela. Wysportowany, odważny, opanował różne techniki walki. Zna się na technologicznych nowościach. Gdy koleżanka z pracy wyznaje: "Przyznam się, że z tym radarem to dla mnie czarna magia".

Borewicz tłumaczy cierpliwie: "To z angielskiego, to się nazywa SIR, to jest skrót od Subsurface Interface Radar, działa trochę na takiej zasadzie, jak sondy do szukania ławic szprotek w morzu, wysyła w głąb ziemi i rejestruje następnie odbite od warstw geologicznych i innych przedmiotów fale elektromagnetyczne i jak się coś odróżnia od otaczającego podłoża, możemy to zobaczyć. Archeologia tym się posługuje, my zresztą też. Kapujesz?". "Strasznie to mądre!" - uznaje koleżanka.

Jako mężczyzna nowoczesny Borewicz pachnie Old Spicem, nosi ubrania marki Wrangler i polską kopię amerykańskiej kurtki wojskowej M65. Zna język angielski. Potrafi odnaleźć się w każdej sytuacji. Jest oczytany, cytuje znanych pisarzy. W Pałacu Mostowskich ma opinię podrywacza. W stosunku do pań jest śmiały i bezpośredni.

Często angażuje się w kilka romansów jednocześnie. Na temat relacji uczuciowych wygłasza "złote rady". "Moja babcia (...) mówiła, że po to się żyje we dwoje, żeby radości mnożyć przez dwa, a kłopoty dzielić na dwoje" - opowiada Sikorze. Ta zauważa jednak: "Zdaje się, że u pana to idzie w ułamki piętrowe". Z serialu dowiadujemy się, że Borewicz ma za sobą małżeństwo zakończone rozwodem i że żona zostawiła go dla innego mężczyzny.

INTERIA.PL/PAP
Dowiedz się więcej na temat: styl życia | James Bond | milicja | Polska Rzeczpospolita Ludowa
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy