Stracił nogę, cudem przeżył i został supermodelem

Gdy w wieku 20 lat tracisz na wojnie nogę, nie jest łatwo znaleźć sobie nową drogę w życiu. Alex Minsky taką drogę odnalazł. Z misji w Afganistanie wrócił jako weteran wojenny, ale nie poddał się depresji. Postanowił walczyć. Dziś jest jednym z najbardziej znanych na świecie... modeli promujących bieliznę.

Alex Minsky nie wstydzi się ran wojennych. Jak twierdzi: ćwiczy, by dobrze wyglądać nago
Alex Minsky nie wstydzi się ran wojennych. Jak twierdzi: ćwiczy, by dobrze wyglądać nagoEric Schwabelmateriały prasowe

Miał 20 lat, gdy podczas zaledwie drugiego tygodnia służby w Afganistanie przeżył tragedię, która odmieniła jego życie. Humvee, w którym wyruszył na patrol okolicy najechał na minę. Siła rażenia była tak wielka, że rozszarpała jego prawą nogę i oparzyła spory fragment ciała. Spędził 47 dni w śpiączce, przeszedł poważne operacje mózgu. Gdy odzyskał przytomność, nie miał dolnej części kończyny, którą amputowali lekarze, ratując mu życie. Do domu wrócił dopiero po 17 miesiącach w szpitalu, jako kaleka, młody weteran wojenny. Zdruzgotany, bez nadziei i pomysłu na dalsze życie.

Nie wiedział co ze sobą zrobić. Czuł, że nic dobrego go już nie czeka. Na domiar złego, spotkała go rodzinna tragedia - w 2010 roku zmarł jego młodszy brat, Daniel. Alex popadł w depresję, sięgnął po alkohol, w którym topił smutki. Purpurowe Serce przyznane przez prezydenta Stanów Zjednoczonych za zasługi na polu walki nie podnosiło na duchu, zamiast tego przypominało o wojennej traumie.

Szczęśliwie nie skończyło się na silnym uzależnieniu, czy sięgnięciu po mocniejsze środki. Alex pewnego dnia postanowił wytrzeźwieć i wziąć się za siebie. Zgłosił się do towarzystwa anonimowych alkoholików, zapisał na siłownię i zaczął ćwiczyć, ćwiczyć i jeszcze raz ćwiczyć. Pięć razy w tygodniu, dwa razy dziennie. Każdego dnia cztery godziny ciężkiej harówki.

"Nie chciałem już uciekać. Postanowiłem stawić czoła moim problemom" - przyznaje dziś. Ta decyzja była dla niego przełomowa, gdyż dzięki treningom wrócił do formy, a co istotniejsze, to właśnie na siłowni spotkał człowieka, który wyciągnął do niego pomocną dłoń.

Tym człowiekiem był fotograf, Tom Cullis. Zauważył wytatuowanego, młodego faceta przerzucającego dziesiątki kilogramów żelaza, któremu w niczym nie przeszkadzała proteza prawej nogi. Tom podszedł, przedstawił się i spytał wprost: "Kolego, czy myślałeś kiedyś o karierze modela?".

Alex wspominając tamtą chwilę, uśmiecha się mówiąc: "Na początku myślałem, że to jakiś gej, który mnie podrywa".

Ale Cullis mówił poważnie. Zauważył, że Minsky ma coś, czego szukał. "Nie mogłem przejść koło niego obojętnie. On miał twarz gwiazdora filmowego. Obrazu dopełniał lejący się z niego pot i te tatuaże. Od razu pomyślałem, że to jest to!".

Alex Minsky jest uwielbiany przez fotografów. Jego życie dzieli się między treningi i sesje zdjęciowe
Alex Minsky jest uwielbiany przez fotografów. Jego życie dzieli się między treningi i sesje zdjęcioweEast News

Fotograf namówił młodego weterana z Afganistanu na zdjęcia. Wyszły obiecująco. Chłopakowi spodobała się taka praca i wkrótce na jednej ze stron dla modeli-amatorów pojawiło się ogłoszenie tej treści:

"Cześć, nazywam się Alex Minsky. Jestem 24-letnim weteranem Marines. Urodziłem i wychowałem się w Kalifornii i właśnie tu wróciłem. Potrafię spędzać całe dnie na siłowni, ćwicząc. Za pomocą tej strony chciałbym podpromować się w sieci i miejmy nadzieję, otrzymać więcej zleceń jako model. Moim celem jest zyskanie doświadczenia, a docelowo możliwość samodzielnego utrzymania się z tej pracy. Mój styl jest raczej atletyczny, więc chętnie zareklamuję odzież sportową. Byłoby fajnie, gdyby przydały się też moje tatuaże".

Wkrótce pojawiły się zlecenia. Życie Alexa wypełniały już nie tylko treningi. Musiał znaleźć czas na pozowanie przed obiektywami. Świat głośno upomniał się o 24-letniego, wytatuowanego chłopaka z amputowaną prawą nogą. To, co było jego przekleństwem, stało się... atutem. Czymś, co uczyniło go charakterystycznym i nietuzinkowym. Minsky był bowiem nie tylko młodym, wysportowanym mężczyzną. Stał się symbolem siły, niezłomności, hartu ducha.

Alex Minsky;s Manning Up on nbc Today Show

Jego kariera nabrała największego rozpędu, gdy sesję zdjęciową zaproponował mu mieszkający w Los Angeles Michael Stokes. Sfotografował on Alexa odzianego jedynie w skąpą bieliznę, a zdjęcia z tej sesji błyskawicznie obiegły internet. "Nie mogę tylko wrzucić ich na Facebooka, bo od razu blokują mi konto za naruszenie regulaminu nagością" - śmieje się Alex i dodaje: "Nie planowałem nigdy być modelem pozującym w bieliźnie. Po prostu zacząłem trenować, wyrzeźbiłem moje ciało i to, że dobrze wyglądam bez ubrania, to efekt godzin pracy".

"On jest lepszy niż Mark Wahlberg w reklamie Calvina Kleina, lepszy niż David Beckham na zdjęciach dla Armaniego. To ktoś więcej, niż ładny chłopiec w firmowych slipach" - podkreślają media.

Dziś Alex może powiedzieć, że jego życie totalnie się odmieniło. Odbił się od dna i robi coś, co sprawia mu ogromną satysfakcję. Ma wielu fanów na całym świecie jego konta na Facebooku i Twitterze śledzi łącznie ponad 80 tysięcy osób. Zatrudnił profesjonalnego menedżera, który pomaga mu w doborze zleceń. Ostatnio wystąpił w kampanii na rzecz walki z rakiem piersi. Patrząc na poniższe zdjęcie, dochodzimy do wniosku, że praca tego dnia musiała sprawiać mu sporo przyjemności...

Alex i Mylee Yc w akcji na rzecz walki z rakiem piersi. Sugestywne, prawda?
Alex i Mylee Yc w akcji na rzecz walki z rakiem piersi. Sugestywne, prawda?materiały prasowe

Dzielny weteran ma jasno sprecyzowany plan na życie. Zamierza podróżować po świecie, pozować do zdjęć, a przede wszystkim uświadamiać ludzi, że kalectwo nie zawsze musi być końcem świata. Dla Alexa nie było. On dostrzegł światełko w tunelu i uwierzył, że tam jedne drzwi się zamykają, otwierają się drugie.

"Chcę dotrzeć wszędzie, porozmawiać z każdym w potrzebie, aby nieść pomoc i wsparcie. Muszę im przekazać, żeby nigdy, przenigdy się nie poddawali. Doba ma 24 godziny dla każdego z nas. Trzeba tylko wiedzieć, jak dobrze ją wykorzystać, a można przenosić góry" - apeluje.

INTERIA.PL
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas