Tejo - eksplozje, piwo i świetna zabawa
W jednej ręce trzymasz piwo, w drugiej ciężki kawałek metalu, którym rzucasz do wypełnionej gliną tarczy. Wygrywasz, jeśli trafisz w mały trójkącik wypełniony prochem. Eksplozja oznacza, że właśnie zdobyłeś punkt dla swojej drużyny. Tak w skrócie można wytłumaczyć zasady tejo - narodowej gry Kolumbii.
Gra to odpowiednie słowo, bo tejo traktowane jest bardziej jako rozrywka towarzyska niż sport. W tej dyscyplinie nie ma kontraktów ani pieniędzy. Utarło się za to, że walutą płatności jest... piwo bądź Chicha - tradycyjny kolumbijski alkohol wyrabiany z kukurydzy. Zacięta rywalizacja, efektowne eksplozje i dozwolone napoje wyskokowe - czy kogoś jeszcze dziwi, czemu tejo cieszy się tak ogromną popularnością?
Sięgając do źródeł tej nietypowej gry, należy cofnąć się nawet 500 lat. Jedna z ludowych legend głosi bowiem, że tejo zapoczątkowali rdzenni Indianie zamieszkujący tereny obecnej Kolumbii. Do grania służył wykonany ze złota dysk zwany "zepguagoscua", natomiast nie wiemy, jak dokładnie wyglądała sama rozgrywka.
Tak czy inaczej, gra przetrwała do dziś. Gromadzi tłumy widzów i jednoczy pokolenia podczas wspólnych sesji przy piwie, prochu i eksplozjach. W 2000 roku została uhonorowana przez Kongres Kolumbii, który objął tejo patronatem i ogłosił narodową grą wszystkich Kolumbijczyków.
- tejo - okrągły metalowy ciężarek, o średniej wadze 2 kilogramów;
- drewniana tablica, 1,5 m wysokości na 1 m szerokości, wypełniona gliną, ustawiona ukośnie względem gracza;
- bocín/mano - metalowy cylinder o średnicy 11 cm, długi na 2 cm, ale cienki - prawie go nie widać, jak się go w glinę wciśnie;
- mecha - proch strzelniczy opakowany w różowy papier w kształcie trójkąta, którego cztery sztuki układa się na bocín (płn., poł., wsch. i zach.); ilość mecha może się jednak różnić - w Medelin są to dwie, w Bogocie zaś 4 sztuki;
- metalowy pałąk w kształcie litery L - służący do wydłubywania tejo z gliny;
- kawałek płachty zrobionej z fique - służącej czyszczeniu tejo z gliny;
- jugador - gracz;
- skrzynka piwa;
- cancha de tejo - budynek z kilkoma boiskami do gry w tejo, może być zadaszone lub nie; nieodzowną częścią jest mały sklep, gdzie kupuje się piwo i przekąski;
- boisko do gry - szerokie na 2,5 m, długie na 19,5 m (z czego 12,5 m to odległość dzieląca gracza od tablicy to jest wymiar prawdziwego boiska na zawody; dopuszczalne są mniejsze odległości dla pospolitych graczy - reguła podobna do basenu olimpijskiego);
- elektroniczny przyrząd lub tradycyjny (papier - ołówek) sposób mierzenia punktów.
Choć niektórzy twierdzą, że to sport klasy robotniczej albo gra dla pijaków, statystyki mówią, że w tejo gra lub grało 90 procent Kolumbijczyków. Rywalizować można na dwa sposoby: formalnie - z zachowaniem wszystkich zasad, arbitrem i tabelą rozgrywek, lub wyłącznie towarzysko.
W oficjalnych rozgrywkach panuje rzecz jasna większy rygor. Wszyscy zawodnicy mają obowiązek rzucać identycznym tejo. W grach towarzyskich rzucany przedmiot musi jedynie mieć określone rozmiary. Równie dobrze może to więc być kamień, telefon komórkowy czy też na przykład pomidor. Grunt to trafić w saszetkę z prochem!
Sama gra jest bardzo prosta. Każdy zawodnik rzuca swoim tejo, próbując trafić w mecha i wywołać efektowną eksplozję. To jednak nie dzieje się zbyt często, więc punktowane są także inne trafienia:
- jeśli twój rzut będzie najbliższy mano spośród wszystkich graczy, otrzymujesz 1 punkt;
- jeśli trafisz w saszetkę i wywołasz eksplozję, ale tejo wyląduje poza mano, dopisujesz sobie 3 punkty;
- jeśli rzucisz tejo i pozostanie ono w mano (uwierzcie, to tylko brzmi przerażająco), wzbogacasz się o 6 punktów;
- jeśli uda ci się zdetonować mecha, a ciężarek nie wypadnie z okręgu mano - 9 punktów jest twoje!
Brzmi lekko, łatwo i przyjemnie, choć ci, którzy mieli okazję zagrać po raz pierwszy, zwracają uwagę, że tejo to w gruncie rzeczy także nieco niebezpieczny sport. Po pierwsze - nisko latające kamienie i ciężary, po drugie - eksplozje prochu, a po trzecie - podchmieleni piwem gracze, którzy po którejś z rzędu kolejce mogą być trudni do opanowania.
Biorąc pod uwagę powyższe, właściwie nie dziwimy się, że tejo to gra, która nie przyjęła się w Polsce. Znając ułańską fantazję naszych rodaków, wiele rozgrywek kończyłoby się wezwaniem policji przez zaniepokojonych sąsiadów bądź ogólną libacją połączoną z niekontrolowanymi fajerwerkami...
Źródła:
http://tysiacodcienizieleni.blogspot.com
http://mariakucinski.com
The Bogota City Paper
The Lonely Planet YouTube channel