Polacy mogą już kupić e-booki w Google Play. Ale nie jest to rewelacyjna oferta

Google zaskoczyło dziś Polaków książkami dostępnymi w sklepie Google Play. Niestety, na razie nie ma tam e-booków po polsku, a większość tych, które można dokupić, zabezpieczono za pomocą znienawidzonego DRM-u.

Dziś po przebudzeniu Polacy dostali bardzo miłą niespodziankę: księgarnię Google działającą w naszym kraju. Interfejs prezentuje się czysto i przyjaźnie, trochę gorzej jest z ofertą.

Na razie tylko książki anglojęzyczne
To trochę absurdalne, ale Google na razie sprzedaje w Polsce wyłącznie książki po angielsku. Nie jest to oferta specjalnie szeroka ani zbyt atrakcyjna - owszem, znajdziecie tu darmowe książki, znajdziecie też takie, które kosztują 10 zł, ale ceny większości z nich nie różnią się od cen w innych sklepach. Nie ma żadnych promocji ani specjalnych ofert z okazji otwarcia sklepu w Polsce.

Reklama

Poszukiwacze okazji oczywiście mogą przetrzepać sklep i coś fajnego wygrzebać. Ja z ciekawości sprawdziłam m.in. “Orange Is the New Black" Piper Kerman - okazało się, że tę nadal niewydaną w Polsce książce w sklepie Google można dostać za 40 zł. Oficjalna informacja głosi, że cena została obniżona z 60 zł. Czy to dużo, czy mało? Cóż, przejrzałam bezpłatną próbkę książki, stwierdziłam, że całkiem wygodnie się czyta, ale nie zdecydowałam się na zakup.

W blogu Świat Czytników, który chyba jako pierwszy donosił, że Google sprzedaje w Polsce książki, przeczytałam, że owszem, kiedyś będą dostępne polskie tytuły. To w sumie dość oczywiste, że będą, pytanie brzmi, kiedy będą i czy jest sens startować z samymi anglojęzycznymi e-bookami.

DRM, a nie znak wodny Przede wszystkim jednak Świat Czytników zwrócił uwagę na jedną ważną rzecz: Google korzysta z niewygodnych zabezpieczeń DRM. Informację o tym można znaleźć w centrum pomocy: "Być może wiesz już, że wiele książek, które można pobrać z Google Play, ma rozszerzenie .ACSM. Jest to format pliku firmy Adobe używany do cyfrowego zarządzania prawami (DRM) do e-booków. E-booki z DRM są chronione prawami autorskimi i współpracujący z nami wydawcy i autorzy wymagają od nas ochrony ich dzieł przed nieautoryzowanym kopiowaniem i naruszaniem praw autorskich".

To sprawia, że oferta Google przestaje być konkurencyjna choćby w porównaniu z polskimi księgarniami, które od zabezpieczeń typu DRM odchodzą i przerzucają się na znacznie wygodniejsze z punktu widzenia czytelnika znaki wodne. To trochę kuriozalne, że w 2013 roku właściciel czytnika Kindle nie będzie mógł (przynajmniej oficjalnie) korzystać z niektórych książek zakupionych w Google Play.

Z drugiej strony rozumiem, dlaczego Google chce sprzedawać e-booki właśnie w Polsce. Nasz rynek wciąż jeszcze jest mikroskopijny, ale rośnie w niesamowitym tempie. Nic dziwnego, że gigant z Moutain View też chce kawałek tego tortu. Zwłaszcza że w Polsce jak nie było, tak nie ma księgarni Amazon.

Marta Wawrzyn

gadzetomania.pl


Gadżetomania.pl
Dowiedz się więcej na temat: Google | e-książka | Ebook | Google Play
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama