Dlaczego NASA wysyła samoloty prosto w burze śnieżne?
Przyznać trzeba, że idea wysyłania samolotów w samo centrum burzy śnieżnej, nie brzmi jak do końca przemyślany pomysł. W rzeczywistości NASA udowadnia, że rozwiązanie takie ma ogromny sens. Wszystko w celu zebrania jak najdokładniejszych informacji na temat pogody.
Amerykańska agencja kosmiczna inwestuje coraz większe pieniądze w badania nad postępująca transformacją klimatyczną. Rosnące zmiany w naszym środowisku, potęgują powstawanie niebezpiecznych zjawisk pogodowych, w tym gwałtownych burz śnieżnych oraz lodowatych cyklonów. By lepiej zrozumieć czynniki powodujące ich kształtowanie oraz móc przewidzieć miejsce ich wystąpienia, koniecznym jest zebranie bardziej szczegółowych danych. Pomóc mają w tym dwa samoloty, przystosowane do radzenia sobie w nawet najbardziej nieprzyjaznym środowisku.
Mowa tu o maszynach funkcjonujących w ramach specjalnego programu NASA o nazwie IMPACT. Pierwszą z nich jest samolot ER-2 z Centrum Badania Lotu imienia Neila A. Armstronga, który został wyposażony w instrumenty podobne do tych montowanych w kosmicznych satelitach. Ich zadaniem jest stworzenie cyfrowej mapy burzy oraz wykonanie pomiarów siły oraz kierunku jej przemieszczania. Maszyna unosi się wysoko ponad burzą śnieżną, a wszystkie pobierane dane są natychmiast wysyłane do centrum badawcze w celu analizy.
Drugi samolot to model P-3 Orion który posiada liczne sondy przymocowane do skrzydeł. To właśnie on jest wysyłany w pobliże zamieci w celu zmierzenia jej rozmiaru, kształtu, a także panujących wewnątrz temperatur czy ilości pary wodnej. Amerykańska jednostka rozpoznawcza zbudowana na bazie samolotu pasażerskiego Lockheed L-188 Electra została dodatkowo zabezpieczona przed silnym wiatrem oraz gwałtownymi wyładowaniami.
NASA podkreśla, że obserwacje Ziemi są kluczowym elementem ułatwiającym postęp naukowy. Badania zjawisk meteorologicznych umożliwią w przyszłości rozwój technologii alarmującej i systemów wczesnego ostrzegania.