Hekla na skraju erupcji

​Islandia słynie ze swoich majestatycznych, aktywnych wulkanów. Chociaż erupcja Eyjafjallajokull w 2010 r. doprowadziła do największego paraliżu lotów pasażerskich od czasów II wojny światowej, nie jest on uważany za szczególnie niebezpieczny wulkan. Groźny jest inny z wulkanów - Hekla - który może wybuchnąć lada dzień.

Pall Einarsson - profesor geofizyki na Uniwersytecie Islandzkim  - ostrzega samoloty i ludzi o trzymaniu się z daleka od stratowulkanu. Według jego najnowszych odczytów, magma jest intensywnie gromadzona w komorze Hekli i wkrótce może poszukać ujścia na powierzchnię.

W latach 1970-2000 Hekla wybuchała mniej więcej co 10 lat. Teraz erupcja spóźnia się już 6 lat, bo ostatnia miała miejsce w 2000 r. To zła informacja dla nas. Zależność jest bowiem prosta - im dłuższy okres spokoju, tym silniejsza następująca po nim erupcja.

- Hekla to bardzo niebezpieczny wulkan. Jeżeli nie będziemy odpowiednio ostrożni, kolejna erupcja może doprowadzić do prawdziwej katastrofy. Każdego dnia nad szczytem Hekli lata 20-30 samolotów pełnych pasażerów. A ten wulkan może wybuchnąć w każdej chwili - powiedział Einarsson.

Hekla ma naprawdę burzliwą przeszłość. Nie bez powodu jest nazywana "bramą do piekła". Największa znana w historii erupcja Hekli miała miejsce w latach 1766-1768. Wulkan wypluwał nieustannie ogromne ilości lawy, a ponadto ciskał w otoczenie zestalonymi pociskami wielkości biurek.

Wulkanolodzy zgodnie uważają, że potężna erupcja Hekli w najbliższym czasie jest jak najbardziej prawdopodobna. Dlatego powinniśmy być szczególnie czujni.

Reklama
INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: wulkany | Islandia | Erupcja wulkanu
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy