Nowe eksperymenty z HAARP. Chcą stworzyć sztuczną zorzę polarną?
Osławiony HAARP to instalacja antenowa znajdująca się na Alasce i oficjalnie służąca do badań jonosfery. Wyznawcy teorii spiskowych dowodzą jednak od dawna, że jest to po prostu broń klimatyczna. Ostatnio, po długim czasie dezaktywacji, urządzenie ponownie włączono, rzekomo w celu stworzenia sztucznych zórz polarnych.
Projekt HAARP jest oficjalnie prowadzony w celu badania ziemskiej jonosfery. Jednak wiele wskazuje na to, że instalacja ta powstała pierwotnie jako broń antyrakietowa. W wielkim skrócie, ewentualne pociski wystrzelone przez Rosjan na USA miały zostać zepchnięte z kursu poprzez wypchnięcie części jonosfery w kosmos. Wraz z nią, zmianie uległaby też trajektoria pocisku balistycznego.
Znajdująca się na Alasce instalacja HAARP często bywa oskarżana o indukowanie silnych zjawisk pogodowych i sejsmicznych, do których dochodzi niemal na całym świecie. HAARP to grupa anten zdolnych do emitowania sygnałów radiowych, które bezpośrednio oddziałują na jonosferę, czyli warstwę atmosfery znajdującą się około 50 kilometrów nad naszymi głowami. Zawiera ona duża ilość wolnych jonów i elektronów, które chronią nas przed promieniowaniem kosmicznym. Wpływ jonosfery na klimat nie jest do końca znany, ale przypuszcza się, że ma ona istotne znaczenie.
Aby ją zrozumieć, naukowcy korzystają z HAARP i przeprowadzają eksperymenty, które byłyby nieosiągalne w żadnym innym miejscu na świecie. Anteny HAARP są w stanie emitować energię o mocy 2,1 megawatów, co powinno być wystarczające do wytworzenia plazmy i w konsekwencji sztucznej zorzy polarnej.
Eksperci zamierzają dowiedzieć się więcej o tym fenomenie, a trudno sobie wyobrazić lepsze warunki do jego badania niż sztuczne jego wywoływanie. Mimo to ponowne uruchomienie HAARP będzie zapewne łączone z katastrofami na Ziemi, które przecież mogą wystąpić w każdej chwili.