Snajpera z Dallas zabił... robot saperski

Remotec Andros F5 - tak nazywa się robot, którym posłużyła się policja z Dallas, w celu zlikwidowania uzbrojonego napastnika. To pierwsza tego typu sytuacja w historii amerykańskiej policji - robot wykorzystywany do rozbrajania bomb, zdetonował ładunek, który zabił człowieka.

Amerykański wydział sprawiedliwość ujawnia kolejne fakty dotyczące brutalnych ataków na policję w Dallas (więcej informacji o sytuacji w USA - kliknij tutaj) . Podczas demonstracji w centrum miasta 25-letni mężczyzna otworzył ogień w kierunku policji. Po strzelaninie i długich negocjacjach z 25-letnim snajperem, które nie przynosiły skutku, zdecydowano się na przywiązanie ładunku C4 do zdalnie sterowanego robota i skierowanie go w okolice miejsca przebywania napastnika. Kiedy pojazd znalazł się odpowiednio blisko, zdetonowano ładunek wybuchowy, śmiertelnie raniąc 25-letniego mężczyznę.  W oświadczeniu wydanym przez DPD (Dallas Police Department) znalazła się informacja, że urządzenie jakiego użyto to Remotec Andros F5.

To maszyna, która nie jest już produkowana - została zastąpiona odświeżonym modelem F6. Jej budowa bazuje na czterech kółkach oraz mechanicznym chwytaku. Podobne zdalnie sterowane roboty były już używane chociażby w kilku misjach w Iraku. Zwykle pełniły jednak inną rolę - były wysyłane do sprawdzania terenu oraz nadzorowania i badania ładunków wybuchowych. Według danych produktu z 2012, maszyna może przewozić przedmioty o wadze do 30 kilogramów, a ładunek, który użyto w Dallas ważył zaledwie 450 gramów. Wykorzystano więc zaledwie niewielką część jego możliwości. Przedstawiciele policji tłumaczą, że ładunek C4 mógł być równie dobrze wrzucony przez któregoś z funkcjonariuszy, jednak wiązałoby się to z dodatkowym ryzykiem.

INTERIA.PL
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas