Szpiegowskie drony będą śledzić... huragany

NASA przystosowuje bezzałogowe aparaty latające, wykorzystywane w Afganistanie, do śledzenia huraganów. Niestety, szalejący na wschodnim wybrzeżu Stanów Zjednoczonych Sandy umknął uwadze naukowców i ich supernowoczesnej aparaturze.

Śledzenie huraganów to jedna z niewielu metod zgłębiania wiedzy na ich temat. Dzięki gromadzonym informacjom można przewidzieć gdzie i kiedy uderzą oraz jakie warunki sprzyjają ich tworzeniu. A w roli instrumentów badawczych idealnie sprawdzają się symulatory i samoloty. NASA planuje wykorzystać te ostatnie, a dokładnie - ich bezzałogowy wariant.

Mowa o amerykańskich maszynach typu Global Hawk, które na co dzień śledzą poczynania afgańskich rebeliantów. Dlaczego to właśnie one zainteresowały naukowców z agencji kosmicznej? Otóż mogą przebywać w powietrzu ponad 30 godzin, czyli dłużej od załogowych odpowiedników. Latają również na znacznie wyższych pułapach.

Prowadzenie obserwacji mają umożliwić zestawy czujników. Pierwsza z maszyn dysponuje aparaturą do próbkowania warunków środowiska wokół cyklonów. Drugi natomiast będzie latał wysoko nad warstwą burzowych chmur, gdzie dokona pomiarów temperatury i wilgotności, co umożliwią radar dopplerowski i radiometr mikrofalowy.

Reklama

Pierwsze testy bezzałogowych tropicieli huraganów ruszyły we wrześniu tego roku. Niestety, pomimo wyjątkowo gorącego sezonu nie udało się im zbadać żadnego cyklonu. To dotyczy także huraganu Sandy, który przez kilka minionych dni wyrządzał ogromne szkody na terenie sześciu wschodnich stanów Ameryki Północnej. Obie maszyny utknęły w Dryden Flight Research Center w Kalifornii, przy czym jedna z nich borykała się z problemami z awioniką.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: NASA | Huragan | Drony | bezzałogowe samoloty
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy