W Kalifornii może nastąpić niszczycielskie trzęsienie ziemi
Naukowcy są już praktycznie pewni, że w Kalifornii wystąpi destrukcyjne trzęsienie ziemi, które wywoła wielkie zamieszanie w zachodniej części Stanów Zjednoczonych. Wzdłuż Kalifornii ciągnie się długi na niemal 1200 km uskok tektoniczny San Andreas, który może się uaktywnić praktycznie w każdej chwili. Nikt nie jest w stanie przewidzieć, kiedy to nastąpi, ale wiadomo, że jeśli dojdzie do silnego wstrząsu, straty materialne i ludzkie będą ogromne.
Uskok San Andreas zaczyna się w południowej Kalifornii przy mieście Brawley, gdzie przebiega przez sztuczne jezioro Salton Sea. Na swojej drodze napotyka na liczne miasta, w tym również na te wysoko zaludnione, Los Angeles i San Francisco, a następnie wychodzi do oceanu daleko na północy stanu.
Kalifornia to najludniejszy (niemal 40 milionów mieszkańców), najbogatszy i trzeci co do wielkości stan w USA. Oczekiwane przez naukowców silne trzęsienie ziemi z pewnością doprowadzi do poważnych zniszczeń i śmierci wielu ludzi, zaś sąsiednie stany będą zmuszone przyjąć wielu obywateli Kalifornii.
Władze stanu Arizona zdają sobie sprawę z niebezpieczeństwa, jakie będzie nieść ze sobą aktywność sejsmiczna w Kalifornii. Jej destrukcyjna moc wywoła falę uchodźców. Agencje rządowe, firmy i inne organizacje w Arizonie przygotowują się na takie zjawisko. W dniach 21 - 24 maja przeprowadzono specjalne ćwiczenia, które zakładały szybkie udzielanie pomocy w postaci żywności, schronienia i opieki medycznej dla 400 tysięcy ludzi.
Kalifornia jako obszar aktywny sejsmicznie, położony nad Pacyficznym Pierścieniem Ognia, przygotowuje się na niszczycielskie trzęsienie, podobne do tego, jakie wystąpiło w San Francisco w 1906 roku. Wstrząs o mocy 7,9 w skali Richtera zniszczył wtedy ponad 80 proc. miasta i spowodował śmierć około trzech tysięcy ludzi. Trzęsienie ziemi o podobnej sile jest tylko kwestią czasu.