Apple płaci sporą kasę, żeby smartfony Samsunga wydawały się wolniejsze?

W mediach społecznościowych pojawiła się dyskusja dotycząca domniemanych działań podejmowanych przez Apple. Zdaniem niektórych internautów, amerykańska firma (a konkretniej jej prezes) próbuje sprawić, że najnowszy smartfon Samsunga wypada w testach o wiele gorzej. Sprawa jest faktycznie interesująca, ponieważ dotyczy nietypowych działań.

Benchmarki jednak kłamią?

Jak sprawdzić, czy dany smartfon działa szybko i sprawnie? Można w tym celu wykorzystać jeden z kilku popularnych benchmarków. Narzędzia te przeprowadzają określone symulacje, mające na celu zbadać wydajność podzespołów danego urządzenia. Takie rozwiązania są wykorzystywane m.in. podczas badania mocy podzespołów komputerowych.

Smartfony z racji różnych procesorów i pamięci również świetnie nadają się do mierzenia ich osiągów. Szczególnie, gdy mowa o flagowcach. Topowi producenci bardzo chętnie karmią nas wynikami różnych testów, obiecując niespotykaną wcześniej jakość i moc ich sprzętu. Rywalizacja robi się naprawdę gorąca, gdy do starć dochodzi pomiędzy najpotężniejszymi graczami na rynku.

Reklama

Tim Cook próbuje namieszać, albo i nie

Wspomniana wcześniej dyskusja (pełna plotek, niedomówień i przypuszczeń) wybuchła po ukazaniu się nowej wersji benchmarka Geekbench o numerze 6. Okazało się, że najnowszy Samsung Galaxy S23 Ultra... przegrał testy wydajności z iPhone 14 Pro, czyli sprzętem z ubiegłego roku. Co ciekawe, różnica wskazana przez benchmark jest naprawdę widoczna.

Wyniki z testów Geekbench 6 prezentują się następująco:

  • Test jednordzeniowy - iPhone 14 Pro (2500 punktów), Galaxy S23 Ultra (1900 punktów)
  • Test wielordzeniowy - iPhone 14 Pro (6500 punktów), Galaxy S23 Ultra (5100 punktów)

Okazuje się, że iPhone 14 Pro zanotował wynik większy o o 21% niż miało to miejsce w przypadku Geekbench 5. Wzrost w przypadku Samsunga wyniósł zaledwie 6%. Od razu pojawiły się twierdzenia, jakoby Tim Cook wykupił omawiany benchmark i osobiście odpowiadał za gorsze wyniki flagowca konkurencji.

Brak jednak jakichkolwiek dowodów na takie absurdalne działanie, dlatego można je śmiało włożyć między bajki. Sama sprawa jest jednak interesująca i wielu z pewnością zapyta skąd biorą się takie różnice? Nie są one przecież jedynie kosmetyczne.

Kwestie systemowe?

Gorszy wynik w benchmarku mógł wziąć się z różnych przyczyn - jedną z nich może być wolniejsze przetwarzanie zdjęć wykonywanych przy użyciu wszystkich megapikseli w Samsungu. Ostatecznie jednak obydwa urządzenia są przepotężne i w codziennym (a nawet wymagającym) użytkowaniu trudno będzie je dostrzec.

Całej sprawie rozgłosu nadały środowiska fanatyków Androida i Samsunga. Osoby te chciały wreszcie stanąć na benchmarkowym tronie, z którego uprzednio wypadłby iPhone. To się jednak nie stało, stąd też rozgoryczenie i niesłuszne oskarżenia.

Ostatecznie jednak kupowanie telefonu w oparciu o suche liczby czy statystyki nie mają sensu. Testując najnowszego smartfona od Samsunga czy Apple można odnieść słuszne wrażenie, że to genialne urządzenia. Podczas zabawy aplikacjami czy programami cyferki z benchmarków dają niewiele - w końcu to najlepsze na świecie flagowce.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Samsung | Apple | iPhone | galaxy | Smartfon
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy