Dron i kiełbasa, czyli jak połączenie tradycji z technologią uratowało psa

Ratownicy z Wielkiej Brytanii wspięli się na wyżyny kreatywności, aby uratować życie pewnego zabłąkanego psa, który utknął pośród bagnistego terenu. Gdy do nadmorskich terenów zbliżał się przypływ, postanowili oni przywiązać kiełbasę do drona i spróbować zwabić suczkę. Cała akcja zakończyła się powodzeniem.

article cover
YouTube

Wyjątkowo nietypowa akcja ratownicza miała miejsce w nadmorskim mieście Havant położonym w południowej części Wielkiej Brytanii. Właśnie tam po kilku dniach poszukiwań wypatrzono zaginioną suczkę o imieniu Millie, która nieszczęśliwie utknęła na niebezpiecznym bagnistym terenie.

Jak łatwo się domyślić, po tak długim czasie pies był wyczerpany i wygłodzony, jednak największym zmartwieniem dla jego życia okazał się być nadchodzący przypływ oraz wiążący się z tym ciągle podnoszący się stan wody. Z każda chwilą czasu ubywało, a zwierzę nie miało zamiaru współpracować z ratownikami i ciągle od nich uciekało.

W końcu postanowiono wypróbować dosyć nietypowe połączenie w postaci drona i kiełbasy. Choć może to brzmieć jak żart, to ani trochę nim nie jest. Do niewielkiego statku powietrznego służącemu na co dzień do monitorowania przestrzeni przyczepiono na pięciometrowej linie pojedynczy przysmak.

Ktoś mógłby spytać, czy można wpaść na jeszcze genialniejszy pomysł? Otóż można. Aby cały proces przebiegał jeszcze bardziej efektywnie, wyposażono więcej dronów w kiełbasy na linkach. Co prawda, liczebność "oddziału" dało się policzyć na palcach jednej ręki, jednak w tym przypadku liczy się skuteczność, a ta wyniosła 100 procent!

Cała akcja ratunkowa była splotem kilku szczęśliwych wydarzeń. Ktoś wyszedł z dziwną inicjatywą, inni się zgodzili, jeden z mieszkańców zapewnił sznurek, a jeszcze inny kiełbaski. W dodatku drony ledwo unosiły nietypowe obciążenie nad ziemią, gdyż zostały one stworzone do "dźwigania" znacznie lżejszych obiektów.

Koniec końców suczka powędrowała za przynętą i z powrotem mogła zostać objęta przez swoją właścicielkę. Zaznaczymy jednak, że przez całą drogę przez bagna zwierzę nie skosztowało długo wyczekiwanej wędliny.

INTERIA.PL
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas