Drony zamiast fajerwerków? To niekoniecznie dobra informacja

Drony to nowoczesne urządzenia mające naprawdę szerokie zastosowanie. Od działań bojowych po fotografię — a od niedawna również i marketing. W celach reklamowych użyto pół tysiąca dronów, które w przyszłości mogą zastąpić fajerwerki.

Drony to nowoczesne urządzenia mające naprawdę szerokie zastosowanie. Od działań bojowych po fotografię — a od niedawna również i marketing. W celach reklamowych użyto pół tysiąca dronów, które w przyszłości mogą zastąpić fajerwerki.
Drony jako zastępstwo pokazów fajerwerków? /123RF/PICSEL

 

Spece od marketingu i reklamy prześcigają się w wykorzystywaniu najnowszych trendów na potrzeby swojego produktu czy usługi. Tak było na przykład z mediami społecznościowymi, a do kategorii „must have” dołączają powoli drony. Bezzałogowe urządzenia sterowane zdalnie są zdolne do naprawdę wielu czynności — nie tylko bojowych czy fotograficznych. Jedną z nich jest rozświetlenie nocnego nieba i współtworzenie wspaniałej choreografii reklamowej.

Reklama


Drony zamiast pokazów sztucznych ogni i bilbordów


W Nowym Jorku odbył się pokaz 500 dronów wyposażonych w specjalne światła. Choreografia tego technologicznego „występu” odnosiła się do popularnej gry Candy Crush, która właśnie świętuje swoje dziesięciolecie. Jak przyznał Fernando Romano, szef marketingu gry, zależało im na wykorzystaniu nieba jako największego ekranu świata. 

Organizatorzy akcji musieli zmierzyć się nie tylko z wymaganiami logistycznymi takiego przedsięwzięcia, lecz również prawnymi. W Nowym Jorku zabrania się korzystania dronów w przestrzeni miejskiej. Z pomocą przyszła w tym wypadku rzeka Hudson, a konkretniej jej przeciwległe wybrzeże i New Jersey — to tam odbył się pokaz, podczas gdy zainteresowani mogli oglądać go z Manhattanu. 

Nie jest to jednak pierwszy raz, gdy postanowiono na skorzystanie z „usług” dronów w celu reklamy czy pokazu. W podobny sposób NBA reklamowało swój Draft jeszcze w czerwcu tego roku. Swój pierwszy pokaz dronów mogli niedawno świętować również mieszkańcy Nigerii. W Lagosie z tego charakterystycznego i widowiskowego sposobu na reklamę skorzystał Amazon, prezentując ofertę Prime Video. Był to pierwsze tego rodzaju wydarzenie w Afryce.

Technologia kontra natura

Zwrot w kierunku takich rozwiązań może sugerować, że w niedalekiej przyszłości wielkie imprezy będą mogły obyć się bez fajerwerków — wszak drony zdolne są do wykreowania znacznie bardziej widowiskowych scen, na dodatek można skorzystać z precyzyjnego reżyserowania pokazu, mniejsze jest również ryzyko, że skończy się to niepożądanym pożarem. Niestety, niebezpieczeństwa nadal są nawet w kontekście zdalnie sterowanych urządzeń.

Podobnie jak w przypadku fajerwerków, tak i drony są zdolne do wyrządzenia szkód przyrodzie. O ile pokazy latających urządzeń zaopatrzonych w światła nie wystraszą hukiem wystrzałów domowym zwierzaków, tak jak najbardziej są w stanie skrzywdzić nadlatujące ptaki. Takie obawy wyraziła część osób krytykujących ostatni nowojorski pokaz, który mógł stać na drodze migracyjnej ptaków w okolicy rzeki Hudson. 

Głosy wątpiące w stosowność wykorzystywania dronów w celach pokazów są jak najbardziej uzasadnione. Jeszcze w ubiegłym roku świat usłyszał o zderzeniu dwóch dronów w Stanowym Rezerwacie Ekologicznym Bolsa Chica w USA. Operatorzy urządzeń doprowadzili do ich zderzenia, a sytuacja spłoszyła gniazdujące nieopodal rybitwy kalifornijskie. W efekcie ptaki odleciały, zostawiając za sobą gniazda z tysiącami porzuconych jaj. 

Rozum i rozsądek wymagany

Przed zaakceptowaniem faktu powszechnego wykorzystywania nieba (stanowiącego nomen omen nasze wspólne dobro) należy zadać sobie pytanie, czy aby zawsze rozsądek i rozwaga będą odgrywać istotną rolę w trakcie procesów przygotowawczych do takich wydarzeń. Do tej pory pokazy te odgrywały rolę ciekawostek, nie stanowiąc stałego krajobrazu wielkich miast.

To jednak może bardzo szybko ulec zmianie, a idące za tym konsekwencje mogą być katastrofalne w skutkach. Przestrzenie miejskie w dalszym ciągu są siedliskami dla wielu gatunków ptaków, czy innych zwierząt, które przecież wcale nie mają z nami łatwo. Co więcej, przykład z rezerwatu w Kalifornii pokazuje, że do wyrządzenia ogromnych szkód nie potrzeba ani wielkiego pokazu, ani setek dronów w wystarczy nawet jedno czy dwa urządzenia i wprost proporcjonalna liczba bezmyślnych operatorów.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Drony | ptaki | Nowy Jork | pokazy lotnicze
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy