Elon Musk i SpaceX obronią ISS przed rosyjskim gniewem
W obliczu agresji Rosji na Ukrainę szybko zaczęły pojawiać się wątpliwości dotyczące dalszego funkcjonowania Międzynarodowej Stacji Kosmicznej, w ramach której rosyjski Roskosmos współpracuje z NASA - co więcej, w kosmicznym domu przebywają obecnie zarówno Rosjanie, jak i Amerykanie.
Joe Biden zapowiadając sankcje dla Rosji, które obejmują m.in. kontrolę eksportu nowych technologii, postawił sprawę jasno - nie będą one dotyczyć Międzynarodowej Stacji Kosmicznej, bo współpraca na tym polu musi być kontynuowana dla dobra przebywających tam astronautów.
Amerykański prezydent nie ukrywa wprawdzie, że wprowadzone środki mają uderzyć w wiele gałęzi rosyjskiego przemysłu, w tym program kosmiczny Kremla, ale jednocześnie NASA zapewnia, że współpracuje ze stroną rosyjską oraz partnerami w Europie, Kanadzie i Japonii w celu zapewnienia ciągłości działania ISS i bezpieczeństwa przebywających tam osób.
Zimnej krwi w obliczu tych zapowiedzi nie potrafił zachować jednak szef rosyjskiej agencji kosmicznej, który zasłynął w przeszłości wieloma kontrowersyjnymi wypowiedziami. Zaczął grozić na Twitterze, że jeśli Amerykanie nie zrezygnują z sankcji wobec Rosji, to zabiorą swoich astronautów z ISS, a bez ich rutynowych działań stacja szybko runie na Ziemię i odpowiedzialność za ewentualne ofiary spadnie właśnie na USA.