F-35 przegrał z ptakiem. Najnowocześniejszy myśliwiec świata idzie na złom?
To na pewno nie był zwykły ptak, tylko jeden z tych przebranych dronów, o których mówią zwolennicy teorii spiskowych. Mówiąc całkiem poważnie, myśliwce F-35 nie radzą sobie najlepiej w starciach z naturą, a ich naprawa jest często nieopłacalna i maszyny czeka... złomowanie.
Wygląda na to, że Lockheed Martin jest trochę jak Tesla, tzn. jego pojazdów nie opłaca się naprawiać po uszkodzeniu, bo koszty niemal dorównują zakupowi nowej jednostki. A przynajmniej w przypadku myśliwców F-35A Lightning II, o czym przekonała się południowokoreańska armia. Przypominamy, że chodzi tu egzemplarz, który na początku stycznia ubiegłego roku musiał awaryjnie lądować "na brzuchu" w bazie lotniczej w Seosan, na południe od Seulu.
Niedługo później okazało się, że przyczyną zdarzenia była kolizja z ptakiem, który uderzył w lewy wlot silnika, a następnie przedostał się do sekcji uzbrojenia, uszkodził kanał hydrauliczny i kable zasilające oraz zakłócił działanie podwozia, które w konsekwencji się nie otworzyło. Teraz zaś dowiadujemy się, że ten 10-kilogramowy orzeł najprawdopodobniej pokonał ponad 13-tonowy myśliwiec, bo jego naprawa może być nieopłacalna.