Jak sprawdzić czy tekst napisała sztuczna inteligencja? Jest sposób!
ChatGPT i inne narzędzia do tworzenia zawartości przy pomocy sztucznej inteligencji to świetna sprawa. Pokazują, jaka moc kryje się za technologią i pozwalają tworzyć ciekawe rzeczy — na przykład artykuły i inne teksty. Problem w tym, że niektórzy chętnie korzystają z SI tam, gdzie nie powinno to mieć miejsca. Na przykład w środowisku akademickim. Z odsieczą przybył student, który napisał program do weryfikacji podejrzanych treści.
Teksty napisane przez AI
W ostatnim roku świat zachwycał się możliwościami sztucznej inteligencji. Generowanie obrazów czy pisanie tekstów idzie botom naprawdę dobrze. Do tego wszystkiego dojdą wkrótce nowe umiejętności, jak negocjowanie umów czy obrona oskarżonych w sądzie. Niestety, w tym wszystkim znalazło się miejsce na łyżkę dziegciu.
Chodzi oczywiście o niezbyt uczciwe wykorzystywanie sztucznej inteligencji do pisania np. artykułów czy prac naukowych. Teksty generowane przez AI potrafią być na tyle dobre, że na pierwszy rzut oka ciężko stwierdzić, czy to faktycznie dzieło podwajającej się za autora osoby, czy może komputerowego programu.
Problem wzrósł do takiej rangi, że niektóre z uniwersytetów na świecie zaczęły otwarcie zastanawiać się nad sposobami przeciwdziałania takiemu procederowi. Pomocny może okazać się program GPTZero, napisany przez pewnego studenta informatyki z USA.
Jak walczyć z plagiatem i SI
Edward Tian ma 22 lata i studiuje informatykę na Princeton University w stanie New Jersey w USA. Odpowiada za wspomniany wcześniej GPTZero, czyli algorytm udostępniany za darmo w internecie, pozwalający na sprawdzenie danego tekstu pod kątem pisania go przez sztuczną inteligencję.
Pobudki Tiana są całkiem szlachetne. Zauważył on rosnący problem w środowisku akademickim, który zaczął wykraczać poza nieuczciwe zdawanie przedmiotów przez studentów. Działania SI bardzo często zahaczały o plagiat, a rozpowszechnianie się takich praktyk zwyczajnie przeczy idei nauki jako takiej. Postanowił więc coś z tym zrobić.
Już teraz można mówić o sukcesie. Jak przyznał w swoim wpisie na Twitterze, ludzie mają prawo wiedzieć, co lub kto stoi za danym tekstem i artykułem. W efekcie strona udostępniająca GPTZero bardzo szybko została przeciążona z uwagi na wiele zapytań od użytkowników na świecie. Szybko jednak do akcji wkroczyła firma hostingowa, oferując swoją pomoc.
Bat na boty, czyli jak działa GPTZero
GPTZero analizuje dany mu tekst dwutorowo. Pierwszym czynnikiem branym pod uwagę jest złożoność tekstu. Mimo świetnych umiejętności SI w udawaniu człowieka, pewnych rzeczy boty jeszcze nie potrafią. Program napisany przez Tiana sprawdza, jaką część tekstu stanowią zdania złożone. Jako ludzie operujemy nimi znacznie częściej, przez co jest to pierwsza “flaga alarmująca" dla programu.
GPTZero sprawdza, jak zostało to nazwane, swoje zakłopotanie. Im jest ono większe, tym zachodzi większe prawdopodobieństwo, że za tekstem stoi człowiek. Bardziej naturalny dla bota artykuł jest z kolei dziełem sztucznej inteligencji.
Kolejny czynnik to wybuchowość. Okazuje się, że jako ludzie mamy sporą tendencję do swego rodzaju wybuchania w trakcie pisania. Chodzi o łączenie dłuższych, złożonych zdań z krótszymi, stwierdzającymi fakt lub opinię. W przypadku sztucznej inteligencji wszystko zrównuje się do mniej więcej tego samego poziomu.
Przez tak długi czas sztuczna inteligencja była czarną skrzynką, w której tak naprawdę nie wiemy, co dzieje się w środku. Chcę z tym walczyć przy pomocy GPTZero.
Z rozwagą i umiarem
Nie oznacza to, że przeciwko botom i sztucznej inteligencji trwa krucjata. Nikt nie chce ich zakazywać, ani też piętnować. Chodzi raczej o prawo do wiedzy. Powinniśmy mieć świadomość tego, za czym stoi człowiek, a co jest efektem działań sztucznej inteligencji. Ta z kolei nie powinna uciekać się do plagiatu — to wciąć jest intelektualna własność, a jej kradzież przez wirtualny algorytm niczego nie zmienia.
Trwają zresztą prace nad usprawnianiem dotychczasowych narzędzi. Możliwe, że niedługo dzieła SI będą zaopatrywane w specjalne znaki wodne, umożliwiające łatwiejsze rozszyfrowywanie ich treści.
GPTZero nie ma być narzędziem powstrzymującym korzystanie z tych technologii. Ale w przypadku każdej nowej technologii musimy być w stanie przyjąć ją w sposób odpowiedzialny i musimy mieć zabezpieczenia.