Kto by pomyślał? Niektórzy celebryci zostali pozwani w związku z reklamowaniem NFT ze znudzonymi małpami
Ku zaskoczeniu najprawdopodobniej nikogo, zaczęły sypać się pozwy w związku ze sprzedażą i promocją tokenów NFT. Okazuje się, że zagrożeni są nie tylko producenci tych coraz bardziej bezwartościowych cyfrowych przedmiotów. Na celowniku znalazły się również gwiazdy. A jeszcze niedawno tak ochoczo zmieniały swój wizerunek na kreskówkowe małpki…
Czy NFT dobiega końca?
Firma Yuga Labs szturmem wdarła się na rynek cyfrowych dóbr, tworząc szalenie popularną kolekcję NFT o nazwie Bored Ape Yacht Club (BAYC). Jakiś czas temu portale społecznościowe pełne były obrazków z różnymi wariantami wspomnianych małpek, z których sporą część stanowiły te inspirowane celebrytami biorącymi udział w promocji projektu.
Okres fascynacji był gwałtowny, ale zdaje się, że minął równie szybko — ceny tokenów NFT zaczęły spadać, podobnie jak zainteresowanie zakupem tych cyfrowych dóbr. Ciężko w tej sytuacji mówić o, chociażby modzie, ponieważ sytuacja przypominała bardziej niezbyt uzasadnioną fascynację. Czyżby użytkownicy Internetu tak ekspresowo przejrzeli na oczy?
Na to pytanie będzie się z pewnością dało odpowiedzieć za wiele lat, badając w szerszym kontekście pierwsze dekady istnienia systemów Blockchain i NFT jako takich. Obecnie Yuga Labs ma w swoim portfolio nie tylko owiane złą sławą małpki, lecz i oparty na nich token kryptowalutowy. Ten radzi sobie nieco lepiej i może pochwalić się czymś, czego o NFT powiedzieć nie można — jest względnie stabilny i przewidywalny. Firma wpadła jednak w pewne kłopoty, a razem z nią niektórzy celebryci.
Cyfrowe małpki, rzeczywiste papiery sądowe
Wobec Yuga Labs wystosowano zarzuty, zgodnie z którymi firma miała wykorzystywać popularne osoby świata mediów, sportu i sztuki, tym samym nieuczciwe zachęcając potencjalnych klientów do inwestowania w oferowane tokeny NFT z kolekcji BAYC. Osią oskarżenia jest to, że ich wartość miała być w ten sposób nierzetelnie zawyżana, a sam zakup w zasadzie automatycznie generował straty.
W pozwie skierowanym przez Scott+Scott Attorneys at Law LLP można przeczytać, że zdaniem oskarżycieli, zakup NFT BAYC miał sprawiać wrażenie dołączania do ekskluzywnego klubu, posiadania statusu poważnego inwestora, a całość wykorzystywała status wyłączności. Wyłączność i ekskluzywność, jak się okazuje, były na swój sposób pompowane przez obecność tak szerokiego grona celebrytów.
Wśród zamieszanych w całą sprawę wymienia się m.in. Snoop Dogga, Serenę Williams, Paris Hilton, DJ Khaleda czy Madonnę. W sumie mówi się o aż 37 osobach oskarżonych o promowanie i sprzedaż zestawu zasobów cyfrowych.
Naszym zdaniem te twierdzenia są oportunistyczne i pasożytnicze. Jesteśmy głęboko przekonani, że są bezwartościowi i nie możemy się doczekać, aby to udowodnić.
Czy NFT powróci?
Taki pozew to kolejne działanie ze strony Scott+Scott Attorneys at Law LLP. Wcześniej podobne oskarżenie zostało skierowane przeciwko Kim Kardashian i Floydowi Mayweatherowi, którzy zajmowali się promowaniem kryptowaluty Ethereum Max.
Czy mamy zatem do czynienia z dziwną krucjatą przeciwko nowinkom w świecie technologii, blockchainu i tokenów? Niekoniecznie. Jak na dłoni widać, że wykorzystywanie celebrytów w kontekście inwestycji jest co najmniej dziwne. Mowa przecież o lokowaniu kapitału, a twarz znanej osoby nijak ma się do rynkowych realiów i tego, czy dany produkt w rzeczywistości jest czymś rzetelnym i godnym zaufania.
O ile akceptowalne jest reklamowanie standardowych usług i przedmiotów przez znane osoby, tak dziwnym wydaje się proceder polegający na płaceniu artystom za nadawanie wiarygodności instrumentowi, jakim jest token NFT. Tym bardziej że ten bardzo szybko stał się niemal bezwartościowym.