Ma 19 lat i wygrał konkurs Intela. Jego algorytm zmniejszy liczbę wypadków

Co łączy zasypianie za kierownicą, Intela i Volvo? Tegoroczny maturzysta, który już trzy lata temu opracował algorytm chroniący przed przyśnięciem za kółkiem.

Maksymilian Paczyński z Iłży miał 16 lat, gdy stworzył algorytm pozwalający walczyć z zasypianiem za kierownicą. Wygrał najważniejszy na świecie konkurs technologiczny Intela w San Francisco. Dziś ma 19 lat, a jego wynalazkiem zainteresowało się Volvo. We wtorek 17 maja w Warszawie w siedzibie firmy Maksymilian opowiadał o sztucznej inteligencji w służbie motoryzacji. 

Gdy myślimy o sztucznej inteligencji w motoryzacji przychodzą nam zapewne na myśl autonomiczne samochody. Jest jednak wiele innych technologii zapobiegających wypadkom, w których samochód sam podejmuje decyzję i reaguje na sytuacje drogowe.

Reklama

Gdy zmęczony kierowca na ułamek sekundy zapadnie w sen, może spowodować wypadek. Algorytm opracowany przez Maksymiliana śledzi ruchy rąk i oczu. Gdy wykryje, że kierowca zapada nieświadomie w taki stan, włącza alarm i go budzi.

W Europie kierowcy zasypiają rzadziej, trasy są krótsze i mniej monotonne niż w rozległych Stanach. Jednak nie oznacza to, że nie przysypiają. Poza tym utratę kontroli nad samochodem powodować może nie tylko zmęczenie, ale też i groźny spadek cukru we krwi.

Gdzie są te autonomiczne samochody?

Zapobieganie wypadkom to jedno, a kierowanie autem bez ingerencji człowieka to drugie. Samoloty dawno już są w trybie autopilota. W Paryżu jest autonomiczna linia metra, w Londynie DLR. Gdzie są autonomiczne samochody obiecywane już kilka lat temu przez przemysł motoryzacyjny?

Odpowiedź brzmi: w Stanach Zjednoczonych. Jak mówi dr Maciej Kawecki, który wrócił właśnie z San Francisco, tam autonomiczne samochody już są na drogach. Amerykańskie prawo dotyczące autonomicznych pojazdów (zarówno samochodów jak i dronów) jest mniej restrykcyjne niż w Europie. W Kalifornii jest też (co nie bez znaczenia) więcej światła dziennego przez cały rok, a drogi są dłuższe i prostsze.

Czy Maksymilian wsiadłby do samochodu bez kierowcy? - Na ten moment bym jednak się trochę bał. Za dwa, może trzy lata na pewno stwierdziłbym, że jest to o wiele bezpieczniejsze - dodał. Dr Kawecki rozbawiony komentuje, że Maks jest niczym Stanisław Lem, technosceptykiem. 

Zalew danych i brak przepisów hamują autonomiczne auta

Problemem autonomicznych aut jest ilość danych, które muszą przetwarzać w czasie rzeczywistym. Trzeba było do tego dostosować procesory i stworzyć odpowiednie algorytmy. Dziś w autonomicznych pojazdach stosuje się algorytmy uczenia maszynowego, czyli potocznie ujmując systemy sztucznej inteligencji (SI).

Samo stworzenie samochodów autonomicznych to jednak pestka, twierdzi dr Kawecki. Znacznie gorzej będzie z prawem, które zwykle nie nadąża za rozwojem technologii. Jest nadzieja, że Unia Europejska stworzy odpowiednie prawo do 2024 roku. Nie ma w tym jednak nic pewnego.

Po oficjalnej konferencji zadałem Maksymilianowi pytanie czy nie martwi go energia, którą pożera trenowanie algorytmów SI na olbrzymich zbiorach danych. W tej kwestii okazał się optymistą. Uważa, że na ten problem inżynierowie zaraz wymyślą jakieś energooszczędne rozwiązania. Ale widzi inny problem.

 - Myślę, że za 20 czy 25 lat kraje rozwinięte, na przykład Unii Europejskiej postanowią jednak bardzo mocno ją uregulować, co ograniczy jej rozwój. 

Maks rzeczywiście chyba jest technosceptykiem.

Chcemy prowadzić autonomiczne auta. I ich nie chcemy prowadzić

Z badań opublikowanych w "Science" w 2016 roku przez zespół Jeana-François Bonnefona z wydziału psychologii i zachowań społecznych University of California w Irvine wynika, że autonomiczne samochody czeka inny problem. 

Akceptujemy autonomiczne auta pod dwoma warunkami, które są ze sobą sprzeczne. Chcielibyśmy, by na drogach chroniły życie jak największej liczby osób - nawet kosztem pasażera. Jednocześnie sami nie chcielibyśmy podróżować nimi, jeśli mogą poświęcić nasze życie, by uratować nawet wiele innych.

Producenci autonomicznych aut przez to mają niewielką motywację do ujawniania zasad etycznych ustalonych w oprogramowaniu pojazdu (sugerował w komentarzu do badań Greene Joshua Greene). Może rzeczywiście jedynym rozwiązaniem będzie bardzo drobiazgowe uregulowanie kwestii etycznych przepisami - co przecież Maksymilian powiedział właśnie w naszej rozmowie...

Maks jest przy tym niebywale skromnym człowiekiem. Uważa, że jego osiągnięcie wcale nie jest wielkie. - Chciałem tylko stworzyć algorytm, który wykrywa zmęczenie - mówi. Jak dodaje, teraz zajmie się algorytmami, które mają ułatwić życie niedowidzącym i niewidomym. Najpierw chce jednak dostać się na studia na Politechnice Warszawskiej.

Dlaczego chciałby zostać w Polsce, skoro dostałby się na renomowany MIT albo Yale? - Jest mi tu łatwiej, znam dużo więcej ludzi. Za granicą - mówi - wszystko zaczynałbym od zera.

Zobacz także: 

Sześcioletni chłopiec znalazł ząb największego rekina w historii

Nowo odkryte jezioro na Antarktydzie skrywa największe tajemnice kontynentu

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy