Nie tylko balony! Chiny szpiegują nasze ulice i budynki przy pomocy kamer

W Anglii rozgorzała dyskusja na temat uprawianego przez Chiny szpiegostwa. Choć cały świat skierował swój wzrok ku niebu, wypatrując domniemanych balonów mających podglądać zachodnie państwa, to realny problem jest znacznie bliżej ziemi. Okazuje się, że wiele służb brytyjskich korzysta z urządzeń produkowanych przez chińskie firmy, a te… cóż, mają dość osobliwe podejście do tematyki prywatności.

Chińskie kamery monitorujące czy szpiegujące?

Chociaż uwaga niemal całego świata skupiła się na chińskich balonach mających szpiegować Stany Zjednoczone, to problem związany z podglądaniem codziennego życia przez azjatyckie państwo ma też inną, bardziej przyziemną naturę. Zwrócono na to uwagę w Anglii, gdzie wiele służb korzysta z różnego rodzaju kamer monitoringu. 

Wspólnym mianownikiem łączącym wykorzystywany na Wyspach sprzęt jest to, że został on wyprodukowany przez chińskie firmy. Mowa tu m.in. o Huawei, Honeywell, Hikvision, Dahua czy Nuuo. Sprawę postanowił nagłośnić Fraser Sampson, niezależny pełnomocnik ds. wykorzystywania danych biometrycznych. Jego zdaniem, sprzęt wykorzystywany w kraju jest znacznie większym zagrożeniem niż popularne ostatnio balony — nawet jeżeli te również szpiegują.

Chłodna kalkulacja i bicie się w pierś

Reklama

Po takich słowach przyszedł czas na podsumowanie ekwipunku brytyjskich służb. Dane są dość niepokojące. Okazało się bowiem, że aż dwie trzecie dronów wykorzystywanych m.in. przez policję są urządzeniami produkcji chińskiej. Mowa o firmie DJI, która została całkowicie zablokowana w USA (podobnie zresztą jak Huawei czy ZTE).

Podobnie nieciekawie prezentuje się sytuacja z innym sprzętem, jak choćby kamerami monitoringu, które pracują na ulicach, ale również w niektórych budynkach — w tym również publicznych. Przeprowadzone badania nie pozostawiają złudzeń, znaczna część sprzętu wykorzystywanego przez policję na Wyspach to dzieło chińskich inżynierów. Czy jest się jednak czego obawiać?

Szpiegostwo mają we krwi

Zdecydowanie tak. Nie tak dawno do internetu trafiła informacja o oprogramowaniu szpiegowskim w chińskich smartfonach. Okazało się wówczas, że każde urządzenie (od OnePlus, Xiaomi czy innych firm) sprzedawane w Chinach zostało “wzbogacone" o specjalne oprogramowanie szpiegujące. Wgrywany odgórnie soft był na tyle przebiegły, że był w stanie przesyłać zbierane informacje nawet bez umieszczonej karty SIM.

Ten przypadek dotyczył jednak tylko Chin, a co z innymi państwami? Oficjalnie chińskie przedsiębiorstwa zobowiązały się do przestrzegania powszechnie uznanych norm w zakresie prywatności, jednak nie możemy mieć stuprocentowej pewności, że tak jest w rzeczywistości. Amerykanie na ten przykład w ogóle w to nie wierzą — stąd ich całkowita blokada dla sprzętu chińskich marek.

Chiny a sprawa polska

Skoro już patrzymy Anglikom na ręce, to warto zastanowić się, jak wygląda ochrona naszej prywatności w Polsce. Może rodzime jednostki policyjne nie opierają swojego sprzętu w takim stopniu na chińskiej produkcji, ale czy my sami zachowujemy odpowiednią staranność?

Chińskie smartfony i inny sprzęty biją w Polsce rekordy popularności. Nie ukrywam, moje dane biometryczne regularnie zbiera zegarek od Huawei, internet ze światłowodu rozprowadza router ZTE, a sporo z nas może pochwalić się całą gamą produktów np. Xiaomi.

Dotychczasowe analizy sprzętu dystrybuowanego w Europie wskazują na spore różnice w działaniu względem chińskich edycji — to, co kupujemy u nas, jest mniej “agresywne" w polityce zbierania informacji. Nie oznacza jednak, że nie wie o nas nic.

Polecamy na Antyweb | Właściciele paneli słonecznych znacznie chętniej rozważają zakup samochodu elektrycznego

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Huawei | ZTE | DJI | Chiny | Anglia | Wielka Brytania
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy