Oto Trembita. Pierwszy ukraiński pocisk manewrujący powstaje w garażu?
Ukraina od dawna zwracała się do Zachodu z prośbą o dostarczenie pocisków dalekiego zasięgu, przekonując, że musi zyskać możliwości równe rosyjskim, aby skutecznie walczyć z agresorem - w międzyczasie nie siedziała jednak bezczynnie.
Chociaż amerykańskie HIMARS-y były intensywnie wykorzystywane i pokazały swoją skuteczność podczas jesiennej kontrofensywy, to mają zasięg jedynie 70-80 km, więc wystarczyło, że Rosja przeniosła swoje składy logistyczne z dala od linii kontaktu i znajdowały się one poza zasięgiem obrońców Kijowa. Wielka Brytania ostatecznie przekazała swoje pociski Storm Shadow, które mogą się pochwalić zasięgiem 250 km, a USA mają być bliskie dostarczenia swoich systemów ATACMS, ale wygląda na to, że Kijów nie czekał bezczynnie na ich decyzje.
Trembita, czyli zrób to sam w garażu
Jak możemy przeczytać w nowym materiale The Guardian, w przemysłowej placówce pod Kijowem grupa inżynierów-ochotników w pocie czoła pracuje nad pociskiem rakietowym domowej roboty, wykorzystując do tego celu improwizowaną linię produkcyjną oraz wadliwe ukraińskie pociski Grad i egzemplarze przechwycone od armii rosyjskiej. To prototyp Trembity, pierwszego ukraińskiego pocisku manewrującego, nazywanego też "pociskiem ludowym", który zdaniem autorów jest ich wersją "broni odwetowej nr 1", czyli latającej bomby, wykorzystywanej przez Niemcy w czasie II wojny światowej i ma służyć do atakowania składów amunicji i stanowisk dowodzenia.
Na terenie przemysłowym pod Kijowem grupa inżynierów stoi obok rury. Metalowe urządzenie jest częścią domowej roboty rakiety. Po majstrowaniu przy przewodzie zapłonowym silnik odpala. Rozlega się przerażający, rozdzierający uszy ryk. Dwa psy strzegące kompleksu wymykają się i chowają; odlatują jaskółki. Środek rury świeci na czerwono. Po minucie okropny hałas ustaje
Trembita (nazwana po długim drewnianym rogu, na którym grali ukraińscy pasterze) ma zasięg 140 km, może przenosić 25 kg materiałów wybuchowych i jest zasilana olejem napędowym lub benzyną, które można kupić na lokalnej stacji paliw. Co jednak najważniejsze - jak przekonuje główny inżynier projektu, Akym Klejmenow - jako pocisk o niskim poziomie zaawansowania technologicznego może być transportowana w bagażniku samochodu, jest relatywnie łatwa w produkcji i przede wszystkim bardzo tania.
Tanio, szybko i bardzo głośno
Budowa rakiety kosztuje około 3000 USD, a wyposażenie jej w nowoczesny system nawigacji ok. 7000 USD, co daje łącznie ułamek ceny rosyjskich pocisków hipersonicznych i manewrujących Kindżał i Kalibr, które według szacunków kosztują od 1 do 2 mln dolarów za sztukę.
Według Klejmenowa celem pierwszego rodzimego pocisku manewrującego Ukrainy jest pokonanie rosyjskiej obrony, ale dopiero nadchodzące testy w wojskowej bazie szkoleniowej pokażą jej prawdziwe możliwości. Plan jest jednak taki, aby wystrzeliwać Tremibity w liczbie 20-30 jednocześnie (część bez ładunku wybuchowego), dzięki czemu można osiągnąć dodatkowo "negatywny wpływ psycho-emocjonalny" na rosyjskich żołnierzy, narażając ich na ogłuszający hałas o sile 100 dB.
Jak wyjaśnia Jurij Sak, doradca ministerstwa obrony Ukrainy, Trembita to jeden z kilku interesujących projektów oddolnych realizowanych przez grupy wolontariuszy, równolegle z przedsięwzięciami rządowymi:
Nie możemy wiecznie polegać na naszych zachodnich partnerach w zakresie pomocy wojskowej i zaopatrzenia. To przykład ukraińskiego myślenia strategicznego i wdrażania pomysłów, które budują naszą obronną bazę przemysłową. Czy Trembita zadziała? Trzymam kciuki, że tak.