Patostreamerzy do więzienia? Ministerstwo Sprawiedliwości szykuje ustawę
Wygląda na to, że sielanka patostreamerów dobiega końca, a przynajmniej w naszym kraju, bo Ministerstwo Sprawiedliwości przygotowuje projekt ustawy, który przewiduje dotkliwe kary dla osób prowadzących szkodliwe transmisje na żywo.
Libacje alkoholowe, przemoc domowa, agresja wobec zwierząt, nękanie osób bezdomnych czy z niepełnosprawnościami i inne zachowania, które nie powinny być akceptowane społecznie, to codzienność patostreamerów. Tymczasem osoby na żywo transmitujące swoje dewiacje i pobierające opłaty za kolejne coraz bardziej przekraczające granice "aktywności", cieszą się w ostatnich latach niesłabnącą popularnością. Jak wynika z badań fundacji Dajemy Dzieciom Siłę, aż 84 proc. badanych nastolatków w wieku 13-15 lat słyszała termin patostreaming, a 43 proc. młodych osób w tym wieku regularnie ogląda takie transmisje.
Patostreming to bardzo niebezpieczne zjawisko. Będą działania rządu
I choć wobec autorów patostreamów, w których aktywności dostrzeżono czyny zabronione, podejmowane są działania zmierzające do ustalenia odpowiedzialności prawnej, to zjawisko wciąż stanowi poważny problem. Tym bardziej że jak przekonują specjaliści, regularne oglądanie patostremów przez młode osoby może skutkować przyswojeniem ich zachowań, emocji i motywacji, a także osłabieniem hamulców powstrzymujących przed agresją. Do walki z patologią w sieci postanowiło włączyć się Ministerstwo Sprawiedliwości, które w wypowiedzi dla portalu wirtualnemedia.pl zapowiada nowelizację stosownej ustawy.
Ujawnię ten projekt w przyszłym tygodniu. Pierwsza rzecz: chcemy, żeby patostreaming został uregulowany w kodeksie karnym, ponieważ dzisiaj jest problem, z jakiego przepisu można postawić zarzuty. Druga rzecz: chcemy, żeby żeby to przestępstwo było zagrożone wysoką sankcją karną
Wyjaśnia też, że wciąż trwają prace nad ostatecznym projektem ustawy i dopiero w przyszłym tygodniu poznać mamy jej finalny kształt, ale jego zdaniem zakres karanych zachowań powinien być szeroki, podobnie zresztą jak osób pociągniętych do odpowiedzialności.
Wiceminister przekonuje, że rozważają karanie znęcanie się zarówno nad ludźmi, jak i zwierzętami, a także odpowiedzialność osób nagrywających takie treści, rozpowszechniających je, a także "nagradzających" wpłatami podczas transmisji - to ostatnie wydaje się dość kontrowersyjne i trudne w realizacji, ale z oceną poczekamy do gotowego projektu.
Przypominamy, że działanie jest pokłosiem sytuacji, do której doszło w połowie marca tego roku - w sieci pojawił się film, na którym ojciec dusił swojego siedmioletniego syna, a matka nie reagowała, tylko transmitowała wszystko na TikToka i komentowała sytuację słowami "Jak umrze, to przynajmniej będzie spokój".