Rosja podpala Europę, a zaraz może zacząć strącać satelity

Władze Rosji już nie tylko chcą zdestabilizować kraje NATO, które wspierają Ukrainę, serią potężnych pożarów, ale teraz również armia będzie miała możliwość niszczenia satelitów w przestrzeni kosmicznej.

Władze Rosji już nie tylko chcą zdestabilizować kraje NATO, które wspierają Ukrainę, serią potężnych pożarów, ale teraz również armia będzie miała możliwość niszczenia satelitów w przestrzeni kosmicznej.
Rosja może mieć kosmiczną broń antysatelitarną /123RF/PICSEL

Służby wywiadowcze wielu krajów Europy biją na alarm, że ostatnie fale pożarów w różnych krajach Europy, w tym również w Polsce, są dziełem rosyjskich agentów, którzy na polecenie samego Władimira Putina mają zdestabilizować państwa wspierające Ukrainę.

Najgorsze ma jednak dopiero nadejść. Okazuje się bowiem, że Kreml kilka dni temu miał wysłać na ziemską orbitę pojazd wyposażony w broń antysatelitarną. Dzięki niej, rosyjska armia będzie mogła niszczyć instalacje kosmiczne nie tylko Stanów Zjednoczonych, ale również krajów Europy, które wsparciem dla Ukrainy utrudniają Władimirowi Putinowi zdobycie tego kraju.

Reklama

Rosja ma testować broń do niszczenia satelitów

Te sensacyjne wieści ogłosił Pat Ryder, rzecznik Pentagonu podczas specjalnej konferencji dotyczącej bezpieczeństwa NATO. — Rosja wystrzeliła na niską orbitę okołoziemską satelitę, który według nas prawdopodobnie jest bronią antysatelitarną — powiedział Ryder. Start rakiety nośnej Sojuz-2.1b na pokładzie z bronią antysatelitarną miał odbyć się 16 maja z kosmodromu Plesieck w Rosji. Co ciekawe, analitycy podali, że podczas realizacji tej tajemniczej misji, rakieta miała nietypowy profil lotu.

Wskazuje to na fakt, że urządzenie będzie mogło poruszać się blisko orbit, na których znajdują się satelity obserwacyjne. To może potwierdzać chęć rosyjskiej armii na obserwowanie instalacji orbitalnych wrogich krajów, a w razie potrzeby ich szybką neutralizację.

Pierwszy test broni antysatelitarnej skończył się tragicznie

Rosja ma już od kilku lat do dyspozycji podstawową broń antysatelitarną w postaci pocisków ASAT. W 2020 roku, Kreml skutecznie przetestował taką broń. Celem był satelita Kosmos 2543. Pocisk rozerwał urządzenie na tysiące kawałków, które zagroziły katastrofą Międzynarodowej Stacji Kosmicznej i jeszcze długo będą problemem dla misji kosmicznych.

Analitycy uważają, że Kreml chce zwiększyć skuteczność możliwości niszczenia satelitów, dlatego wysłał na orbitę specjalne urządzenie, które będzie mogło zbliżyć się do urządzeń wrogich krajów i bezpośrednio w kosmosie je uszkodzić.

Rosja grozi wrogom niszczeniem ich satelitów

Tymczasem oskarżenia przedstawiciele Stanów Zjednoczonych szybko skrytykował Siergiej Riabkow, wiceminister spraw zagranicznych Rosji. Jak informuje Interfax, Riabkow powiedział, że Rosja "zawsze konsekwentnie sprzeciwiała się rozmieszczeniu broni uderzeniowej na niskiej orbicie okołoziemskiej". Nazwał też twierdzenia Amerykanów "fake newsami".

Chociaż Kreml zaprzecza, że ma już na orbicie broń antysatelitarną, to jednak od jakiegoś czasu władze kilkukrotnie zapowiadały możliwość zadania potężnych ciosów swoim wrogom bezpośrednio w kosmosie, jeśli ci będą dążyć do bezpośredniego starcia militarnego lub nawet upadku Rosji.

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy