Rosjanie budują ogromne fortyfikacje nad Dnieprem. Pokazano zdjęcia
Siły Zbrojne Ukrainy po 8 miesiącach rosyjskiej okupacji wyzwoliły Chersoń. Rosjanie jednak nie zamierzają utracić terenów rozciągających się w kierunku Krymu. Najnowsze zdjęcia lotnicze i satelitarne ukazują budowę ogromnych fortyfikacji nad brzegiem Dniepru.
Analitycy wojskowi podają, że w okolicach lewego brzegu Dniepru w obwodzie chersońskim, stacjonują dziesiątki tysięcy rosyjskich żołnierzy. Nie opuszczą oni tego terenu, chociaż część z oddziałów niebawem może zostać skierowana do obwodu donieckiego i zaporoskiego, gdzie będą szykowali się do nowej ofensywy.
Tymczasem uciekający rosyjscy żołnierze z Chersonia, rozpoczęli budowę gigantycznych fortyfikacji na lewym brzegu Dniepru w obwodzie chersońskim. Zdjęcia lotnicze i satelitarne ujawniają ciągnące się przez wiele kilometrów okopy, bunkry i pola minowe, dzięki którym armia ma stawiać opór Siłom Zbrojnym Ukrainy, jeśli te zdecydują się pokonać Dniepr i zacząć wyzwalać dalsze obszary obwodu na kierunku krymskim.
Rosjanie budują ogromne okopy i bunkry nad Dnieprem
Analitycy uważają, że nowe fortyfikacje pokazują postęp w planowaniu możliwego rozwoju sytuacji na froncie. Rosjanie popełnili wiele błędów podczas kontrofensywy ukraińskiej w obwodzie charkowskim, która miała miejsce we wrześniu i październiku. Trwa ona nadal, ale już nie jest realizowana tak spektakularnie, gdzie w kilka tygodni wyzwolono praktycznie cały obwód. Rosjanie budowali tam fortyfikacje o wiele za późno, co zakończyło się ich klęską.
Teraz budowa postępuje znacznie szybciej i jest realizowana na o wiele większą skalę, co ma przynieść wymierne korzyści. Oprócz budowy fortyfikacji na brzegu Dniepru, w ostatnich godzinach doszły wieści, że kolejne okopy i bunkry powstają również znacznie dalej na południe, bo już na obszarze Krymu. Armia ewakuowała też bazę śmigłowców z miejscowości Chapłynka, która leży pomiędzy Chersoniem a Armiańskiem (już na Krymie). Najwidoczniej Rosjanie obawiają się dalszych sukcesów Ukraińców i wolą dmuchać na zimne.
Eksperci podają, że to nie powinno dziwić, ponieważ Siły Zbrojne Ukrainy, z chwilą zajęcia Chersonia, zyskały możliwość ostrzału z systemów HIMARS dróg i szlaków kolejowych wiodących na Krym, które zaopatrywały tę część okupowanej Ukrainy od wiosny bieżącego roku. Jest to kolejny ogromny problem dla Kremla, ponieważ po uszkodzeniu Mostu Krymskiego, armia i tak już ma bardzo utrudnione zadanie transportu zaopatrzenia na Krym.
Drogi na Krym w zasięgu systemów HIMARS
Władze Ukrainy bezustannie proszą Waszyngton o dostarczenie wyrzutni HIMARS z pociskami ATACMS. To potężna broń o zasięgu nawet 300 kilometrów. Gdyby Siły Zbrojne Ukrainy weszłyby w jej posiadanie, to mogłyby dokonywać ataków rakietowych na rosyjskie składy uzbrojenia i bazy wojskowe rozlokowane na całym obszarze Krymu.
Dodatkowo ukraińska armia miałaby pod kontrolą rakietową również Melitopol czy Mariupol, nie wspominając już o miastach leżących na szlaku do Moskwy. Pentagon jednak nie dostarczy takiej broni, ponieważ jak przyznał sam prezydent Biden, nie chce tym samym wywołać III wojny światowej.