Rosyjska kosmonautka poleciała w kosmos amerykańską kapsułą. To historyczna chwila

To pierwsze takie wydarzenie w historii eksploracji kosmosu. Rosyjska kosmonautka poleciała na Międzynarodową Stację Kosmiczną na pokładzie amerykańskiej kapsuły Dragon od firmy Elona Muska.

To pierwsze takie wydarzenie w historii eksploracji kosmosu. Rosyjska kosmonautka poleciała na Międzynarodową Stację Kosmiczną na pokładzie amerykańskiej kapsuły Dragon od firmy Elona Muska.
Rosjanka pierwszy raz w historii poleciała w kosmos na pokładzie amerykańskiej kapsuły /NASA/SpaceX /materiały prasowe

O godzinie 18:00 czasu polskiego z Centrum Kosmicznego im. Johna Kennedy’iego na Florydzie wystartowała rakieta Falcon-9 z kapsułą Dragon Endurance, na której pokładzie znalazła się załoga Crew-5 w składzie: dwoje Amerykanów - Nicole Mann i Josh Cassada z NASA, Japończyk Koichi Wakata z JAXA oraz Rosjanka Anna Kikina z Roskosmosu.

W tym składzie astronauci zadokują do portu w module Harmony po 29 godzinach od wystrzelenia, rozpoczynając w ten sposób swoją kilkumiesięczną misję. To wielkie wydarzenie w świecie przemysłu kosmicznego. Pierwszy raz w historii na pokładzie amerykańskiej kapsuły znalazła się rosyjska kosmonautka.

Reklama

Rosjanie przegrywają w Ukrainie i lecą w kosmos z USA

Rosyjska Agencja Kosmiczna dała zielone światło swoim kosmonautom na regularne loty do Międzynarodowej Stacji Kosmicznej na pokładzie kapsuły Elona Muska w październiku ubiegłego roku, czyli jeszcze przed agresją Rosji na Ukrainę. Gdyby ta decyzja miała być podjęta obecnie, to nie byłoby najmniejszych szans na realizację takiego przedsięwzięcia.

NASA zorganizowała akcję wśród astronautów, która miała na celu pokazać, że w kosmosie nie ma granic i przedstawiciele krajów świata żyją tam ze sobą w zgodzie i przyjaźni, ponieważ to warunki ekstremalne i w pojedynkę nie ma szans tam przeżyć. Wielu fanów przemysłu kosmicznego jednak mocno krytykowało takie pomysły ze względu właśnie na wojnę w Ukrainie i agresywne zachowanie Kremla.

Rosjanie spuścili z tonu. Zostaną w kosmicznym domu

Co ciekawe, jeszcze w ubiegłym roku, Dmitrij Rogozin, szef Roskosmosu, zapowiedział, że na jednym locie się nie skończy. Rosja planuje trzy misje, a mianowicie obecną Crew-5, Crew-6 i Crew-7. Ta druga ma odbyć się w pierwszym kwartale 2023 roku. Wówczas na pokładzie amerykańskiej kapsuły ma znaleźć się rosyjski kosmonauta, Andrej Fedjaew.

Pomimo ogromnego napięcia na linii USA-Rosja, wszystko wskazuje na to, że plany te, chociaż bardzo kontrowersyjne, zostaną zrealizowane. Przy okazji tematu kosmosu, nie można nie wspomnieć, że w ostatnich dniach Kreml nieco spuścił z tonu w kwestii wcześniejszych planów porzucenia Międzynarodowej Stacji Kosmicznej.

Roskosmos oficjalnie przyznał, że ogłoszenie tak szybkiego terminu wystąpienia z ISS było błędem. Eksperci uważają, że w ich decyzji jest podstęp. Otóż nie mają oni innego wyjścia. Do 2024 roku nie zdążą zbudować nowego kosmicznego domu, a pomysł pomocy ze strony Chin raczej już nie ma racji bytu, ponieważ Pekin nie popiera agresji Rosji na Ukrainę i nabrał do tego sporego dystansu, chociaż Putin był pewien, że Xi go wesprze.

Tak czy inaczej, Rosjanie pozostaną w kosmicznym domu, a do niego będą podróżowali amerykańskimi kapsułami. To dla nich bardzo niezręczna sytuacja, która pokazuje, że nie tylko pod względem armii to "mocarstwo" okazało się kolosem na glinianych nogach, ale również w temacie eksploracji kosmosu.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: SpaceX
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama