Tonga odcięte od Internetu na kilka tygodni - jedyny kabel podmorski zniszczony

Skutki niespodziewanej erupcji wulkanu w archipelagu Tonga wciąż są szacowane przez służby, a mieszkańcy będą się z nimi borykać jeszcze przez dłuższy czas. Jednym z nich jest odcięcie od Internetu, bo podczas erupcji uszkodzony został jedyny podmorski kabel łączący kraj z siecią.

Skutki niespodziewanej erupcji wulkanu w archipelagu Tonga wciąż są szacowane przez służby, a mieszkańcy będą się z nimi borykać jeszcze przez dłuższy czas. Jednym z nich jest odcięcie od Internetu, bo podczas erupcji uszkodzony został jedyny podmorski kabel łączący kraj z siecią.
Tonga będzie musiało poczekać na powrót do sieci co najmniej 2 tygodnie /New Zealand Defence Force /Getty Images

Podobnie jak wiele krajów wyspiarskich, Tonga polega na pojedynczym kablu podmorskim, mniej więcej grubości węża ogrodowego, który wypełniony jest delikatnymi włóknami światłowodowymi, zapewniającymi obywatelom dostęp do Internetu. Rząd Tonga poinformował, że komunikacja zarówno międzynarodowa, jak i krajowa, została zerwana z powodu uszkodzeń tego kabla.

Władze dodały, że "ograniczona komunikacja" była możliwa dzięki telefonom satelitarnym i radiu o wysokiej częstotliwości, ale obecna sytuacja mocno utrudnia ocenę szkód spowodowanych erupcją z 14 stycznia. Rząd Tonga potwierdził także trzy ofiary śmiertelne tsunami wywołanego przez wulkan, który wybuchł na niezamieszkałej wyspie.

Reklama

Jedyny podmorski kabel internetowy Tonga zniszczony

Według agencji Reuters kabel internetowy, który umożliwiał dostęp Tonga do sieci, ma długość 827 kilometrów i jest zabezpieczony przez przekaźnik na Fidżi, drugim najbliższym sąsiedztwie Tonga.

Jego naprawa może zająć dużo czasu, ponieważ prace wymagają interwencji specjalistycznego statku, a najbliższą taką jednostką jest Reliance, która należy do amerykańskiej firmy SubCom. Obecnie jest ona zacumowana w odległości około 4700 kilometrów w Papui Nowej Gwinei i sama podróż zajmie mu kilka dni.

Jak szacuje więc Craige Sloots, dyrektor ds. marketingu i sprzedaży w Southern Cross Cable Network, firmie zajmującej się obsługą wielu kabli podmorskich w tym regionie, oznacza to, że naprawa połączenia internetowego Tonga może zająć w sumie dwa tygodnie.

Nie da się ukryć, że jest to żywy dowód kruchości współczesnej infrastruktury internetowej (obecnie 99% międzynarodowego ruchu internetowego jest przenoszone przez takie kable podmorskie), szczególnie w krajach takich jak Tonga, gdzie za dostęp do sieci odpowiada dosłownie pojedynczy kabel morski.

W takich sytuacjach łatwo zauważyć zasadność takich rozwiązań, jak internet satelitarny Starlink od SpaceX, bo choć naukowcy zaczynają narzekać na satelity przeszkadzające im w obserwacjach, to zapewniają one dostęp do sieci w najtrudniejszych nawet warunkach.

Warto zresztą zauważyć, że Tonga doświadczyło już podobnej przerwy w dostępie do Internetu w 2019 r. i w rezultacie podpisało 15-letnią umowę z firmą oferującą internet satelitarny, ale według raportu ZDNet warunki umowy z operatorem Kacific zostały zakwestionowane i w rezultacie łączność satelitarna nigdy nie została aktywowana.

Teraz mieszkańcy muszą poczekać, aż internet zostanie naprawiony ręcznie. Nie jest to nic niespotykanego w globalnej skali - kabel podmorski pęka mniej więcej co dwa tygodnie - ale naprawy są czasochłonne. Technicy na specjalistycznym statku naprawczym będą musieli zlokalizować usterkę, wysyłając impulsy światła wzdłuż linii i mierząc czas powrotu impulsu. Następnie będą musieli dopłynąć do miejsca pęknięcia i w zależności od głębokości wody, odzyskać przewód za pomocą robotów nurkujących lub haków. Kabel zostanie następnie wyniesiony na powierzchnię i naprawiony przez inżynierów na pokładzie statku.

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy