Twitter potraktował mnie kupą. To dość obrazowy komentarz na temat stanu platformy
Jak zapowiedział, tak zrobił. Niedawno Elon Musk poinformował świat, że każda wiadomość z dowolnego adresu i o dowolnej treści wysłana na twitterowy mail przeznaczony dla prasy uzyska jedną odpowiedź. Będzie nią emotka przedstawiająca odchody. Postanowiłem to sprawdzić i cóż, rezultat nie był dla mnie zaskoczeniem.

Kupa dla każdego - tylko na Twitterze!
Kilka dni temu Elon Musk poinformował świat (za pośrednictwem Twittera, a jakże), że od teraz każdy mail wysłany na adres press@twitter.com otrzyma identyczną odpowiedź. Adres przeznaczony do kontaktowania się z mediami, niezależnie od użytego maila i jego treści, wyśle wszystkim odpowiedź w postaci emoji przedstawiającego kupę.
Tak też było w moim przypadku, bo oczywiście postanowiłem to sprawdzić. Na odpowiedź nie czeka się długo, jest oczywiście zautomatyzowana. Zresztą, wy również możecie to zrobić. Wystarczy napisać cokolwiek na podany wyżej adres mailowy.

Pojawiło się sporo pytań, czy jest to swego rodzaju błąd, czy może po prostu Elon Musk wydał odgórny nakaz ustawienia automatycznych odpowiedzi w taki sposób. To nie jest wcale trudne, choć dziwi aż tak ekscentryczne podejście do komunikowania się ze światem. To znaczy, dziwiłoby, gdyby stał za tym jakikolwiek normalny człowiek - nie zaś książę komedii i wątpliwej jakości żartów internetowych.
Jego małpki i cyrk
W ciekawy sposób na łamach Wirtualnych Mediów wypowiedziała się Anna Gołębicka zajmująca się zawodowo marketingiem. Jej zdaniem, takie działanie to próba pokazywania siły i jest skierowane w głównej mierze do zwolenników Muska, nie zaś przeciwników, którzy są regularnie szokowani i budzi się w nich niesmak zachowaniami CEO Twittera.
My jesteśmy oburzeni, ale ta zuchwałość jest brana jako efekt aureoli dla ludzi, którzy utożsamiają się z medium. Trzeba uważać, żeby nie przegiąć, ale takie zachowania mogą mieć wbrew pozorom pozytywne efekty.
Coś w tym jest. Musk nadal ma armię zwolenników, spijających wszystkie memy i żarty z jego ust. Chociaż wiele osób zdążyło przejrzeć na oczy, to miliarder w dalszym ciągu może liczyć na poparcie ze strony fanów i sympatyków. Nawet, jeżeli na jakąkolwiek sympatię przestał zasługiwać już dawno temu.
Emoji z kupą jako odpowiedź do wysyłanych zapytań to jedno. Nadal w pamięci mamy wszystkie te problemy wynikające z przejęcia Twittera w ubiegłym roku, ale dla mnie największym szokiem była niedawna wymiana zdań z pewnym pracownikiem z Islandii, o czym pisałem tutaj.
W dużym skrócie, facet nie wiedział, czy przypadkiem nie został zwolniony. Brak odpowiedzi od działu HR zmotywował go do zapytania na Twitterze samego Muska. Ten w dość butny sposób odnosił się do człowieka, którego zdołał przy okazji wyśmiać za rzekome udawanie niepełnosprawnego.
Oczywiście o żadnym udawaniu nie było mowy. Co jeszcze bardziej absurdalne, Haraldur Thorleifsson znajdował się na liście płac firmy z dopiskiem "nie zwalniać" - wszystko przez umowy wiążące do wypłacenia całej należności wypłat z góry. Musk nie miał nawet pojęcia, z kim rozmawiał - a postać Haraldura to nie byle kto, wszak mowa o człowieku roku na Islandii, gdzie uważa się go za jednego z większych filantropów, działających m.in.w interesie osób niepełnosprawnych.